Miesięcznik Poznaj Świat
Numer 2018-06-01

Artykuł opublikowany w numerze 06.2018 na stronie nr. 48.

Tekst i zdjęcia: Marzena Wystrach,

Ziemia obiecana


„Niech sobie Ganges, Sorrento, Krym 

Dostępny PDF
W wersji PDF artykuł jest wyświetlany dokładnie tak jak został wydrukowany. Czytaj w PDF

Pod niebo inni wynoszą,

A ja Łódź wolę! Jej brud i dym

Szczęściem mi są i rozkoszą”.

 

Tak swoje rodzinne miasto wspominał Julian Tuwim. Ślady poety można znaleźć w całej Łodzi. Żyje on nadal w oznaczeniach ulic, na tablicach upamiętniających budynki, w których mieszkał, w nazwach antykwariatów, a nawet... na szafkach transformatorowych. Ja spotykam go na słynnej ulicy Piotrkowskiej. Przysiadam się na ławeczce i pocieram mu nos z brązu, mocno już starty przez innych szukających w tym miejscu szczęścia.

Jestem właśnie w Łodzi – o zgrozo! – po raz pierwszy i zastanawiam się, czy tak jak Tuwim pokocham „jej brud i dym”?

 

A TU TUWIM!

W wyniku pomysłowej akcji powstał szlak turystyczny, na którym można podziwiać graffiti wykonane na 

KRÓLOWIE BAWEŁNY 

I ZNAK CZASU

KULISY SREBRNEGO EKRANU

W słynnym Studiu Filmowym Se-ma-for narodził się m.in. Miś Uszatek. Zmiana ubranka do różnych scen oznaczała stworzenie za każdym razem innej lalki. Tak naprawdę istniało więc wielu Uszatków. Te, które przetrwały, można zobaczyć na oryginalnym planie zdjęciowym w Muzeum Animacji.

 

MIASTO CZTERECH KULTUR

 

To miasto, wraz z rewolucją przemysłową pod koniec XIX w., stało się centralnym ośrodkiem włókiennictwa. Przeszło gwałtowny rozwój, bo od 1818 r., w przeciągu 70 lat, z osady zamieszkanej przez zaledwie 800 osób Łódź zmieniła się w centrum fabryczne z ponad 230 tys. mieszkańców!

Jego ówczesny krajobraz tworzył las dymiących kominów, nieotynkowane warsztaty z czerwonej cegły, tramwaje elektryczne, kamienice i domy dla robotników, tzw. famuły. Tymi dynamicznymi zmianami zainspirował się m.in. Władysław Reymont, który stworzył słynną powieść „Ziemia obiecana”. Wiele lat później na jej podstawie powstał nominowany do Oskara film Andrzeja Wajdy. Bohaterowie dzieła – Polak, Żyd i Niemiec – wpadają na pomysł, aby założyć fabrykę i na niej się wzbogacić. Nie bez powodu autor wybrał przedstawicieli tych trzech nacji – bo właśnie one, plus jeszcze rosyjska, określiły rozwój Łodzi. Ślady tej wielokulturowości widać nadal na każdym kroku – w architekturze i sztuce, w kuchni regionalnej i... na cmentarzach.

Przemysłowa Łódź upadła wraz z przemianami systemowymi lat 90. Ludzie tracili pracę, fabryki wyburzano, inne porzucano i potem niszczały. Dlatego niektórzy mówią, że jest smutna i szara. Może taka była jeszcze kilkanaście lat temu, ale chyba jednak nie teraz. Wprawdzie wciąż można poczuć dawny klimat przemysłowego miasta, ale widać też, jak bardzo się ono rozwija. Nawet łódzka Biedronka znajduje się w zabytkowym budynku z czerwonej cegły. Podobnie jak ogromne centrum handlowe, które powstało na terenie kompleksu fabrycznego Izreala Poznańskiego. W Manufakturze, w miejscu tkalni, przędzalni, drukarni, farbiarni, remizy i kantora fabrycznego, powstał ekskluzywny hotel, mnóstwo sklepików i lokali, kino, kawiarnie. 

