Miesięcznik Poznaj Świat
Numer 2017-11-01

Artykuł opublikowany w numerze 11.2017 na stronie nr. 84.

Tekst i zdjęcia: Alicja Kubiak i Jan Kurzela,

Urodziny Sułtana


Termin naszego wyjazdu okazał się najlepszy z możliwych. W tym czasie sułtan Brunei świętuje swoje 71 urodziny. W ambasadzie tego państwa w Berlinie powiedzieli nam, że obchody są bardzo huczne, i to na terenie całego kraju. Postanowiliśmy je obejrzeć.

Dostępny PDF
W wersji PDF artykuł jest wyświetlany dokładnie tak jak został wydrukowany. Czytaj w PDF

 

Kuszące było też zobaczenie państewka, jednego z najmniejszych (5,8 tys. km2) i najbogatszych na świecie, które jako jedyne na Borneo nie wycięło swojej dżungli pod plantacje palm olejowych. Tutejszy sułtan ma takie dochody z ropy, że na dżungli zarabiać nie musi.

Przybyliśmy 13 lipca, dwa dni przed uroczystościami. Od przejścia granicznego do stolicy były jakieś trzy godziny jazdy autobusem. Kraj ten jest rzeczywiście zupełnie inny od tych, które go otaczają. Przyglądaliśmy się gęstej roślinności, a także licznym szybom i odwiertom. Rzeczywiście – Brunei ropą stoi. 

SPOJRZENIE WŁADCY

Poczet sztandarowy defilady urodzinowej na placu Taman Haji, w tle pododdziały przed uroczystościami. A ponad wszystkim spojrzenie władcy w galowym stroju. Na zdjęciu mniejszym – sułtan Brunei w swojej loży w otoczeniu najwyższych dowódców wojskowych.

WYPOSAŻENIE NA DŁUGĄ OFICJAŁKĘ

Członkowie rodziny królewskiej opuszczający plac po uroczystościach. Widoczne wyposażenie na długą oficjałkę to: parasol, komórka i woda mineralna.

KREWNI ORAZ ZNAJOMI 

SUŁTANA

 

PRÓBA (PRAWIE) GENERALNA

 

Wjechaliśmy do stolicy, która podobnie jak inne mijane miasta świeciła pustkami. Na chodnikach nie było żywej duszy, a na ulicach tylko samochody dobrych marek, żadnych hałaśliwych motorków czy riksz. Cisza i spokój. Jedno zwróciło naszą uwagę: na każdym sklepie, restauracji czy innych uczęszczanych budynkach wisiały żółte, prostokątne banery. Napisy na nich były dwujęzyczne: po arabsku i po angielsku. Informowały, że 15 lipca 2017 r., lub według kalendarza arabskiego 21 Syawal 1438 r., odbędą się uroczyste obchody 71 urodzin sułtana. Data arabska była trochę dziwna. Co prawda wiedzieliśmy, że kalendarz miejscowy ma zupełnie inne daty, ale co innego wiedzieć, a co innego widzieć.

14 lipca rano zupełnie przypadkiem trafiliśmy na generalną, tak nam się wtedy wydawało, próbę. Swobodnie weszliśmy na plac, na którym defilowały pododdziały wojska i policji. Przyglądaliśmy się z zainteresowaniem przygotowaniom. Nie niepokojeni przez nikogo podeszliśmy do trybuny głównej, na której następnego dnia miał zasiadać sam sułtan. Tyle tylko, że kiedy tam doszliśmy, próby się kończyły. Obejrzeliśmy więc 15 minut zakończenia. 

Z jednej strony nawet dobrze, bo przynajmniej następnego dnia będziemy oglądać uroczystości z większym zainteresowaniem. Wiedzieliśmy, że zaczynają się o godzinie 9 rano. Reszta była dla nas jeszcze tajemnicą. Żeby ją rozwiązać, podeszliśmy do grupy wojskowych stojących pod trybuną i zapytaliśmy o plan obchodów. Panowie byli bardzo mili i odpowiadali na pytania. Powiedzieli też, o której godzinie najlepiej się pojawić, gdzie stanąć i którędy będzie wjeżdżał sułtan. Byliśmy usatysfakcjonowani – może rozmawialiśmy z ważniejszymi ludźmi w państwie, nawet ze świtą samego monarchy?

Aby wszystko poszło gładko, robiono wiele prób, my – jak się później dowiedzieliśmy – widzieliśmy ostatnią. Próba generalna odbyła się już wcześniej, 12 lipca, a jej uczestnicy byli wtedy w mundurach galowych. 

 

NIECH ŻYJE KRÓL!

 

Główne ulice miasta zostały zamknięte o 7.00. Robiono to w ulewnym deszczu. Padać zaczęło jeszcze w nocy i nic nie wskazywało, żeby zechciało przestać. Cóż było robić, sztywny indonezyjski płaszcz przeciwdeszczowy czekał na swoją próbę niezawodności. Aparaty i obiektywy też miały pokrowce. Uroczystości nikt nie zamierzał przekładać. Ruszyliśmy zwarci i gotowi. 

