Miesięcznik Poznaj Świat
Numer 2017-10-01

Artykuł opublikowany w numerze 10.2017 na stronie nr. 82.

Tekst i zdjęcia: Alicja Kubiak i Jan Kurzela, Zdjęcia: shutterstock,

Serce Świata Majów


Calakmul jest tajemnicze, owiane legendą. Wycieczkowiczów jak na lekarstwo, ani śladu komercyjnych straganów, a towarzystwo przewodnika okazuje się niezbędne. Zdecydowani na wizytę tutaj muszą się liczyć z wielogodzinną podróżą i licznymi niewygodami.

Dostępny PDF
W wersji PDF artykuł jest wyświetlany dokładnie tak jak został wydrukowany. Czytaj w PDF

 

Na Półwyspie Jukatańskim w Meksyku znajdują się niezliczone ilości stref archeologicznych, w których można podziwiać miasta starożytnych Majów. Dotarcie do Chichén Itzá, Tulum, Uxmal czy Palenque nie stwarza problemów. Wejść na teren miast można samemu lub z przewodnikiem, który odkryje przed nami tajniki świata Majów. Wśród przeogromnej ilości różnorakich pamiątek każdy znajdzie coś dla siebie. 

Dlaczego więc nie zadowoliliśmy się wielką historią cywilizacji Majów, którą mieliśmy na wyciągnięcie ręki, bez męczenia się? Dlatego, że zawsze chcemy więcej, im bardziej ekstremalnie, tym ciekawiej, i nie lubimy deptać turystom po piętach. Zacznijmy jednak od początku.

 

W GÓRĘ NA STRUKTURĘ 

Schody na Strukturę II nie wydają się aż tak wysokie, ale pokonanie ich wymaga sporego wysiłku.

CZEPIAK CZARNORĘKI

Tereny Rezerwatu Biosfery Calakmul zamieszkują liczne gatunki zwierząt – małpy, jelenie, tapiry, oceloty, czy nawet jaguary.

NIECZYTELNE PISMO

Kamienne stelle służyły Majom do komunikacji. Posługiwali się oni hieroglifami, które były bardzo skomplikowane, i odczytanie ich zajęło naukowcom cały XX w.

 

TRASA NIE DLA GRINGOS

 

Calakmul było jednym z największych miast starożytnych Majów. Dominowało zarówno pod względem wielkości, jak i populacji. W czasach świetności mieszkało tu ponad 50 tys. osób. Było to najbardziej wpływowe i największe królestwo Mezoameryki. Dowodem na to są wspaniałe budowle, których jest tu bardzo dużo. Miasto miało powierzchnię 70 km2. W czasach starożytnych tętniło życiem, było sercem napędzającym cały organizm zwany Mundo Maya, czyli świat Majów. 

Calakmul leży głęboko w dżungli jukatańskiej, na nizinie Petén, 30 km od granicy z Gwatemalą. Pod koniec lat 80. na tych terenach utworzono Rezerwat Biosfery Calakmul, który został w 2002 r. wpisany na listę UNESCO. Obejmuje on ponad 7 tys. km2, co oznacza, że w jego skład wchodzi ponad 14 proc. powierzchni stanu Campeche. Miasto znajduje się właśnie na tym obszarze. 

Nieliczni turyści przyjeżdżają tu z dwóch kierunków: Escárcega lub Xpujil, najczęściej wynajętymi samochodami. Jedyna linia autobusowa, która przebiega przez te tereny i łączy miasta Chetumal na wschodzie półwyspu z Méridą na północnym zachodzie, jest raczej trudno dostępna dla białych turystów. Kursują tu autobusy firmy Mayab, a ich pracownicy bardzo niechętnie zabierają gringos. Tłumaczą to tym, że autobusy są drugiej klasy, co oznacza, że nie mają zabezpieczenia luków bagażowych i można łatwo stracić bagaż. Poza tym przejeżdżają przez tereny, gdzie jeszcze do niedawna przebiegały szlaki narkotykowe i rządzili partyzanci. 

Miejscowi opowiadali nam, że zdarzają się przypadki wtargnięcia do autobusu grupy uzbrojonych mężczyzn i wyprowadzenia turystów. Według słów mieszkańców tamtych okolic często taki nieszczęśnik zostaje na środku drogi w samych majtkach. Ile w tym prawdy – nie wiemy. Nam udało się przejechać drogą numer 186 bez uszczerbku na zdrowiu i majątku. Według miejscowych szosa jest najniebezpieczniejszą trasą w całym Meksyku.

 

 

W KRÓLESTWIE WĘŻA

 

Przy zjeździe z głównej trasy znajduje się posterunek wojskowy, w którym spisano nasze dane z dokumentów. Tam też kupiliśmy bilety wstępu i spotkaliśmy się z przewodnikiem, bez którego wejście na teren parku byłoby niemożliwe. Kiedy załatwiliśmy formalności i opuściliśmy posterunek, przed nami rozciągała się już tylko Rezerwat Biosfery Calakmul.

Jechaliśmy przez ten ogromny park wąską, asfaltową drogą, która po około 60 km miała zaprowadzić nas do ruin. W międzyczasie jednak przewodnik zapytał nas, czy nie chcielibyśmy zatrzymać się i udać na spacer po dżungli. Powiedział, że przy dużym szczęściu możemy spotkać tu takie zwierzęta, jak pumy, oceloty i jaguary. Zgodziliśmy się bez najmniejszego wahania. Uzbrojeni w aparaty fotograficzne i kamery, ochoczo ruszyliśmy na łowy. Niestety, aż tyle szczęścia nie mieliśmy. Udało się nam jednak zobaczyć wiele innych zwierząt, np. aguti, kolorowe ptaki, iguany i wiele gatunków małp. Dla nas ten spacer był bardzo udany.

