Miesięcznik Poznaj Świat
Numer 2019-06-01

Artykuł opublikowany w numerze 06.2019 na stronie nr. 10.

Tekst i zdjęcia: Alicja Kubiak i Jan Kurzela,

Czaszki Asmatów


Na Wybrzeżu Kazuarin w Papui Zachodniej, pośród gęstej dżungli, pomiędzy plątaniną korzeni namorzynowych lasów, na brązowożółtych wodach rzeki Siretsy i morza Arafura, mieszka plemię Asmatów – dawnych kanibali. Bardzo rzadko zagląda tam ktoś z zewnątrz.

Dostępny PDF
W wersji PDF artykuł jest wyświetlany dokładnie tak jak został wydrukowany. Czytaj w PDF

 

Nadal jeszcze widok białego człowieka jest dla Asmatów niezwykły. Przede wszystkim dlatego, że żyją oni już inaczej. Sami o sobie mówią, że są chrześcijanami, że przejęli zasady człowieka Zachodu i wiodą spokojne życie. Paradoksalnie spowodowało to, że przestali być atrakcyjni dla turystów. Do tego wioski asmackie znajdują się, i owszem, nad wodami, ale na bagnistych, podmokłych terenach, pełnych komarów i innych insektów. Domy, budowane na palach i łączone pomostami, są proste, szare i zbite z desek – żadnych ciekawych konstrukcji, żadnych zabytków.

Ubierają się zwyczajnie – w koszulki i spodnie, kobiety noszą sukienki i bluzki. Jednym z zajęć Asmatów jest rzeźbienie w drewnie oraz odprawianie różnych ceremonii. Żyją z łowiectwa i rybołówstwa oraz uprawiają palmy sagowe. Tyle zostało z ich dawnego świata – tego, który budził taką grozę.

Kiedy biały człowiek dotarł tu w latach 50. XX w., był naprawdę przerażony. Trofea z ludzkich czaszek wiszące na domach, noże pisatu belati, robione z kości udowej człowieka, a wykorzystywane do rytualnych zabójstw, czaszki w domach służące jako poduszki, mnóstwo strzał, łuków i włóczni. Tak wyglądał tamten świat. A wtedy, kiedy misjonarze starali się zrozumieć Asmatów, my lecieliśmy już na Księżyc... 

 

DOMOWA GALERIA

Czaszki członków klanu, którzy umarli śmiercią naturalną. Kiedyś trzymano je w domach. Były czyszczone, malowane, ozdabiane koralikami, wkładano do nich ozdoby, które zmarły nosił za życia. (Zdjęcie wykonano w Muzeum Kultury i Sztuki Asmackiej w Agats).

DNI KSIĄŻKI

Mężczyźni ze starszyzny plemiennej. Jeden z nich trzyma książkę autorów tego reportażu. Jak przystało na Asmatów, pozują z groźnymi minami.

RODZINKA

Mama, tata i syn. Chłopiec był bardzo zainteresowany przybyszami, ale trochę niepokoił go flesz lampy błyskowej.

 

OKRUTNI I MŚCIWI

 

Ginące plemiona Indonezji były tematem przewodnim naszej ostatniej wyprawy i Asmaci znajdowali się wysoko na liście miejsc do odwiedzenia. W Zatoce Flamingów spędziliśmy dość czasu, aby zarówno swobodnie rozejrzeć się po okolicy, jak i poznać ich życie współczesne oraz przeszłe. 

Na ziemię asmacką nie da się dotrzeć inaczej niż łódką. Można to zrobić z dwóch kierunków: od północy morzem, ze strony Timiki, lub ze wschodu, rzeką Siretsy. Przypłynęliśmy rzeką. Niedaleko wioski Omanesep zobaczyliśmy przy brzegu krzyż. Nie był typowy. Dwa zbite bale, wymalowane czerwienią symbole i wiązki traw. Wyglądał groźnie. To był znak, że zbliżamy się do terenów Asmatów, byłych łowców głów i kanibali. 

