Miesięcznik Poznaj Świat
Numer 2017-08-01

Artykuł opublikowany w numerze 08.2017 na stronie nr. 84.

Tekst: Janusz Moczulski, Zdjęcia: shutterstock,

Święte Morze


W Nowym Testamencie Mateusz, Marek i Jan posługują się pięciokrotnie terminem thalassa (morze). W Ewangelii św. Łukasza występuje jezioro Genezaret i Jezioro Tyberiadzkie. Z kolei według oficjalnego nazewnictwa izraelskiego akwen ten nosi starotestamentową nazwę Yam Kinnereth, która ma źródłosłów w hebrajskim kinnor (lira) oraz yam (morze lub jezioro). Ale najczęściej mówi się o Morzu Galilejskim.

Dostępny PDF
W wersji PDF artykuł jest wyświetlany dokładnie tak jak został wydrukowany. Czytaj w PDF

 

Jezioro czy Morze Galilejskie jest zbiornikiem przepływowym, zasilanym w 75 proc. przez rzekę Jordan, która następnie kieruje się do Morza Martwego. Woda wypływająca z Morza Galilejskiego jest regulowana dzięki zbudowanej w 1932 r. tamie Degania. Umożliwia ona m.in. zatrzymywanie wód z obfitych zimowych opadów na okres suchego lata.

 

MIASTO CUDÓW

Turyści w Kafarnaum. Jezus spotkał tam swoich pierwszych uczniów i dokonał wielu cudów.

MIEJSCE TRZECH PAPIEŻY

Ołtarz polowy Jana Pawła II przy kościele Prymatu Św. Piotra w Tabgha upamiętnia obecność papieża w 2000 r. W pobliżu znajduje się drugi ołtarz polowy – związany z pobytem papieża Pawła VI.

NA GÓRZE BŁOGOSŁAWIEŃSTW

Posągi Jezusa i Dwunastu Apostołów w Domus Galilaeae – centrum formacyjnym Drogi Neokatechumenalnej na Górze Błogosławieństw. Kamień węgielny pod centrum, w postaci fragmentu grobu Apostoła Piotra, położono w styczniu 1999 r., a w 2000 r. zostało już poświęcone i otworzone przez Jana Pawła II podczas jego milenijnej wizyty w Ziemi Świętej.


 

SMACZNE, LECZ NIEBEZPIECZNE


Pod względem powierzchni (165 km2) Jezioro Galilejskie jest nieco większe od największego polskiego jeziora, czyli Śniardw (144 km2). Jego szczególną cechą jest położenie w głębokiej depresji (211 m p.p.m.). Nie ma rozwiniętej linii brzegowej, brak mu zatok i wysepek, które z jednej strony urozmaicałyby jego kształt, a z drugiej – stanowiły naturalne przystanie dla łodzi. Jednak nieboskłon szeroko otwarty nad rozległymi połaciami wody przydaje temu zbiornikowi szczególnej malowniczości. Opisała to prof. Anna Świderkówna, wybitna polska biblistka:
„Otoczone wzgórzami wielkie jezioro leży w głębokiej depresji (...) i to zapewne także przyczynia się do jego niezwykłego kolorytu. Jezioro mieni się wszystkimi kolorami szafiru, błękitu, granatu, fioletu i szarości. Już Flawiusz Józef zwracał uwagę, że jego woda jest bardzo słodka i smaczna do picia. Nie ma w sobie niczego z lepkości wód stojących, a szczególną czystość zapewniają jej otaczające plaże z drobnego żwiru lub piasku”.
Ze względu na warunki pogodowe Morze Galilejskie wymaga od żeglarzy odpowiednich kwalifikacji. Pracujący na łodziach ludzie musieli mieć odpowiednie umiejętności i doświadczenie, bardzo rzadkie wśród Izraelitów, którzy byli ludem półkoczowniczym, wywodzącym się z pustyni. Ukształtowanie misy jeziora oraz wysokie wzgórza wokoło sprzyjają częstemu występowaniu gwałtownych burz. Pojawiają się one nagle od wschodu, od Wzgórz Golan, i schodzą wąwozami do morza. Burze obserwuje się najczęściej wczesnym wieczorem.
W ewangeliach mamy dwie wzmianki o burzach, w których uczestniczyli uczniowie Jezusa. W pierwszym zdarzeniu Jezus przebywał na łodzi, ale spał do momentu, aż został obudzony przez przerażonych uczniów. Wówczas to uciszył burzę. Drugie zdarzenie przebiegało w ten sposób, że Jezus przyszedł po wodzie do łodzi, w której byli uczniowie. Uciszył morze i uspokoił wicher. W obu przypadkach burza wystąpiła po zapadnięciu zmroku.
Ogromny wkład do poznania samego Morza Galilejskiego, m.in. jego rybołówstwa, wniósł pochodzący z Łotwy Mendel Nun (1918–2010). Przeżył on nad Morzem Galilejskim ponad pięćdziesiąt lat, łącząc pracę badawczą z czynnym uprawianiem zawodu rybaka.
Morze Galilejskie jest celem licznych pielgrzymek chrześcijan różnych odłamów. Według danych Ministerstwa Spraw Zagranicznych Izraela w rekordowym 2013 r. do tego kraju przyjechało 3,54 mln turystów, z czego chrześcijanie stanowili ponad 50 proc. Spośród turystów deklarujących się jako pielgrzymi blisko 90 proc. odwiedziło Galileę.
Osoba Chrystusa stała się także potężnym impulsem do prowadzenia licznych prac wykopaliskowych i badań archeologicznych w tym rejonie, mających na celu sprawdzenie ścisłości opisów zawartych w ewangeliach oraz zlokalizowania miejscowości, a nawet budynków, np. synagog, związanych z życiem i nauczaniem Syna Bożego.
 

