Miesięcznik Poznaj Świat
Numer 2018-10-01

Artykuł opublikowany w numerze 10.2018 na stronie nr. 12.

Dolina Baliem leżąca na Papui Zachodniej jest wspaniałą krainą, otoczoną pokaźnymi górami. Najwyższy szczyt, Tikora, ma 4750 m n.p.m. Sama dolina leży na wysokości 1600 m n.p.m., co powoduje, że klimat tam jest całkiem znośny. Nie jest też zbyt rozległa: 60 na 16 km. To wystarczyło, by osiedliło się tu plemię Dani, jedno z najciekawszych w Indonezji.

Dostępny PDF
W wersji PDF artykuł jest wyświetlany dokładnie tak jak został wydrukowany. Czytaj w PDF

 

Dani to społeczność, która mieszka wokół miasta Wamena, stolicy prowincji Jayawijaya, zarazem największego miasta tego regionu. Im bardziej zagłębialiśmy się w ich wierzenia i sposób życia, im więcej staraliśmy się zrozumieć z ich wartości, tym bardziej cieszyliśmy się, że tu przyjechaliśmy.

Pomimo tak bliskiej obecności cywilizacji nadal postępują w zgodzie ze swoimi pradawnymi zasadami, chociaż wiele z tych obyczajów już dawno wygasło. Ale żyje jeszcze ostatnie pokolenie, które oparło się globalizacji. Nadal na przykład można spotkać w mieście kogoś z plemienia, kto pojawił się ubrany tylko w koteka, czyli tradycyjny strój. Takie widoki nie są rzadkością, ale dotyczą już tylko ludzi starszych.

 

TĘCZA NAD WSPÓLNYM DOMEM

Malownicza dolina Baliem leży na wysokości 1600 m n.p.m. Ma 60 km długości i 16 km szerokości, a otoczona jest łańcuchami górskimi Sudirman i Bintang, które przekraczają 4000 m n.p.m. Dolina ta jest domem nie tylko dla plemienia Dani – mieszkają tu również Lani i Yali.

GŁOWA DANI...

Jest przystrojona pióropuszem kare, a w nosie tkwią kły dzikiej świni. Na szyi wisi naszyjnik mikak zrobiony z muszelek (które jeszcze niedawno były na Papui Zachodniej środkiem płatniczym).

GOTOWY DO WALKI

Dani jeszcze w niedalekiej przeszłości toczyli liczne walki międzyplemienne, które często kończyły się śmiercią. Pióropusz mężczyzny świadczy o jego pozycji. Ręce zdobią opaski yekali ze skóry psa. Ciało pomalował w barwy wojenne.

 

DOM MĘŻCZYZN, DOM KOBIET I KUCHNIA

 

Dani mieszkają w niewielkich wioskach. Każda z nich ma taki sam układ domów, a liczba mieszkańców zależy od wielkości rodziny. Wioski są porozrzucane po całej dolinie – czasami jest ich większe skupisko, a czasami trzeba iść dosyć daleko, żeby dostać się z jednej do drugiej. Domy są zrobione z drewna, mają okrągły kształt i dachy kryte trawą. Otacza je płot, również pokryty u góry trawą mającą chronić przed deszczem. W płocie znajduje się malutka brama – specjalnie tej wielkości, żeby trudniej było wchodzić wrogom, a wychodzić świniom. Świnie zresztą mają własne wyjście. 

Najważniejszym domem jest ten, który znajduje się naprzeciwko bramy wejściowej. To dom dla mężczyzn, o nazwie pilamo. Tutaj przeprowadzają się chłopcy jedenasto-, dwunastoletni, będący już po inicjacji. W tym domu podejmuje się najważniejsze decyzje oraz przekazuje podania i wierzenia. Uczy się młodych mężczyzn, jak być wojownikiem i jak dbać o rodzinę. Kobiety nie mają tutaj wstępu, one zresztą mieszkają w ebay – domu dla kobiet.

Wszystkie domy kobiet znajdują się naprzeciwko kuchni – hunila. Tam każda rodzina ma swoje ognisko, dlatego są to budynki długie, w kształcie prostokąta, bo często muszą pomieścić nawet i trzy paleniska. Życie towarzyskie toczy się właśnie w hunila. Do wiosek położonych blisko Wameny jest już doprowadzony prąd – przy każdym pilamo znajduje się licznik wbity w ziemię. Nie zauważyliśmy jednak, żeby ktoś z tego prądu korzystał. Jedzenie jest gotowane na ogniu i tutaj też ogrzewają się wieczorami mieszkańcy. 

