Miesięcznik Poznaj Świat
Numer 2018-02-01

Artykuł opublikowany w numerze 02.2018 na stronie nr. 46.

Tekst i zdjęcia: Ewa Serwicka,

Wśród łagodnych olbrzymów


Dwa gorylątka bawią się beztrosko i nie zwracają uwagi na przyglądających im się ludzi. Kawałek dalej dorośli członkowie stada żerują, zrywają z drzew liście i dojrzałe owoce. Stoimy w odpowiedniej odległości, pilnowani przez strażników parku. Nie chodzi im bynajmniej o nasze bezpieczeństwo, tylko o dobro zwierząt, które są na krawędzi wyginięcia. Na świecie żyje jedynie około 880 osobników, a ja mam okazję podglądać kilkoro z nich.

Dostępny PDF
W wersji PDF artykuł jest wyświetlany dokładnie tak jak został wydrukowany. Czytaj w PDF

 

Dzień wcześniej docieram do miejscowości Kisoro u wrót do Parku Narodowego Mgahinga Gorilla w Ugandzie. To jeden z trzech krajów, w których można wybrać się na tropienie goryli górskich. Pozostałe to Rwanda i Demokratyczna Republika Konga, a Kisoro znajduje się nieopodal granic z obydwoma tymi państwami. Poza pasmem górskim Wirunga, które jest objęte ochroną w ramach parków narodowych Mgahinga Gorilla (Uganda), Wirunga (Demokratyczna Republika Konga) i Wulkanów (Rwanda), goryle spotkać też można w ugandyjskim Parku Narodowym Nieprzenikniony Las Bwindi.

 

BAZA KISORO

To miasteczko nieopodal granicy Ugandy z Rwandą i Demokratyczną Republiką Konga jest bazą wypadową do Parku Narodowego Mgahinga Gorilla.

 

SREBRNOGRZBIETY RZĄDZI

 

W Kisoro zaglądamy do siedziby organizacji Uganda Wildlife Authority, by zaopatrzyć się w pozwolenie na tropienie tych wspaniałych zwierząt. Jestem tu w porze deszczowej, więc nie ma problemu, by otrzymać je od ręki. W porze suchej, kiedy turystów jest więcej, trzeba czasami zrobić rezerwację z kilkutygodniowym wyprzedzeniem. Na terenie Ugandy żyje dwanaście oswojonych grup goryli, a jedną grupę może odwiedzić maksymalnie osiem osób dziennie, co oznacza, że każdego dnia nie więcej niż dziewięćdziesiąt sześć osób może stanąć oko w oko z gorylami górskimi.

Fakt, że goryle są oswojone, nie oznacza wcale, że można do nich podejść, pogłaskać je czy nakarmić. Taka grupa jest po prostu przyzwyczajona do obecności ludzi na tyle, że zachowuje się naturalnie, obojętnie, nie jest podenerwowana czy przestraszona i daje się obserwować. Jedna taka rodzina w Ugandzie żyje w Mgahinga, pozostałe jedenaście – w Bwindi. Każdy goryl z oswojonej grupy ma imię, a strażnicy są w stanie je wszystkie rozpoznać.

Następnego dnia wczesnym rankiem spotykamy się ze strażnikami przy wejściu do parku narodowego. Nasza grupa liczy zaledwie kilka osób – troje turystów, w tym ja, oraz kilkoro strażników, którzy będą nam towarzyszyć w poszukiwaniu goryli. Przed wyjściem w góry musimy jednak wysłuchać, jak należy się zachowywać w obecności zwierząt, co nam wolno, a czego absolutnie nie można robić. Po briefingu wyruszamy na poszukiwania. Kilkadziesiąt minut wspinamy się mozolnie przez gęsty las o śliskim od deszczu podłożu. Docieramy do tropicieli, którzy wyszli jeszcze wcześniej, by zlokalizować naszą rodzinę goryli.

Chwilę przedzieramy się przez zarośla i nagle dostrzegamy łagodne olbrzymy, jak w Ugandzie określa się goryle górskie. Rzeczywiście, są potężne, to w końcu jedne z największych małp człekokształtnych – waga samców dochodzi nawet do 195 kg, a samice ważą około 100 kg. Mają ciemne, wręcz czarne gęste futro, jedynie u dojrzałych samców na grzbiecie sierść zmienia kolor na srebrzysty. Kształt nosa goryli jest jak ludzkie odciski palców – każdy jest unikalny i można na ich podstawie rozpoznać danego osobnika.