PAPIEŻ W GALILEI


Już w pierwszych wiekach istnienia Kościoła chrześcijanie otaczali czcią brzegi Morza Galilejskiego. Wznieśli tu kilka świątyń, m. in. dla upamiętnienia: cudu nakarmienia rzeszy pięciu tysięcy, Kazania na Górze, ustanowienia prymatu Piotra czy domu Piotra w Kafarnaum. Nieprzypadkowo podczas Wielkiego Jubileuszu Roku 2000, w ramach swojej pielgrzymki do Ziemi Świętej Jan Paweł II odwiedził Galileę. Wtedy odprawił mszę na Górze Błogosławieństw, odwiedził Tabghę, gdzie Jezus rozmnożył chleb, i Kafarnaum.
W Tabgha, miejscowości odległej zaledwie 3 km od ludnej Tyberiady, w kościele Rozmnożenia Chleba i Ryb obejrzał mozaikę z V w. przedstawiającą cztery chleby w koszu i dwie ryby po jego obu stronach. Piąty chleb to ten poświęcony na ołtarzu podczas liturgii Eucharystii. Jest to nawiązanie do opowieści o cudzie nakarmienia 5 tys. ludzi dwoma rybkami i pięcioma bochenkami chleba.
Galileę papież nazwał „ojczyzną Maryi i pierwszych uczniów, ojczyzną Kościoła misyjnego wśród narodów”. Tę wizytę upamiętnia polowy ołtarz z polskim akcentem, wzniesiony przy kościele Prymatu św. Piotra. Innym polskim akcentem są ozdobne drzwi do kościoła – z brązu, z płaskorzeźbami, ufundowane w 2006 r. głównie przez Stanisława Dyrdę, Króla Bractwa Kurkowego z Krakowa.

 

JEZUS I BURZA REMBRANDTA

„Zerwała się wtedy gwałtowna wichura i fale wlewały się do łodzi, tak że łódź już się napełniała. On tymczasem spał na rufie, oparty na wezgłowiu. Budzą Go więc i wołają do Niego: – Nauczycielu, obojętne ci to, że giniemy? Wtedy On wstał, skarcił wicher, a jezioru rozkazał: – Zamilknij, bądź cicho”. (Ewangelia według św. Marka).

JEZIORO PANA

Leży w głębokiej depresji. Mieni się wszystkimi kolorami szafiru, błękitu, granatu, fioletu i szarości, a szeroki nieboskłon dodaje mu szczególnej malowniczości.