U Dani istnieje wielożeństwo i każda żona pilnie strzeże swojego ogniska. Dzieci rodzi średnio raz na cztery lata, bo w tym plemieniu dba się o to, aby matka mogła spokojnie skupić się na wychowywaniu jednego. W tym czasie mężczyzna z nią nie współżyje. Pomimo wielożeństwa zdrady się zdarzają, choć podobno rzadko. Z tym że raczej trudno mówić tu o zdradzie mężczyzny. Gdy natomiast kobieta zdradzi, musi oddać mężowi wszystko, co dostała od niego przed ślubem. Oprócz tego kochanek musi zapłacić zdradzonemu mężowi olbrzymią karę w wysokości kilku świń.

Kobiety i mężczyźni mają wyraźny podział obowiązków. Mężczyźni przygotowują pola pod kultywację i walczą. Kobiety natomiast uprawiają ziemię i zbierają plony. Oprócz tego gotują i zajmują się dziećmi. Podstawowym pożywieniem Dani są słodkie ziemniaki, bataty. Na Papuę dotarły one 450 lat temu i od tego czasu są absolutnym przysmakiem. Przedtem królowało tu taro – inna bulwiasta roślina, bardzo pożywna, zawierająca dużo skrobi i węglowodanów.

 

NIENARODZENI

 

Dani deklarują, że są chrześcijanami. Rzeczywiście, od czasu do czasu można zobaczyć na tych ziemiach kościoły i misje, jednak panuje tu tak wielki synkretyzm religijny, że trudno się zorientować, kto jest jakiego wyznania. Tutejsi przede wszystkim wierzą w duchy i mają swoje święte miejsca, do których niepowołany nie może się nawet zbliżać. Świętym może być wszystko: góra, rzeka, drzewo, kamień. Cokolwiek to jest, musi pozostać nienaruszone i nie wolno zakłócać jego spokoju. Dostęp mają tu tylko szamani i wodzowie wioski.

W świętych miejscach rozsypuje się prochy zmarłych po kremacji, aby ich duchy mogły się uwolnić. Jednak żeby to mogło nastąpić, pogrzeb musi być odpowiednio przeprowadzony, zgodnie ze wszystkimi zasadami. Jest to proceder skomplikowany i trudny do zrozumienia dla obcych. Ważni zmarli nie były spalani, lecz mumifikowani, a mumię taką trzymano w domach – aby mogła towarzyszyć żywym we wszystkich ceremoniach i obrzędach, być przy nich w trudnych sytuacjach. Dawno temu każdy klan miał swoją mumię. Do dzisiaj zachowały się już tylko dwie, które są warte uwagi: wodza Mabel z plemienia Kurulu oraz wodza Werapak Ellosak z plemienia Aikima. Obie mają po ok. 350–400 lat i obie nadal są przechowywane w zwykłych domach; nie ma mowy o wstawieniu ich do muzeum albo chociaż o odpowiednim zabezpieczeniu.

Do niedawna jeszcze Dani nie znali dat swoich urodzin. Starsi ludzie, zapytani o wiek, nadal posługują się opisem: „Urodziłem się wtedy, kiedy mój ojciec posadził to drzewo” – takie tu były rachuby. Urzędowo Dani są rejestrowani od niedawna, więc tylko młodsi wiedzą, kiedy przyszli na świat. Tylko oni mają dokumenty i mogą jakoś funkcjonować we współczesnym świecie.

Pytanie: skoro nie znają pojęcia kalendarza, to na jakiej podstawie oceniali, że chłopiec może już przejść inicjację i przeprowadzić się do pilamo, chaty mężczyzn? Skąd wiedzieli, że należy już przeprowadzić inaugurację nowego wodza, bo „kadencja” starego wygasa? Skąd wiedzą, ile lat mają tak skrzętnie pilnowane przez nich mumie? 

Po pierwsze chłopiec zostaje uznany za gotowego do inicjacji, kiedy tylko potrafi posługiwać się łukiem i umie zadbać o siebie. Inauguracja nowego wodza, podobnie jak pory roku czy okres zbiorów, są określane na podstawie faz księżyca. Z kolei każda mumia co sześć lat otrzymuje nowy naszyjnik z muszli, mikak, więc po liczbie naszyjników można określić jej wiek.