Kiedy dojechaliśmy na miejsce, zobaczyliśmy na parkingu tylko jeden samochód osobowy. Żadnych autokarów, busów. Ucieszyliśmy się bardzo, bo spędziliśmy już wiele dni na Jukatanie i jak do tej pory wszystkie najpiękniejsze i najbardziej okazałe strefy archeologiczne były koszmarnie zatłoczone i oblężone nie tylko przez turystów, lecz także przez wszechobecnych handlarzy chińszczyzną, stojących nawet 10 m od samych piramid. 

Calakmul było prężnym ośrodkiem władzy Kaan, czyli Królestwem Węża. Na jego terenie znajduje się potężna Struktura II, czyli 45-metrowa piramida, która u podstawy ma 120 m2 (według niektórych źródeł – 55 m wysokości i 140 m2). Jest ona największą do tej pory odkrytą piramidą w świecie Majów. Z jej wierzchołka przy bardzo dobrej pogodzie można zobaczyć szczyty oddalonego gwatemalskiego miasta Tikál, odwiecznego wroga Calakmul. 

Do dzisiaj widać, jaką potęgą było to miasto za czasów starożytnych. W okolicy odkryto 6750 różnego rodzaju budowli. Są to głównie pałace i świątynie. Znaleziono tutaj również starożytny system wodociągowo-kanalizacyjny. Był bardzo rozbudowany i świadczył o wielkości i prestiżu miasta. Odnaleziono kilka zbiorników, dzięki którym Majowie mogli magazynować wodę. 

Dodatkową atrakcją tego miejsca jest możliwość wchodzenia na każdą piramidę. Nie wszędzie są one udostępnione, ponieważ turyści bardzo często spadali, a nawet się zabijali. Ostatni taki przypadek miał miejsce 10 lat temu i właśnie wtedy władze wydały zakaz wchodzenia na budowle. Nie obowiązywał on w Calakmul, oczywiście ku naszej ogromnej radości, która jednak trwała do czasu. 

Rzecz jasna weszliśmy na kilka największych piramid. Długo nie zapomnimy wspinania się na Strukturę I. Samo wejście nie było najgorsze, a widok z góry zrekompensował trud. Problemy zaczęły się przy zejściu. Kiedy podeszliśmy do krawędzi, nie mogliśmy zobaczyć niższego stopnia, ponieważ był bardzo wąski. Musieliśmy wymacać go nogą. Schodziliśmy bokiem, bez żadnego podparcia czy możliwości chwycenia czegokolwiek. Nie mamy lęku wysokości, jednak zejście w takich warunkach z 40 m było wyzwaniem. 

Zapytaliśmy naszego przewodnika, dlaczego Majowie budowali w ten sposób schody do pałacu, skoro na górze mieszkał sam król. Odpowiedział nam, że król opuszczał pałac rzadko i wtedy był znoszony i wnoszony w lektyce. Nie potrafił wytłumaczyć, jak można było tego dokonać bez narażania władcy na niechybną śmierć. 

 

CO WIDZI KACYK

Kacyk pąsogłowy – ptak z rzędu wróblowych występujący w Ameryce Środkowej i Meksyku. Po prawej widok ze Struktury II na Strukturę I.

SCHODY JEGO WYSOKOŚCI

Schody na Strukturze II 

 

MIĘDZY HIEROGLIFAMI

 

W mieście odkryto również 120 stel ze śladami pisma, co świadczy o tym, że Majowie posiadali również i tę umiejętność. Nie posługiwali się, co prawda, pismem w dosłownym tego słowa znaczeniu, ale używali hieroglifów. Były to skomplikowane rysunki symboli, którymi umiała się posługiwać tylko arystokracja. Pomimo tego literatura i poezja były bardzo rozwinięte.

Niestety, za czasów konkwisty Hiszpanie, w obawie przed rozprzestrzenianiem się niezrozumiałych dla nich informacji, zakazali Majom posługiwania się hieroglifami. Mało tego, zaczęto nauczać ich alfabetu łacińskiego. Kary za używanie hieroglifów były tak dotkliwe, a nauka tak szybka i skuteczna, że wkrótce o hieroglifach zapomniano. Potrafili nimi posługiwać się już tylko ci, którzy uciekli przed konkwistą głęboko w dżunglę, ale oni nie mieli kontaktu z pozostałymi Majami, a i sami wkrótce wymarli. Ta sytuacja spowodowała, że współcześni naukowcy mieli ogromne problemy z odszyfrowywaniem hieroglifów. 

Żmudne prace trwały przez cały XX w., a te bardziej intensywne zaczęły się zaraz po II wojnie światowej. Ich pionierem był rosyjski filolog i archeolog Jurij Koronozow. To dzięki niemu obecnie hieroglify są już w większości zrozumiałe, chociaż nadal pozostają drobne nieścisłości i niedomówienia. 

Śmiało możemy powiedzieć, że strefa archeologiczna Calakmul jest jednym z najciekawszych miejsc nie tylko Jukatanu, lecz także całego świata Majów. Wrażenia, jakie towarzyszyły nam podczas zwiedzania, były niezwykłe. Poczuliśmy atmosferę tamtych czasów, mieliśmy niepowtarzalną okazję dotykać steli, których dotykali wielcy, wchodzić na stopnie, na których stawały stopy starożytnych władców. Przez krótki czas mogliśmy poczuć zew historii i podziwiać potęgę nadgryzioną zębem czasu.