Mimo rozmiarów goryle górskie są zwierzętami łagodnymi i przyjaznymi. Żyją w stadach i są uznawane za bardzo uspołecznione. Silniej związane są ze swoją własną rodziną niż z terytorium, dlatego dość często przemieszczają się po całkiem sporym terenie. Grupa składa się z przywódcy stada, którym jest najsilniejszy, dominujący samiec ze srebrnymi włosami na grzbiecie, kilku samic oraz potomstwa. Towarzyszą im inne samce, na przykład dawny przywódca pokonany przez nowego czy młodzi, niedoświadczeni srebrnogrzbieci, którzy w przyszłości mogą chcieć przejąć przywództwo.

 

OBSERWUJ ZDRÓW

 

W naszej grupie znajdują się dwa młode – jedno z gorylątek ma sześć, a drugie zaledwie dwa i pół roku. Obserwujemy, jak baraszkują nieopodal żerujących dorosłych. Wyglądają jak przerośnięte pluszowe miśki, które chciałoby się wziąć na ręce i przytulić. Musimy jednak trzymać się na minimum siedem metrów od goryli, co jest kwestią ich bezpieczeństwa. Ponieważ są blisko spokrewnione z człowiekiem, mogłyby się zarazić od niego ludzkimi chorobami, na które nie mają naturalnej odporności. Dlatego też na szlak nie mają wstępu osoby z widocznymi objawami jakichkolwiek chorób, nawet z katarem czy kaszlem. Byłoby to zbyt niebezpieczne.

Goryle górskie to zwierzęta głównie naziemne, wspinają się na drzewa w zasadzie wyłącznie w poszukiwaniu pożywienia i czasem dla zabawy. Bez problemu poruszają się natomiast nawet po śliskim, zarośniętym podłożu. Tam, gdzie obserwowana grupa idzie bez problemu, my ślizgamy się co chwilę i musimy bardzo uważać, by się nie przewrócić ani nie zwichnąć kostki. Goryle chodzą na czterech kończynach, opierają się z przodu na kłykciach, a nie na całych dłoniach. Ich ramiona są dłuższe niż nogi. Dzięki temu łatwiej im się przemieszczać w trudnych warunkach.

Na oglądanie mamy zaledwie godzinę. To kolejny środek ochrony tych zwierząt. Chodzi o to, by nie przeszkadzać im za bardzo i nie wytrącać z codziennego rytmu. To my, ludzie, jesteśmy tutaj gośćmi i tak powinniśmy się zachowywać. Nasza godzina z rodziną goryli mija w okamgnieniu i przychodzi czas, by wracać. Na miejscu zostają wyłącznie tropiciele, którzy będą z daleka obserwować goryle i podążać za nimi do momentu, aż zwierzęta zaczną budować gniazda na noc. Każdego wieczora rodzina buduje nowe legowiska, w których członkowie stada śpią pojedynczo. Wyjątkiem są młode, które nocują w gnieździe razem z matkami. 

Kiedy olbrzymy budzą się rano, wyruszają na poszukiwanie pożywienia. Żywią się głównie roślinnością – liśćmi, pędami, łodygami, owocami i korą drzew. Czasem uzupełniają dietę bezkręgowcami. Najedzone, w okolicach południa odpoczywają, a następnie znowu żerują, aż do wieczora. Jedzenie jest głównym zajęciem goryli w ciągu dnia. Dorosły samiec może zjeść nawet 30 kg roślinności dziennie. W poszukiwaniu pożywienia wędrują po okolicy, przemieszczają się nawet na dość długich dystansach. Dlatego tropiciele podążają za nimi aż do momentu rozpoczęcia budowy gniazd, by następnego dnia wiedzieć, gdzie zacząć szukać.

 

NIE MA JAK U MAMY

Samice noszą potomstwo na plecach. Goryle są świetnie przystosowane do poruszania się po trudnym podłożu.