 

ŁÓDŹ JEZUSA


Osoby, które znają ewangelie, z pewnością zauważyły, że łodzie zostały w nich wymienione wiele razy; z jednej Jezus nauczał, inną przeprawiał się przez morze wraz z dwunastu uczniami, jeszcze w innym miejscu znajduje się opis uczniów łowiących z niej ryby. Przez wiele lat nie udało się jednak archeologom natrafić na szczątki tak licznej niegdyś floty galilejskiej.
Kiedy jednak zimą 1985–86 po długotrwałej suszy opadły wody Morza Galilejskiego, odsłoniły dosyć rozległy obszar pokryty mułem. Wtedy dwaj bracia z położonego nad morzem kibucu, których interesowały znaleziska archeologiczne, przeszukiwali ten odsłonięty teren. I natrafili na ukryte w mule szczątki drewnianej łodzi, która pochodziła – jak stwierdzono po dokładnych badaniach – z okresu pomiędzy 100 r. p.n.e. a 67 r. n.e. Łódź służyła prawdopodobnie do połowu ryb oraz przewozu osób i ładunków. Później, po trwającej kilka lat konserwacji, stała się eksponatem w specjalnie zbudowanym pawilonie wystawowym w Muzeum Aldona. Nazwano ją „łodzią Jezusa”, co okazało się oczywiście doskonałym zabiegiem marketingowym.
Rekonstrukcja odnalezionej łodzi oraz porównanie jej z mozaiką z I w. odkrytą w Magdali pozwoliły na dość dokładne ustalenie, czym pływano w czasach Jezusa. Wkrótce potem pomysłowi przedsiębiorcy z Tyberiady zbudowali z drzewa sosnowego i eukaliptusowego serię siedmiu powiększonych replik wyposażonych w żagle i cichobieżne silniki, które służą dziś do przejażdżek po Świętym Morzu. W programie jest zawinięcie do miejsc znanych z opisów ewangelicznych oraz przerwy na modlitwy i kontemplacje.
Uczeni doszli do wniosku, że odnaleziona łódź ze względu na wielkość (8,27 m długości i 2,30 m szerokości) mogła pomieścić nawet 15 osób, a więc zabrać Jezusa i jego 12 uczniów. Jej kadłub miał nieduże zanurzenie, co było użyteczne, ponieważ Jezioro Galilejskie jest generalnie płytkie. Załogę stanowiło pięć ludzi, z których czterech było wioślarzami, a jeden sternikiem. Dodatkowo była wyposażona w pojedynczy żagiel. Zbudowano ją bez użycia gwoździ.
Po dokładnych badaniach przyjęto, że odnalezione szczątki pochodzą z wyeksploatowanej jednostki, którą po niejednej naprawie właściciel porzucił. Przedtem wymontował jednak wszystkie elementy mające jakąkolwiek wartość. Kadłub był z cedru i dębu, ale stwierdzono także elementy z siedmiu innych gatunków drzew, dodanych zapewne w trakcie licznych napraw.
Prawdopodobieństwo, że Jezus rzeczywiście korzystał z odnalezionej łodzi, wynosi jak 1 do 2000. W tych obliczeniach wzięto pod uwagę przypuszczalny wiek wraku, średni okres eksploatacji łodzi (20 lat) oraz średnioroczną ilość jednostek w eksploatacji w tamtych czasach.
 

