Miesięcznik Poznaj Świat
Numer 2019-02-01

Artykuł opublikowany w numerze 02.2019 na stronie nr. 76.

Tekst: Piotr Geise, Zdjęcia: villagreta.pl -,

Agroturystyka wulkaniczna


Nie pamiętam, czy na lekcjach geografii Polski wspominało się o liczących miliony lat skałach, które są pozostałościami po wulkanach. Wiem natomiast, że w Górach Kaczawskich i na Pogórzu Kaczawskim, które zaliczają się do Sudetów, można zobaczyć pozostałości wypiętrzeń wulkanicznych. W tym celu warto zajrzeć do Dobkowa, wsi ciekawej i niebanalnej. Wulkany ostatni raz „zagotowały się” tutaj, bagatela, 20 mln lat temu, a pozostałości po nich są wciąż imponujące.

Dostępny PDF
W wersji PDF artykuł jest wyświetlany dokładnie tak jak został wydrukowany. Czytaj w PDF

 

Wspomnieniem po wulkanie jest choćby, widoczna z autostrady A4, Ostrzyca (501 m n.p.m.), będąca wypełnieniem dawnego wulkanicznego komina (kanału łączącego komorę wulkaniczną z powierzchnią ziemi).

 

DOBKÓW W KRATĘ

Ta urokliwa wieś, będąca idealnym miejscem do niespiesznego wypoczynku, zachowała jeszcze swoją starą zabudowę, w tym tradycyjne budownictwo szachulcowe i przysłupowe.

UCIECZKA OD SZKOŁY

Góry i Pogórze Kaczawskie od lat przyciągają wycieczki szkolne oraz indywidualnych turystów. Przeważnie są to pobyty kilkudniowe, więc nie ma tu tłoku czy hałasu. Na zdjęciu widok na Sudecką Zagrodę Edukacyjną w Dobkowie oraz kościół parafialny św. Idziego z końca XIV w.

 

FUDŻI I SKALNE ORGANY

 

Ostrzyca ze względu na regularny kształt bywa nazywana śląską Fudżi. Jest jednym z tzw. neków wulkanicznych, czyli pozostałością skał, które kiedyś wypełniały komin wulkaniczny i oparły się erozji. Na to wzniesienie najlepiej wybrać się w maju, gdy u jego podnóża roztaczają się łany kwitnącego rzepaku.

Góry i Pogórze Kaczawskie nie są imponujące, jednak mają swoją magię. To w większości geologiczne „wspomnienia” po wygasłych wulkanach, które powstawały w różnych okresach aktywności sejsmologicznej, czyli zarówno 500, 250, jak i 15 mln lat temu. Do dziś ten teren jest bogaty w neki, które tworzą ciekawe wzniesienia, z reguły porośnięte lasami. W części z nich funkcjonują kamieniołomy, w których wydobywa się bazalt i porfiry, ale też agaty i kwarc różowy. Na jednym z takich bazaltowych wzgórz (389 m n.p.m.) znajduje się zamek Grodziec z XII w., przebudowany w XVI w.

Kraina Wygasłych Wulkanów to nie tylko Ostrzyca, ale też inne ciekawe ślady działalności wulkanicznej, jak chociażby Organy Wielisławskie i Małe Organy Myśliborskie. Pierwsze z nich znajdują się w okolicy Sędziszowej, w miejscu dawnego kamieniołomu pod górą Wielisławką. W wyniku odstrzeliwań podczas prac wydobywczych odsłonił się komin wulkaniczny wypełniony zastygłą lawą. Powstała w ten sposób formacja skalna przypomina organy, ponieważ słupy krzepnącej magmy w kominie wulkanu zmniejszały swoją objętość i pękały. Drugie „organy” znajdują się niedaleko wsi Myślibórz i wzgórza Rataj, gdzie w wyrobisku po dawnym kamieniołomie jedna ze ścian nosi nazwę Małych Organów Myśliborskich. To fragment bazaltowego neku, na którym widać wyraźnie zaznaczone słupy zastygającej magmy. 

Na Pogórzu Kaczawskim prowadzone są również ważne prace archeologiczne. Takie jak chociażby badania wczesnośredniowiecznego grodziska w Nowym Kościele (k. Proboszczowa), które znajduje się na wzgórzu o wysokości niespełna 300 m n.p.m. Podczas wykopalisk w latach 2014–2015 odkryto tam ceramikę z IX/X w.