Budynki dawnych zakładów są rewitalizowane i nadal wykorzystywane do celów komercyjnych. Chociaż może powinny być tam raczej muzea, a nie sklepy? Ale tych jest w mieście i tak sporo: duże Muzeum Sztuki Współczesnej, Muzeum Fabryki (obydwa zresztą na terenie Manufaktury), Centralne Muzeum Włókiennictwa w Białej Fabryce Geyera (gdzie uruchomiono pierwszą w Królestwie Polskim maszynę parową), Muzeum Kinematografii w pałacu Scheiblera, Skansen Łódzkiej Architektury Drewnianej czy wreszcie dawne ośrodki robotnicze na Księżym Młynie, zresztą do dziś zamieszkiwane.

 

BAJKOWA HOLLYŁÓDŹ

 

Miś Uszatek być może nigdy by nie powstał, gdyby nie Władysław Starewicz, który okazał się... treserem chrząszczy. A przynajmniej tak się wydawało krytykom filmowym, którzy nie mogli odgadnąć, jak stworzył film, w którym stojące na dwóch nóżkach chrząszcze walczą ze sobą miniaturowymi mieczami.

Wszystko zaczęło się w 1910 r. na Litwie, gdzie Starewicz w swojej domowej pracowni chciał nakręcić film o walczących o samice jelonkach. Był fanem owadów. Te jednak nie miały ochoty zostać aktorami i nie współpracowały z twórcą. Co zrobił Starewicz? „Wpadłem więc na pomysł, aby uśpić moich rycerzy. Oddzieliłem ich kończyny i rogi od tułowia, potem z powrotem umieściłem je na właściwym miejscu za pomocą cieniutkich drucików. Tak spreparowane lalki z uśpionych żuków ubrałem w kostiumy, buty z cholewami, dałem do ręki rapiery” – opowiadał.

Tak stworzył pierwszy na świecie film poklatkowy, który był pierwowzorem słynnych bajek, takich jak Miś Uszatek, Colargol, Pingwin Pik-Pok, Zaczarowany ołówek... Na sekundę filmu trzeba było zrobić 24 zdjęcia, by uzyskać wrażenie ruchu. Wyginanie lalek było możliwe dzięki drucianym szkieletom. Dziś zaskakuje rzeczywista wielkość bajkowych bohaterów, bo np. Miś Uszatek był nie większy niż dłoń! Można zobaczyć je w Muzeum Animacji Wytwórni Filmowej Se-ma-for, na oryginalnym planie zdjęciowym! Nietypowa wycieczka rozpoczyna się projekcją filmu, dostosowaną do wieku widzów. Nie nudzą się więc ani rodziny z dziećmi, ani sami dorośli. 

Wytwórnia Se-ma-for jest także odpowiedzialna za projekt Łodzi Bajkowej, dzięki któremu na terenie miasta powstały pomniki bajkowych postaci z brązu oraz lokalne dukaty, tzw. łódki (1 łódka odpowiada 1 złotówce). Ciekawą opcją jest zwiedzanie szlaku bajkowego na rowerze (w mieście całkiem sprawnie działa system rowerów publicznych), tym bardziej że bohaterowie szlaku są zlokalizowani przy różnych atrakcjach miasta – na słynnej Piotrkowskiej, przy największym w Polsce aquaparku czy obok Muzeum Kinematografii.

Właśnie w Łodzi powstało pierwsze stałe kino na ziemiach polskich, a Muzeum Kinematografii jest jedynym tego typu w Polsce. W XX w. stworzono tu większość polskich filmów fabularnych. W łódzkiej filmówce swoje pierwsze kroki stawiali Wajda, Polański, Kieślowski czy Machulski. To dlatego Łódź zyskała sobie pseudonim „HollyŁódź” i została wpisana do Sieci Miast Kreatywnych UNESCO, z tytułem Miasta Filmu. Posłużyła też jako plener filmowy dla około 150 filmów! 

