Miasto zawieszone między sacrum a profanum, starym i nowym, magią a rzeczywistością, której tam niekiedy można też się przestraszyć. Miasto kontrastów: złotych kopuł i socrealistycznego betonu, głębokiej duchowości i twardego pragmatyzmu.
Dostępny PDF
Kijów to z jednej strony brutalne wydarzenia ostatnich lat, z drugiej zaś bajkowa tajemnica. Ta wschodnioeuropejska metropolia jest jedną z najstarszych w Europie, a do tego kolebką słowiańskiej cywilizacji. To miejsce, które wiele widziało i kryje w sobie niejedną tajemnicę. Nic dziwnego, w końcu jego rodowód sięga V w. Zapraszamy na spacer po mrocznych zakamarkach tego miasta.
KIJ Z RODZEŃSTWEM
Legendarni założyciele Kijowa stanęli w centralnym punkcie miasta, placu Niepodległości (Majdanie Nezałeżnosti). Pomnik rodzeństwa – Kija, Szczeka, Chorywa oraz ich siostry o imieniu Łybedź – jest jednym z najczęściej fotografowanych miejsc stolicy.
FRESKI NAD KIJOWEM
Sobór Zaśnięcia Matki Bożej zachwyca złotymi kopułami, pyszniącymi się nad Kijowem. Przyciąga także niezwykłymi freskami, utrzymanymi zresztą w doskonałym stanie.
BOHATEROM WOLNOŚCI
Miejsce pamięci Niebiańskiej Sotni – bohaterów, którzy zginęli podczas rewolucji godności na kijowskim Majdanie (listopad 2013 – luty 2014).
ŁYSE GÓRY
W naszej kulturze łyse góry kojarzą się z siłami nieczystymi. To na nie czarownice zlatują na sabaty i urządzają tajemne spotkania z diabłem, często o zabarwieniu erotycznym. Takie pagórki były też miejscami kultu starosłowiańskich bogów. Mówi się, że w Kijowie „łysych” jest aż 13. I wszystkie są owiane złą sławą. Jedna z nich, Zamkowa Góra, znajduje się tuż obok Andrejewskiego Zjazdu. To tutaj przyjeżdżają magowie, wiedźmy i kołdunie (czarownice) z całego kraju, aby naładować się energią. Legenda miejska głosi, że na szczycie wieczorową porą można się natknąć na widma mniszek, których groby znajdują się niedaleko.
Zamkową pobija grozą tylko Łysa Góra na Wydubiczach – najbardziej mroczne ze wszystkich kijowskich wzniesień. W czasach Rusi Kijowskiej była to najważniejsza góra Słowian i ponoć do dziś odbywają się tam rytuały związane z czarną magią. W jej głębi, na polanie, stoją cztery trzymetrowe drewniane pomniki starosłowiańskich bogów. Każdego roku, w nocy z 30 kwietnia na 1 maja, odbywa się tu wielkie święto – czarodzielnica, czyli słowiański odpowiednik germańskiej nocy Walpurgii.
To jeden z najstarszych europejskich obrzędów. Czarodzielnica jest poświęcona bogini urodzaju i płodności – Mokoszy oraz Welesowi, bogowi zmarłych. Jest to noc pełna czarów, kiedy władza nad światem na kilka godzin przechodzi w ręce zmarłych. To czas, kiedy gasną wszelkie ognie – tylko po to, by za chwilę na nowo zapłonąć. Wraz z ich rozpaleniem mija czas zimy i na nowo nadchodzi królestwo Słońca. Czarodzielnicy od zawsze towarzyszą ogniska, śpiewy i biesiada. Niemniej w tę noc trzeba być ostrożnym, bo budzą się demony...
DOM POD NUMEREM 13
Na najważniejszą z kijowskich łysych gór wyglądają okna domu-muzeum Michaiła Bułhakowa, autora jednej z najbardziej mistycznych rosyjskich powieści „Mistrz i Małgorzata”. Jak twierdzą kijowianie, zarówno magnetyczna Małgorzata, jak i tajemniczy kot Behemot lubią znienacka pojawić się w okolicy Andrejewskiego Zjazdu 13. Warto zwrócić uwagę, że numer domu to nie tylko ciesząca się kiepską sławą liczba. Tyle lat także Bułhakow mieszkał w tym miejscu.
Zdaniem pracowników muzeum, którzy do Małgorzaty i Behemota przywykli, przy Andrejewskim 13 mieszka domowoj (domowy duch), który najbardziej uaktywnia się w momencie remontów. Przeszkadza robotnikom, chowa przedmioty, dokucza. Ponoć nie lubi zmian.
CÓRKI ARCHITEKTÓW
Kijów lubi historie o zmarłych córkach architektów, które nie zaznały spokoju po śmierci. W całym mieście jest ich wiele, ale dwie są szczególnie ciekawe. Według kijowian inspiracją jednego z najbardziej oryginalnych budynków miasta była samobójcza śmierć w wodach Dniepru córki Władysława Horodeckiego. Niektórzy twierdzą, że Dom z chimerami to fantastyczny grobowiec zaprojektowany przez zrozpaczonego ojca. Z fasady budynku patrzą na nas syreny, kraby, krokodyle, z dachu swoje głowy wystawiają antylopy, żyrafy, nosorożce, z rynny wije się wąż, a zza rogu wychodzą bajkowe stwory.