 

POGAWĘDKA BEZ DZIDY

W wolnym czasie wojownicy zajmują się rozmowami lub wyplataniem ozdób. W trakcie takiej sjesty dzida jest oczywiście niepotrzebna, więc stoi sobie oparta o ścianę domu.

OGNISKO TO JEST WSZYSTKO

Te mniejsze, w domach, służą do ogrzania, te większe na zewnątrz – do przygotowywania uroczystych posiłków. Piecze się na nich świnie oraz bataty. Ognisko rozpalają mężczyźni, ale dbają o nie już tylko kobiety.

A TY TYLKO POD NOGAMI MASZ

ASFALTOWE ŁĄKI WIELKICH MIAST...

 

 

OSTATNIA STRZAŁA NA CZŁOWIEKA

 

Dani wierzą w reinkarnację, mówią, że pochodzą od ptaków i dlatego po śmierci ich duchy będą latać wolno. Ptak jest zresztą niezwykle ważnym elementem w mitologii Dani. W związku z tym m.in. przystrajają się piórami. Są to przepiękne ozdoby, które nadają im uroku. Na karku każdy wojownik nosi kingkang, czyli pióra orła, które mają chronić podczas walki, ale też dodać siły i zwinności. Na głowach noszą pióropusze, kare. Najpiękniejsze z nich są robione z piór rajskiego ptaka (z jednego ptaka – jeden pióropusz).

Dopóki tylko sami Dani przystrajali się w ten sposób, nie było sprawy. Od kiedy jednak pióropusze są robione na sprzedaż, pojawił się olbrzymi problem. Obecnie rajski ptak, który występuje tylko na Papui, stał się gatunkiem zagrożonym i objęto go ochroną. Mimo to na rynku w Wamenie można swobodnie kupić wspaniałe pióropusze i następnie bez żadnej kontroli zabrać je do siatki i wynieść. Na lotnisku widzieliśmy wielu turystów, którzy robili sobie zdjęcia w takiej ozdobie.

Wojownik, oprócz pióropusza i kingkang, przywdziewa również hotali, świętą torebkę na sekretne przedmioty. Torebka, a właściwie jej zawartość, ma dodawać sił i chronić wojownika podczas walk. Czego w niej nie ma! Medyczne specyfiki, kamienie płodności, kawałki drzewa eukaliptusowego, kręgosłup węża... W mitologii Dani ptak od zawsze rywalizuje z wężem. Niektórzy sądzą, że wąż jest symbolem niemoralności, ponieważ potrafi się odnawiać, zmieniając skórę.

Ochrona była potrzebna wojownikowi, bo Dani prowadzili wojny praktycznie cały czas. Wybuchały one z trzech powodów. Najważniejszy to kobieta, następnie świnia, a na końcu ziemia. Świnia zajmuje wysokie miejsce w hierarchii, za trzy okazy można już nawet nabyć żonę. Są to zwierzęta bardzo drogie i zabijane tylko na szczególne okazje – takie jak inicjacja, ślub czy wybór nowego wodza. 

Wojny międzywioskowe już ustały, ale do dziś Dani są ludźmi bardzo zawistnymi, zazdrosnymi i niepotrafiącymi spokojnie, bez fochów się dogadywać. Dawne wojny były prowadzone często i potrafiły być okrutne. Pół biedy, kiedy walczyli wręcz – na polach, z dzidami i łukami. Gorzej, kiedy walka była utajniona. Zdarzało się na przykład, że zatruwali sobie rzeki, a wtedy ginęło wielu ludzi. 

W wiosce Suroba mieliśmy możliwość przyjrzenia się łukom, strzałom i dzidom Dani. Wódz jednej z wiosek pochwalił się nam swoim własnym, nieużywanym już łukiem. Mężczyzna był już bardzo sędziwy i ani oczy, ani zwinność mu nie dopisywały. Patrzyliśmy z zachwytem na te przepiękne rzeczy, misternie rzeźbione i bardzo wytrzymałe. W jednym kołczanie znajdowało się kilka rodzajów strzał. Te na ptaki, długie i rozszczepione, przypominały trochę widły. Były strzały na dzikie świnie i inne zwierzęta. Ale była też na człowieka – długa, proporcjonalna i bardzo kształtna, z finezyjnie rzeźbionym grotem. Wódz zapewnił nas, że strzał na ludzi od dawna już nie używał...