Kilka długich godzin w motorówce szybko zostało wynagrodzonych bezcennymi spotkaniami w tamtejszych wioskach, godzinami rozmów i obserwacji. Oczywiście nie byłoby żadnych rozmów oraz spotkań, gdyby nie nasz przewodnik Nanang Sunarko. 

Asmaci, podobnie jak inne plemiona, dzielą się na klany i podklany. Mieszkają na wybrzeżu lub nad rzekami. Są okrutni, żądni krwi i mściwi. Od jakiegoś czasu bardzo starają się zmienić, jednak pewnych zakorzenionych mocno cech nie można wyplenić w jednym czy dwóch pokoleniach.

Kanibalizm nie miał tu nigdy nic wspólnego z głodem. Nie zabijali po to, żeby się najeść. Zjadali z dwóch powodów. Po pierwsze z zemsty, a po drugie z chęci przejęcia mądrości i siły ofiary. Pierwsi misjonarze nie mogli się zorientować, że istniały dwa typy czaszek: te od wroga, z dziurami, oraz czaszki ludzi wyjątkowych, szanowanych, mądrych i budzących respekt w społeczności. Do tej drugiej grupy zaliczały się również czaszki bliskich, członków rodziny. 

Każdy szanujący się Asmat musiał zabić przynajmniej jednego człowieka w życiu, żeby się liczyć w społeczności. Dopiero kiedy posiadł takie trofeum, mógł się ożenić i założyć rodzinę; dopiero wtedy był uważany za pełnoprawnego wojownika. Oczywiście im więcej zdobył czaszek, tym bardziej był szanowany. 

 

DOM BEZ KOBIET

Podczas spotkania w tzw. long house, czyli „domu mężczyzn”, do którego kobiety nie mają wstępu. Jest to najważniejsze pomieszczenie w całej wiosce.

ZAUŁEK W ATSJI

To jedno z większych miasteczek asmackich. Leży na wybrzeżu Kazuarin, nad morzem Arafura.

NÓŻ DO ZABIJANIA

Pisatu belati – nóż do rytualnych zabójstw, kiedyś robiony z kości udowej człowieka, obecnie ze szczęki krokodyla lub z kości ptaka kazuara.

 

KANIBALIZM ADOPCYJNY

 

Czaszki wroga zdobywano na różne sposoby. Przede wszystkim na wojnach, które w tamtych czasach były prowadzone praktycznie cały czas. Wojna mogła się rozpocząć w każdej chwili i nie było problemu ze znalezieniem powodu. Wystarczyły nieudane zbiory, choroba czy inne drobne nieszczęście, aby szukać winnego. Zazwyczaj znajdywano go w sąsiednich wioskach. Czaszki zdobyte w walce dziurawiono specjalnym kamieniem w kształcie rozgwiazdy. Potem wyciągano mózg, który następnie gotowano i zjadano. Dostawała go starszyzna. Serce i wątroba były rozdawane dzieciom, dłonie – starszym ludziom, bo były miękkie, a penisa otrzymywały kobiety, jako symbol płodności. Następnie dzielono pozostałe mięso, czaszkę zaś wieszano w tzw. long house, czyli „domu mężczyzn”, jako trofeum, co ostrzegało nieprzyjaciela i przynosiło cześć i chwałę zdobywcom.

To dom, do którego wstęp mają tylko wojownicy, wodzowie i chłopcy już po inicjacji. Omawiają tam istotne daty i wydarzenia. W przeszłości decydowano w nim o wojnach i pokoju. To tutaj też rzeźbi się i eksponuje słynne bisj, czyli kilkumetrowe cokoły na cześć zmarłych przodków. Tutaj odbywają się ważne uroczystości i ceremonie. 

Z kości udowej zabitego robiono noże do rytualnych zabójstw oraz strzały, a resztę szkieletu zakopywano w ziemi. Podobnie Asmaci postępowali ze swoimi zmarłymi. Zakopywali ich na terenie wioski, chyba że chodziło o zmarłą przy porodzie kobietę. Wtedy zakopywano ją gdzieś w dżungli, daleko poza wioską, żeby nie ściągnęła złych duchów. Ale jej zmarłe dziecko chowano już w wiosce.