Horodecki czerpał pomysły z baśni, mitów, legend i własnego życia. Był miłośnikiem afrykańskiego safari, pasjonował się fauną Afryki i Azji Centralnej i tę miłość oddał w fasadzie najbardziej osobliwego domu ukraińskiej stolicy. W pamięci zapisał się jako Gaudi Kijowa, jednak dom nie okazał się dla niego szczęśliwy. Horodeckiego (miłośnika hazardu) przerosły koszty budowy, i budynek został mu odebrany. Legenda głosi, że rzucił wtedy klątwę na wszystkich jego mieszkańców. Klątwa Horodeckiego miała spełnić się już w 1917 r., kiedy lokatorzy potracili majątki, a rewolucyjna władza przerobiła egzotyczny dom na mieszkania komunalne. Ale i to nie trwało długo, zaraz po II wojnie światowej budynek zaadaptowano na partyjną klinikę. Dopiero w 2005 r. stał się on jedną z prezydenckich posiadłości. Niemniej, jeśli wierzyć kijowianom, córka Władysława Horodeckiego lubi od czasu do czasu pojawiać się w murach kamienicy taty.
Legenda głosi też, że na Czarnej Górze można spotkać córkę Wasyla Borodaja. Chodzi ponoć dookoła ponad stumetrowego pomnika Matki Ojczyzny, dla którego była pierwowzorem. Borodaj, projektując twarz monumentu, wzorował się bowiem na urodzie córki. Obiekt od samego początku wzbudzał kontrowersje wśród mieszkańców miasta, którzy, jak głosi legenda, upatrywali w nim nieszczęścia. Po pierwsze dlatego, że postawiono go w miejscu tak naładowanym złą energią, że nie latają tu nawet ptaki. Po drugie dlatego, że stanowi część Muzeum Historii Ukrainy i złożone w nim eksponaty z czasów II wojny światowej wzmacniają tylko tę złą energię. A po trzecie, ze względów praktycznych – Związek Radziecki chylił się ku upadkowi, a koszty budowy przerastały już możliwości kraju.
Borodaj zakończył pracę nad monumentem w 1981 r. Wielkie otwarcie nastąpiło 9 maja, w Dzień Zwycięstwa, a ukraińską stolicę zaszczycił swoją obecnością nawet Leonid Breżniew. Krótko po tym umarła córka architekta, co, zdaniem kijowian, było tylko pierwszym etapem nieszczęść, które miały spaść na miasto. Kiedy ZSRR upadł, pojawił się pomysł usunięcia Matki Ojczyzny z przestrzeni miasta, koszty jednak znów okazały się zbyt wielkie. Mat’ Rodina przetrwała więc nawet ustawę dekomunizacyjną z 2015 r. i nadal góruje nad miastem, w jednym ręku dzierżąc miecz, a w drugim tarczę z godłem Związku Sowieckiego. Niektórzy jednak mają nadzieję, że jej żywot zbliża się ku końcowi, stoi bowiem na niestabilnym gruncie.
DUŻY, LECZ NIESTABILNY
Sowiecki pomnik Matki Ojczyzny, posadowiony podobno w miejscu mocno naładowanym złą energią, wciąż jeszcze spogląda na wolny Kijów. Wraz z postumentem liczy 102 m wysokości, ale jego los jest niepewny, bo stoi na niestabilnym gruncie.
WZIĄŁBYM JA BANDURU...
W stolicy można spotkać muzyków grających na tradycyjnych instrumentach. Ten artysta przygrywał na bandurze na terenie kompleksu klasztornego.
BRAMA Z POLSKĄ LEGENDĄ
Jeden z najważniejszych staroruskich zabytków Ukrainy, czyli Złota Brama. Jeśli wierzyć legendzie, to właśnie tutaj Bolesław Chrobry wyszczerbił swój królewski miecz. Przed wrotami odsłonięto w 1997 r. pomnik księcia Jarosława Mądrego.
MROCZNE CENTRUM
Serce Kijowa bije na pl. Niepodległości – Majdanie. To tutaj mają miejsce najważniejsze wydarzenia dla całej Ukrainy. Na Majdanie zaczęły się obie rewolucje, najpierw pomarańczowa, a potem godności. Przez plac przebiega jedna z najważniejszych ulic stolicy – Chreszczatyk. To na niej ruszył pierwszy tramwaj, tutaj zadzwonił pierwszy telefon i założono pierwszą kanalizację. Plac Niepodległości to najsłynniejsze i najczęściej odwiedzane miejsce, z pomnikiem legendarnych założycieli miasta oraz jego patrona – Michała Archanioła. Nad nim góruje także Brzegini, słowiańskie bóstwo, które symbolizuje niezależność Ukrainy i upamiętnia uzyskanie przez nią niepodległości. Brzeginia to bogini ogniska domowego i opiekunka ziemi. Ukraińscy historycy przypominają jednak, że na terenie dzisiejszego Majdanu w czasach średniowiecza znajdowało się tzw. kozie błoto, które pochłonęło wiele istnień. Potem je osuszono i zrobiono tu plac.