Dziś można wybrać któryś z 20 wytyczonych szlaków dziedzictwa filmowego Łodzi i odwiedzić oryginalne plenery filmowe, m.in. „Ziemi obiecanej”, „Stawki większej niż życie”, „Kariery Nikodema Dyzmy” i innych (szlaki są opisane na stronie filmowalodz.pl).

 

TAKA RZEŹBA

Wśród cudów Piotrkowskiej (pod numerem 77) znajduje się i taka rzeźba – to odlew najpiękniejszych nóg należących do łódzkiej studentki.

TYLE SŁOŃCA 

W CAŁYM MIEŚCIE

ZAMIAST SZAŁASU

Taka drewniana altanka pełni w miastach funkcję żydowskiego szałasu zwanego kuczką. Przebywali w nim w czasie święta Sukkot (czczącego wędrówkę z Egiptu do Ziemi Obiecanej).

 

SPACERUJĄC PIETRYNĄ

 

Piotrkowska, ze swoimi czterema kilometrami długości, jest uznawana za jedną z najdłuższych europejskich ulic. Zaczyna się na placu Wolności, gdzie stoi obelisk przypominający, że była kiedyś traktem prowadzącym przez... puszczę. Później stała się centralną osią, wokół której zaczęło powstawać miasto. Dziś jest jedną z najsłynniejszych ulic w Polsce. Może nie powala na kolana od razu, jeśli się nią tylko przespacerujemy lub przejedziemy rikszą. Jednak warto mieć oczy dookoła głowy, bo ta ulica jest pełna niespodzianek.

Nasz spacer możemy zacząć przy wspomnianym obelisku i odwiedzić tam oryginalne Muzeum Kanału „Dętka”. Zostało ono stworzone w zabytkowej kanalizacji. Kanały są na tyle szerokie, że spokojnie można nimi spacerować. Oprócz schodzenia do podziemi łodzianie poradzili mi także, abym wchodziła w bramy. Za nimi mogę zobaczyć prawdziwe oblicze tego miasta. Łódzkie podwórka są podłużne i zamknięte budynkami, z reprezentacyjną kamienicą na froncie. Tworzą typowe studnie.

Tuwim pisał o podwórku, na którym się wychował, że było zaczarowane i pełne skrytek. Już za bramą przy numerze 3 trafiłam do innego świata. Tysiące nierównych, małych kawałków luster powyklejanych na ścianach, a nawet na gzymsach i uskokach. Artystka Joanna Rajkowska zadbała, by każde możliwe miejsce było pokryte lusterkami, układającymi się w kształty spirali i rozet, tak jak komórki siatkówki w oczach. Inspiracją była córka Rajkowskiej – Róża, która zachorowała na nowotwór oczu i właśnie w czasie powstawania Pasażu Róży trwała walka o jej wzrok. Swoim dziełem artystka chciała namówić przechodniów, aby zachwycili się możliwością widzenia.

W tym samym pasażu znajduje się jeszcze jedno dzieło, tym razem artystki NeSpoon, która udekorowała ścianę i drzewo wzorami ludowych koronek. Mówi się o niej, że uprawia „pozytywny wandalizm”, upiększając sztuką to, co brzydkie – w tym przypadku zwykłą, obdrapaną ścianę.

Z kolei za bramą pod numerem 88 można zobaczyć oryginalną kuczkę. Kuczki były szałasami, w których Żydzi spali podczas święta Sukkot, dla uczczenia wędrówki z Egiptu do Ziemi Obiecanej. Przypominają one drewniane altanki. W kuczkach podczas swojego święta Żydzi modlili się, spożywali posiłki, a niektórzy mieszkali. 

Spacerując po Pietrynie, jak potocznie nazywa się Piotrkowską, trzeba mieć oczy szeroko otwarte, zadzierać głowę wysoko, aby nie pominąć mieszanki stylów starych kamienic, ale także nowoczesnych rzeźb. Te ostatnie stoją np. na latarniach, podają makaron czy też, po prostu, dekorują budynek, jak odlane nogi studentki (pod nr 77), wybrane zresztą w konkursie.