 

BÓG STRZEGŁ, PGR NIE POWSTAŁ

 

Pogórze Kaczawskie to region wchodzący w skład Pogórza Zachodniosudeckiego, które jest zaliczane do Sudetów Zachodnich. Od południa graniczy z Górami Kaczawskimi, a od zachodu z Pogórzem Izerskim.

Dobków to długa wieś łańcuchowa, ciągnąca się około 3,5 km wzdłuż rzeki Bukownicy. To typ wsi sięgającej średniowiecza, położonej z reguły na zalesionych terenach górskich, gdzie domostwa są ulokowane po obu stronach drogi, która wije się w dolinie rzeki. Tak też jest w Dobkowie, rozlokowanym w Rowie Świerzawy, będącej jednostką geologiczną o charakterze... tektonicznym. Nazwa wsi do końca XIX w. brzmiała Klein Helmsdorf, co było echem odwołania się do osadników z Frankonii i jej pierwszego sołtysa Helmricha. Rozwój gospodarczy sprawił, że na przełomie XIX i XX w. pojawiły się tu stosunkowo duże gospodarstwa rolne. W budynku jednego z nich (z końca XIX w.) działa obecnie Sudecka Zagroda Edukacyjna, która jest częścią ekomuzeum. Odbywają się w niej co roku m.in. Kaczawskie Warsztaty Artystyczne.

Dobków do początków XIX w. należał do opactwa lubiąskiego. To sprawiło, że wieś była katolicką enklawą. Nie powstał tam ani folwark, ani pałac, które można byłoby po wojnie przekształcić w PGR i doprowadzić później do ruiny. Lokalnego krajobrazu nie zaburzyły więc również bloki pracownicze budowane wokół takich gospodarstw. Dlatego nie jest przesadą stwierdzenie, że w Dobkowie czas się zatrzymał, i tym razem jest to określenie pozytywne. W 2011 r. osada została nawet wyróżniona mianem Najpiękniejszej Wsi Dolnośląskiej.

Jubileusz 800-lecia Dobków świętował w 2003 r., a upływ czasu wcale mu nie zaszkodził. To miejsce ma duszę i charakter, a że nie leży na końcu świata, można tu łatwo i szybko dotrzeć. Od Wrocławia dzieli je godzina drogi, a z Jeleniej Góry, Jawora czy Złotoryi – 20 minut. Z kolei z Legnicy, Szklarskiej Poręby lub Karpacza dotrzemy do Dobkowa w 40 minut. 

 

SZLAKIEM PRZYDROŻNYCH KAPLICZEK

Dobków może się pochwalić odrestaurowaniem przydrożnych kapliczek, które po oznakowaniu utworzyły szlak turystyczny, będący dobrym sposobem na pokazanie lokalnej kultury i historii.

BYŁ SOBIE WULKAN

Ostrzyca, najwyższe wzniesienie Gór Kaczawskich. Ze względu na swoją prehistorię oraz regularny kształt powulkanicznego komina jest nazywana śląską Fudżi.

PRZY TACIE NA WARSZTACIE

We wsi i okolicach nie ma czasu na nudę. Nie tylko wędrówki po górach są tu atrakcją, ale także na przykład warsztaty edukacyjne, na które przychodzą rodzice ze swoimi pociechami.

 

NA WSI NAJLEPIEJ

 

Wieś nie miała nigdy tradycji turystycznych czy uzdrowiskowych, ale zmieniło się to w ostatnich 15 latach. Głównymi, choć oczywiście nie jedynymi sprawcami tej zmiany okazali się Ewelina i Krzysztof Rozpędowscy. Trochę przypadek, trochę zrządzenie losu, połączone z umiejętnością aktywizacji lokalnej społeczności, zaowocowały wspomnianym wyróżnieniem na najciekawszą wieś na Dolnym Śląsku – wieś, w której można delektować się widokami na Góry i Pogórze Kaczawskie, wieczorami zaś podpatrywać np. znajdującą się pod ochroną... popielicę, która zasiedla okoliczne buczyny. 

Ewelina i Krzysztof zjawili się w Dobkowie w 2003 r. On wrócił do siebie, bo stąd wywodzi się jego rodzina – dom i gospodarstwo jest w niej od prawie 150 lat. To na pamiątkę imienia jego babci pensjonat agroturystyczny został nazwany Villa Greta. Pokoje dla gości zachowały po modernizacji swój wiejski i zabytkowy charakter. Gospodarze przywiązują bowiem wielką wagę do detali, takich jak klamki na dźwignię i zamki z dużym metalowym kluczem. Obora, która obecnie pełni funkcję przytulnej restauracji, ma oryginalne ceglane sklepienia łukowe, wsparte na granitowych słupach. Na jej kamiennych ścianach wiszą portrety rodzinne oraz obrazy, które pamiętają jeszcze czasy Klein Helmsdorf.