Tutejsi parapsychologowie przekonują, że Majdan nie jest najszczęśliwszym miejscem dla spędzania wolnego czasu, spacerów czy randek. Przechodzi przezeń pas ciemnej energii, której za wszelką cenę należy unikać. Podobnie jest z widowiskową wieżą telewizyjną, nadającą niezwykłego uroku stolicy Ukrainy. Niedaleko wieży, przy ulicy Mielnikowa, był ogromny żydowski cmentarz, który zniszczono w latach 60. Zdaniem Igora Czudo, ukraińskiego bioenergoterapeuty, dziś wieża wydziela złą energię, powodując choroby lub, w lepszym przypadku, tylko złe samopoczucie. Niektórzy twierdzą też, że od czasu do czasu w jej okolicach pojawia się kobieta w kirze szukająca syna.
PÓŁNOCNY, DAWNIEJ MOSKIEWSKI
Widok na malowniczy Dniepr oraz most Północny (dawniej Moskiewski) – jedno z najbardziej zagadkowych i niebezpiecznych miejsc Kijowa, gdzie z niewiadomych przyczyn dochodzi do wielu wypadków.
NIE RUSZAJCIE CMENTARZY...
Zdaniem bioenergoterapeuty cmentarze nie mają złego wpływu na ludzi, chyba że się je naruszy i zakłóci spokój zmarłym. A Kijów jest pełen starych cmentarzysk... Cmentarz Bajkowy, jedna z najstarszych kijowskich nekropolii, ma blisko 150 lat. Pochowano tutaj m.in. Łesię Ukrainkę, poetkę i krytyczkę literacką, której podobiznę znajdziemy na banknocie 200 hrywien. Sam cmentarz jest owiany wieloma tajemnicami, które w większości są związane z jego starymi grobowcami. Mówi się, że można tu spotkać nie tylko wampiry, niespokojne duchy, ale także być świadkiem paranormalnych zjawisk. Ponoć tajemne rytuały odprawiają tutaj wiedźmy. Gdzieś musiały się przenieść, skoro „przegnano” je z naddnieprzańskiego Czartoryja.
Na starych mapach Kijowa dzisiejszy park Drużby Narodów widnieje jako Czartoryj i jeśli wierzyć kijowianom, było to miejsce, w którym chowano wiedźmy. Cmentarzysko 42 lata temu zrównano z ziemią, na jego miejscu zbudowano park. Wszystko po to, by połączyć dwa brzegi Dniepru mostem. Most Północny, niegdyś zwany Moskiewskim, to jeden z najbardziej malowniczych, a zarazem niebezpiecznych obiektów w Kijowie. Podobno płynie po nim potok złej energii, który oddziałuje na kierowców korzystających z przeprawy. Zdaniem kijowian wypadki na moście Północnym mają dwie przyczyny: albo chwilowa utrata świadomości przez kierowcę, albo tajemniczy pies, który pojawia się nagle przed maską samochodu, a potem niespostrzeżenie rozpływa w powietrzu. Parapsychologowie wiążą tę zwiększoną wypadkowość ze zniszczonym cmentarzyskiem wiedźm.
Podobnie jest z Zielonką, czyli Zielonym Teatrem, który stoi w samym centrum stolicy. Wiele próbowano tutaj robić, by uciszyć echa pochowanych pod murem miasta samobójców i nieochrzczonych dzieci. Do dziś mówi się o Zielonce jako o miejscu przeklętym. Zbudowano tu monastyr, ale postał tylko 100 lat i spłonął. Potem, za socjalizmu, po II wojnie światowej, kiedy śmierć była tak oczywista, że nikt już jej się nie bał, postawiono tu kino i urządzono park z karuzelami. Ale pracownicy nie mogli spokojnie zajmować się swoimi obowiązkami, bo odwiedzał ich wysoki człowiek w kapeluszu, twierdząc, że jest właścicielem tego miejsca. Krótko po jego wizytach ci, którzy mieli z nim styczność, zaczynali chorować.
Ani monastyr, ani kino, ani wesołe miasteczko nie przetrwały próby czasu. Dziś w otwartej przestrzeni teatru odbywają się koncerty. W 2018 r. ukraińscy architekci przedstawili projekt rekonstrukcji starych murów. Odnowiona Zielonka ma przyciągać gości niczym magnes. Być może nowa wizja spodoba się jego wieloletnim stałym mieszkańcom?
Kijów tonie w legendach i mitach. Nawet jego powstanie jest oparte na dwóch alternatywnych podaniach. Według pierwszego miasto powstało ze złożonych w jednym miejscu kijów, które ciemiężony lud wykorzystał do przegnania złego pana i całej jego świty. Drugie doczekało się nawet symbolicznego pomnika w samym sercu miasta, na placu Niepodległości. Głosi, że miasto założyła czwórka rodzeństwa z Polan Wschodnich: Choryw, Szczek, Łybedź i Kij. I nazwano je po prostu Kijowem na cześć najstarszego z braci.