Wzdłuż zamkniętych ulic dochodzących do placu stało wielu uczniów, podobno 6 tys., którzy dumnie machali miniaturowymi flagami Brunei. Kilkuset z nich grało na tzw. hadrach, czymś na wzór tamburynów. Wybijali równy, jednostajny rytm. Wszyscy byli dumni i roześmiani, pomimo padającego deszczu. 

Uroczystości rozpoczęły się od hymnu narodowego i salw honorowych. Następnie Jego Wysokość, 29. Sultan Haji Hassanal Bolkiah Mu’izzaddin Waddaulah ibni Al-Marhum Sultan Haji Omar Ali Saifuddien Sa’adul Khairi Waddien, Sultan i Yang Di-Pertuan Brunei Darussalam, przyjmował tradycyjną paradę na placu Taman Haji Sir Muda Omar ‘Ali Saifuddien. Wydarzenie było bardzo widowiskowe i kolorowe. Trwało 45 minut. Udział w nim brały wszystkie najważniejsze osoby w państwie oraz członkowie rodziny królewskiej. Paradą dowodził podpułkownik Aldi bin Haji Hassan, jak się okazało, jeden z naszych wczorajszych rozmówców. 

Nie sposób oczywiście wymienić wszystkich, którzy byli tam zawodowo, jak na przykład mnóstwo pracowników ochrony, policjantów i wojskowych. W paradzie wzięły udział 1244 osoby z RBLF, czyli Królewskich Sił Lądowych, RBN – Królewskiej Marynarki Wojennej, RBAirF – Królewskich Sił Lotniczych, a także wielu przedstawicieli rządu. W tym roku na paradzie była absolutna nowość, a mianowicie RBAF, czyli Kobieca Kompania Militarna, i RBP – Kobiece Siły Policyjne. Panie stały obok mężczyzn w jednym szeregu. Jak na kraj muzułmański, jakim jest Brunei, było to coś niezwykłego. 

Na zakończenie uroczystości uczestnicy, zwróceni w stronę sułtana, powitali go potrójnym okrzykiem: – Daulat!, oznaczającym „Niech żyje król!”. Następnie na niebie pojawiły się siły Królewskiej Floty Powietrznej. Narobiły ogromnego hałasu i odleciały. 

Sułtan opuszczał plac jednym ze swoich aut, i nie było to bynajmniej złote ferrari, lecz czarny rolls-royce. Cały orszak dostojnie i powoli wyjeżdżał, radośnie żegnany przez tłum ludzi zebrany przed placem. Na długo po zniknięciu ostatniego pojazdu było jeszcze słychać rozlegający się dźwięk tamburynów, a ulice zostały otwarte dla ruchu jakieś pół godziny później.

 

W POGOTOWIU

Oddziały wojska i policji gotowe do przemarszu.

JUŻ PO WSZYSTKIM

Samochód z insygniami królewskimi – złotą tarczą i złotą włócznią, opuszcza plac Taman Haji. Eskortuje je asysta honorowa policji (zdjęcie na sąsiedniej stronie).

 

DWA TYGODNIE ŚWIĘTOWANIA

 

Nie był to jednak koniec obchodów. Wszyscy Brunejczycy oczekiwali jeszcze najważniejszego punktu dnia, a mianowicie urodzinowego titah, czyli przemowy władcy. Dotyczy ona zazwyczaj spraw politycznych i postępu, jakie robi państwo. Jest też omawiany rozwój społeczno-ekonomiczny kraju oraz jego dobrobyt. Na koniec sułtan porusza temat przyszłości państwa.

Po przyjęciu defilady władca Brunei udał się do pałacu. Tutaj nastąpiły uroczystości wręczania medali i odznaczeń, które otrzymało 35 osób. W pałacu Istana Nurul Iman odbył się także królewski bankiet, na którym było około 4 tys. gości. Od godziny 22 można było obserwować fantastyczne fajerwerki, tak ogromne i głośne, że huk ich odpalania przypominał dźwięk armaty. Były bajecznie kolorowe i układały się we wspaniałe kombinacje. Czegoś takiego jeszcze nie widzieliśmy! 

Sztuczne ognie były uwieńczeniem dnia 15 lipca, lecz także rozpoczęciem dwutygodniowego okresu świętowania urodzin sułtana. W miastach odbywały się liczne festyny, pokazy i zawody. Już 16 lipca minister finansów przewodził modłom w związku ze świętowaniem urodzin. Przez 14 dni sułtan jeździł po kraju i spotykał się z mieszkańcami. Najpierw pojechał do dystryktu Tutong. W gazetach i telewizji od dwóch dni mówili o tym, jak Tutong przygotowuje się do powitania władcy...

Ogólnokrajowe obchody zakończyły się 31 lipca 2017 r. Wtedy też życie Brunei powróciło do prozaicznej, bogatej normy tego kraju. Do następnych urodzin sułtana.