MUHABURA W WIRUNDZE

Wygasły wulkan sięga 4127 m n.p.m. i jest trzecim pod względem wysokości wzniesieniem w wulkanicznym paśmie górskim Wirunga. Znajduje się na granicy Ugandy i Rwandy.

 

NIE GROŹNE, A ZAGROŻONE

 

Zadaniem strażników parku, poza obserwacją i śledzeniem goryli, jest przede wszystkim ich ochrona. Niestety najbardziej niebezpieczny dla tych zwierząt jest człowiek, który zagraża im na wiele różnych sposobów. Dużym problemem są przede wszystkim kłusownicy, którzy zastawiają sidła na różne zwierzęta. Wpadają w nie także goryle i odnoszą często śmiertelne rany. Problemem są także porwania młodych gorylątek celem sprzedaży ich na czarnym rynku jako zwierzęta do zabawy lub do nielegalnych ogrodów zoologicznych. Cena takiego młodego goryla waha się od tysiąca do 5 tys. dolarów, co dla ubogich miejscowych stanowi dużą pokusę, nawet jeśli to pośrednik zarabia najwięcej. W czasie prób porwań młodych giną też często dorosłe goryle, które bronią potomstwa tak bardzo, jak to tylko możliwe.

Innym problemem jest kurczenie się środowiska życia goryli górskich. W okolicy nadal trwa karczowanie lasów pod uprawy, co powoduje zmniejszanie areału, na którym mogą żerować i budować gniazda. W dodatku podzielenie wielkiej niegdyś połaci lasu na mniejsze fragmenty sprawiło, że niektóre grupy przestały mieć kontakt z pozostałymi, co skutkuje mniejszą dywersyfikacją genetyczną. 

Zagrożenie stanowiły też działania wojenne prowadzone w Demokratycznej Republice Konga. Zdarzały się przypadki rozerwania goryli przez miny zastawione przez walczące strony. W skrajnych przypadkach zdarzały się polowania na goryle dla ich mięsa. 

Na szczęście od pewnego czasu naukowcy obserwują zahamowanie spadku liczebności populacji, a być może nawet powolny jej rozrost. Nie oznacza to oczywiście, że można spocząć na laurach. Goryle górskie nadal wymagają ścisłej ochrony. Ważne są także projekty edukacyjne prowadzone przy udziale lokalnych społeczności.

 

WULKANY WIRUNGA

 

Kiedy nasza godzina z gorylami dobiega końca, strażnicy prowadzą nas na niewielką polankę, gdzie możemy chwilę odpocząć przed zejściem z powrotem do bazy. Nad głowami zaczynają gromadzić się chmury, jest przecież pora deszczowa i tylko duża doza szczęścia sprawia, że nie padało w czasie, kiedy obserwowaliśmy życie łagodnych olbrzymów. Teraz przychodzi jednak czas na ucieczkę przed deszczem. Musimy zejść z wysokości 3000 m n.p.m. na 2400 m n.p.m.

Park Narodowy Mgahinga Gorilla obejmuje teren wulkanicznego łańcucha górskiego Wirunga, dlatego śledzenie goryli zawsze wiąże się z wędrówką po górach. Trzeba także liczyć się z wysoką wilgotnością powietrza, nieco mniejszą zawartością tlenu i często niełatwym podłożem. Mimo to warto rozejrzeć się po pięknej, dziewiczej okolicy, zdominowanej przez drzemiące wulkany.

Na terenie Ugandy znajdują się trzy spośród ośmiu wulkanów Wirunga: Gahinga, od którego tutejszy park narodowy bierze swoją nazwę, Muhabura, na zboczach którego tropimy goryle, i Sabyinyo, będący najstarszym tutejszym wulkanem. Dwa czynne wulkany, Nyiragongo i Nyamuragira, są położone na terytorium Demokratycznej Republiki Konga, a ostatnia erupcja miała miejsce w 2010 r. 

Po zejściu do bazy długo jeszcze nie mogę uwierzyć, że miałam okazję na żywo podglądać goryle górskie w ich naturalnym środowisku. Co chwilę zerkam na górujący nad nami stożek wulkanu Muhabura, zdając sobie sprawę, że nasza rodzina goryli wędruje gdzieś tam przez las porastający jego zbocza. To jedno z najwspanialszych przeżyć, jakie kiedykolwiek były moim udziałem.