Warto także patrzeć przed siebie, żeby nie ominąć Galerii Wielkich Łodzian, czyli figur z brązu – Tuwima, Rubinsteina, Reymonta i innych. Wielcy mają obok siebie siedziska, dzięki którym można się do nich przysiąść i ewentualnie sfotografować. 

Podczas spaceru trzeba patrzeć także pod stopy, by nie przeoczyć Alei Gwiazd; po jednej stronie są aktorzy i aktorki, po drugiej – reżyserzy i reżyserki. Należy również uważać na pomnik Łodzian Przełomu Wieku, czyli kilkanaście tysięcy płytek brukowych z nazwiskami swoich fundatorów: zarówno osób znanych, jak i zwykłych mieszkańców miasta.

Przy Piotrkowskiej 152 znajduje się jeden z największych murali w Europie, ma 30 na 20 m. Na jego stworzenie zużyto ponad dwa tysiące puszek z farbą! Łódź w ogóle słynie z murali. Żeby je zobaczyć, można wybrać się na zorganizowaną wycieczkę lub samemu powędrować według mapy twórców Urban Street Art. W tym mieście nawet miejsce po odpadniętym tynku staje się płótnem dla grafficiarzy.

 

MANUFAKTURA

Fasada znanego już w całej Polsce centrum handlowego, które powstało na terenie kompleksu fabrycznego Izraela Poznańskiego. Znajduje się tam dziś blisko 300 sklepów, kilkadziesiąt restauracji i kawiarni, kino, ścianka wspinaczkowa, hotel, a także muzea.

NASZA ŁÓDECZKA

Olbrzymi mural o nazwie „Łódź” stworzyli w 2001 r. członkowie grupy Design Futura. Zajęło im to około trzech miesięcy, a kiedy powstał, był największy na świecie (600 m2).

OSTATNI PAŁAC IZRAELA

Projekt tego ogromnego mauzoleum, zbudowanego z granitu i marmuru, Poznański zaakceptował jeszcze za życia.

 

POŻEGNANIA I POWROTY

 

Łódź to miejsce wielu starych cmentarzy, m.in. prawosławnego, ewangelickiego i katolickiego przy ulicy Ogrodowej. Znajdują się tam grobowce wielkich rodów fabrykanckich z XIX w. Kilkaset mogił zostało wpisanych na listę zabytków. Jest jeszcze wyjątkowy cmentarz żydowski, na terenie dawnego getta.

W okresie okupacji łódzkie getto było największym po warszawskim. W tym czasie nazwa miasta została zamieniona na Litzmannstadt, a sama Piotrkowska – na Adolf Hitler Straße. Cmentarz żydowski należy do największych w Polsce (ok. 40 ha). Znajdują się na nim okazałe mauzolea, m.in. Izraela Poznańskiego – największy grobowiec żydowski na świecie – ale także (w części zwanej „polem gettowym”) skromne groby ofiar Holocaustu. Te mogiły często są mocno zniszczone i zawalone, pokryte mchem i oplecione bluszczem. Niektóre trwają, przygniecione połamanymi drzewami, co wydaje się symboliczne, bo motyw złamanego drzewa pojawia się na nagrobkach bardzo często i oznacza przedwczesną śmierć.

Kończę swoją wędrówkę po tym niezwykłym mieście, niezburzonym przecież – jak wiele polskich aglomeracji – w czasie ostatnich wojen. Tuwim ma rację: „szare” ulice Łodzi można pokochać. Podobnie jak jej fabryki z czerwonej cegły i wszechobecną sztukę ulicy. Łódź ma klimat i potencjał. To miasto jest warte powrotów! I z czystym sumieniem można je też polecić turystom odwiedzającym nasz kraj, którzy zwyczajowo wybierają Gdańsk, Kraków czy Warszawę.