U Rozpędowskich dominuje kuchnia w wersji slow, oparta na produktach nabywanych u okolicznych producentów i hodowców, o czym skrzętnie informuje karta dań. Gospodarze umiejętnie wyszukują na lokalnym rynku producentów białego sera lub pieczywa, po które są w stanie jeździć nawet 20 czy 30 km. Dania obiadowe zmieniają się zależnie od pory roku, przy czym nie tylko ciepłe potrawy są warte docenienia. Już „zwykłe” śniadanie sprawia, że gość naprawdę czuje się jak na wsi u dziadków: dwa rodzaje naturalnie przyrządzanego jogurtu, wyśmienity biały ser, wiejski chleb, wędzona ryba oraz kilka gatunków domowych wędlin i słodkich dżemów lub konfitur (śliwkowe są złamane nutą chili).

Dlatego Villa Greta w 2016 r. została doceniona jedną czapką kucharską przewodnika Gault & Millau. Została też w 2018 r. wyróżniona w konkursie „Na wsi najlepiej” – kategoria „Wypoczynek na wsi”. 

 

 

NAUKA W ZAGRODZIE

 

Villa Greta to nie tylko klimatyczna restauracja w dawnej oborze, łączącej się z sienią domu, w którym pokoje dla gości są urządzone w ascetycznym, rustykalnym stylu, a wysmakowana całość zachęca do pobytu w stylu slow. Ewelina Rozpędowska, dr nauk o ziemi, jest prezesem Stowarzyszenia Kaczawskiego i dzięki jej zaangażowaniu powstała tu Sudecka Zagroda Edukacyjna. Za sprawą prężnie działającego porozumienia zwiększyła się we wsi liczba bartników, powstała aleja drzew miododajnych oraz szlak kapliczek. Ta nietypowa oferta dla agroturystów to Ekomuzeum Rzemiosła, rozrzucone po domach każdego z uczestników tej inicjatywy. Ekomuzeum tworzą bowiem: pracownie i galerie ceramiczne, Sudecka Zagroda Edukacyjna, a także bartnicy i ich pasieki. Rozpędowscy zmotywowali też osoby spoza Dobkowa, i np. dzieci wraz ze swoimi rodzicami mogą tu brać udział w warsztatach bibułkarskich lub robieniu wypieków czy dekoracji pierników. To wszystko sprawia, że zmieniająca się zależnie od pór roku oferta, jaka czeka tutaj na gości, jest naprawdę bogata. 

Zagroda ma swoją siedzibę w budynku podzielonym na kilka sal i spełniającym funkcje edukacyjne. Nie mogło tam oczywiście zabraknąć wiedzy o wulkanach – to miejsce nawiązuje w bezpośredni sposób do prehistorii Pogórza Kaczawskiego. Są tu np. warsztaty związane z poszukiwaniem i obrabianiem minerałów i kamieni półszlachetnych (agatów, ametystów). Jedna z sal nosi nawet nazwę Sali Wulkanów, gdzie odwiedzający dowiedzą się o ich różnych typach, a na makietach mogą zajrzeć do wnętrza każdego z nich. Jest tu nawet gejzer w miniaturze. W Zagrodzie, obok gier edukacyjnych, znajduje się również największa w Polsce platforma trzęsienia ziemi.

Z kolei w Sali Ziemi napotkamy interaktywną makietę rzeki oraz kolekcję skał i minerałów, które można spotkać w tym regionie. Dużą atrakcją dla dzieci jest też niewątpliwie instalacja do płukania złota.

Okazuje się więc, że niekoniecznie trzeba wybierać się na Islandię, aby zobaczyć wulkany, a w każdym razie ślady po nich sprzed milionów lat. Wciąż mało kto zdaje sobie sprawę, że podnóże Gór Kaczawskich w naszych Sudetach to ich dawna ojczyzna. A determinacja tutejszych mieszkańców i ich liderów udowadnia, jak z wiedzy i legendy o minionych już zjawiskach przyrody można uczynić jeden z motorów ożywienia rodzinnej wsi.