DZIŚ PRAWDZIWYCH RYBAKÓW JUŻ NIE MA


Sieci rybackie w czasach Jezusa były sporządzane z nici lnianych. Niewiele ich szczątków dotrwało do naszych czasów. Cennym znaleziskiem okazała się sieć z lnu odkryta w grocie w pobliżu Ein-Geid w 1961 r. Dopiero około V w. po Chrystusie zaczęto w Palestynie stosować sieci utkane z nici bawełnianych importowanych z Indii, które były lżejsze i trwalsze.
Najbardziej skomplikowaną i pracochłonną techniką były połowy za pomocą tzw. drygawicy. Mendel Nun fachowo opisuje technikę połowów tym narzędziem, które było jeszcze używane za jego życia:
„Rybacy łowiący drygawicą spotykali się zwykle na brzegu wczesnym wieczorem, aby naprawiać swoje sieci i układać je na rufie łodzi. Na łowisko przypływali, korzystając z żagla lub wioseł, i wówczas po cichu zanurzali sieć w wodzie w ten sposób, aby utworzyła szeroki łuk otwarty w kierunku brzegu. Obciążona ciężarkami podbora ściągała sieć do dna, podczas gdy korkowe pływaki na nadborze utrzymywały ją wyprostowaną ku powierzchni.(...) Aby napędzić ryby do sieci, rybacy płoszyli je, uderzając piórami wioseł o wodę oraz tupiąc w dno łodzi. Spłoszone ryby nie widziały w zmąconej wodzie i w ciemnościach zastawionej sieci i łatwo się zaplątywały w potrójne ściany sietne. Po zakończeniu połowów, zwykle już o brzasku, drygawicę rozmontowywano na poszczególne sekcje i każdy członek załogi otrzymywał jedną sekcję do wypłukania i naprawy ew. uszkodzeń... W Ewangelii św. Łukasza (5:4)... cały opis cudownego połowu wskazuje, że wykonano go za pomocą drygawicy”.
Innym typem była i jest sieć zarzucana. Ma kształt kolisty, o średnicy od 6 do 8 m. Wyrzucona zręcznie przez rybaka, opada jak spadochron na wodę, szybko tonie i więzi znajdujące się pod nią ryby. Gdy sieć opadnie na dno, wyciąga się ryby w dwojaki sposób: albo rybak nurkuje i wybiera pojedynczo ryby do torby, albo też nurkuje, ściąga podborę i wraz z siecią wyciąga połów.
Na podstawie rysunków z tamtej epoki wiadomo, że nurkujący rybak zwyczajowo był bez odzieży. Prawdopodobnie tak było w przypadku Piotra, opisanym u Mt 21:7, kiedy „usłyszawszy, że to jest Pan, przywdział na siebie wierzchnią szatę – był bowiem prawie nagi – i rzucił się w morze”. Założenie wierzchniej szaty przez Piotra było gestem szacunku wobec Mistrza, do którego zmierzał po zakończeniu pracy w łodzi.
Ciekawe, że i Stary, i Nowy Testament zawierają tylko ogólny termin „ryba” i brak w nich nazw jakiegokolwiek jej gatunku. Szczególnie zastanawiający jest brak nazw gatunkowych w Nowym Testamencie, skoro wiele dowodów świadczy o tym, że w czasach Jezusa ryby stanowiły istotny składnik codziennego pożywienia. Przyczyn tego stanu rzeczy możemy się dopatrywać w tym, że żaden z ewangelistów nie był rybakiem z Galilei.
Wśród obecnych tu ryb szczególnie ważna była i jest tilapia mango (Sarotherodon galilaeus) i tilapia złocista (Oreochromis aureus). Już bardzo dawno temu sprytni miejscowi „gastronomicy” nazwali tilapie z Morza Galilejskiego „rybami św. Piotra”, w nawiązaniu do opisanej w Ewangelii św. Mateusza kwestii podatku na świątynię (Mt 17: 24–27). Ta konotacja sprawiła, że obecnie dla pielgrzyma przebywającego nad Morzem Galilejskim być tu i nie zjeść smażonej tilapii w jednej z licznych restauracji nad brzegiem, to gorzej, niż być w Wadowicach i nie skosztować kremówki. Walory smakowe tej ryby musieli doceniać też Rzymianie, skoro źródła historyczne mówią, że w czasach Jezusa tilapia była w stanie suszonym dostarczana do samej stolicy imperium.
W uzupełnieniu jej charakterystyki warto dodać, że w Morzu Galilejskim tworzy w sezonie zimowym koncentracje na najcieplejszych płytkich wodach w północnej części jeziora, którą ogrzewają źródła wytryskujące u stop wzgórza Eremos. Tam prawdopodobnie prowadzili połowy ewangeliczni rybacy, spośród których Jezus powołał swoich pierwszych uczniów.