Istniał jeszcze jeden rodzaj kanibalizmu. Najokrutniejszy i stosowany tylko w przypadku wrogów. Dla Asmatów był on formą najwyższej zemsty. Otóż z wrogiej wioski zabierano lub uprowadzano dziecko, chłopca. Zostawał on adoptowany. Zastępcza rodzina troszczyła się o niego przez wiele lat. Wychowywała jak swojego, chroniła i... tuczyła. Kiedy podrósł i się rozwinął, był zjadany – w akcie odwetu, wendety na wrogiej wiosce. 

Do dzisiaj występują tu na szczęście jeszcze przypadki innej adopcji: z żalu, z chęci wyrównania strat. Jeżeli jakaś rodzina straci dziecko, zmarłe naturalnie, wtedy – chcąc zastąpić sobie stratę i ubytek – może adoptować wybrane inne. Proces adopcji nie jest skomplikowany. Dziecko musi tylko przeraczkować pod nogami adopcyjnej matki i possać jej pierś, tak jak robią to niemowlęta. Po tym uznawane jest jako prawowity i pełnoprawny członek rodziny. Jest wychowywane i traktowane jak własne. 

 

SZTUKA WYBRANYCH

Po prawej rzeźba wojownika – na ramionach noże pisatu belati, na głowie pióropusz, a w rękach bęben tifa. Poniżej – rzeźba tifa z Muzeum Kultury i Sztuki Asmackiej. Rzeźbieniem, które wymaga nauki, trudnią się tutaj tylko wybrani, uzdolnieni mężczyźni.

 

BĘBNY KLEJONE KRWIĄ

 

Obecnie nie ma już mowy o kanibalizmie. Ostatni udokumentowany przypadek tego typu miał miejsce w latach 70. XX w. Asmaci są zdeklarowanymi chrześcijanami i według tych zasad żyją. 

Zapytacie, w jaki sposób udało się misjonarzom ich nawrócić? Bardzo prosto. Nawrócenie Asmatów było jednym z łatwiejszych zadań. Otóż powiedziano im, że ta nowa religia ma też w sobie coś z kanibalizmu: spożywa się ciało Chrystusa i pije jego krew.

Jednak pomimo przynależności do Kościoła Asmaci nie wyzbyli się do końca swoich symboli i wierzeń. Kiedy przypłynęliśmy do wioski Omanesep nad rzeką Faitsy, trafiliśmy na ceremonię wywoływania duchów z dżungli. I nie była to uroczystość „pod nas”, ponieważ w ogóle nie wiedzieli, że przybędziemy. Uroczystość odbywała się z powodu budowy nowego „domu mężczyzn”. Pozwolono nam nawet wejść do środka i dzięki temu byliśmy świadkami czegoś niezapomnianego. 

Long house był zapełniony mężczyznami. Pośrodku trzech z nich wybijało na bębnach rytm i śpiewało. Robią to zazwyczaj tradycyjni wodzowie wioski, szamani i przywódcy wojenni – najważniejsi w społeczności. Mogliśmy zauważyć, że wielu z obecnych płakało. Przyglądaliśmy się mężczyznom prowadzącym obrzędy. Byli ubrani w zwykłe stroje, spodenki i koszulki, ale na głowach mieli wspaniałe opaski ze skóry kuskusa (średniej wielkości torbacza) ozdabiane długimi piórami, na szyi wspaniałe naszyjniki sięgające do pasa, zrobione z zębów psa, w rękach zaś piękne bębny tifa – długie, metrowe, misternie rzeźbione. Niestety, nie mogliśmy ich dotknąć. Należały do właścicieli i tylko oni mogli je mieć w rękach. Każdy bęben, oprócz tego, że rzeźbiony przez właściciela, jest z nim specyficznie związany. Skóra jaszczurki, którą jest pokryty instrument, została bowiem przyklejona do drewna mieszanką żywicy oraz... krwi właściciela. 

Po zakończeniu przewodnik wyjaśnił nam, że była to ceremonia ku czci przodków, aby ci ściągnęli dobre duchy, które będą pilnowały nowego „domu mężczyzn”. Wspominano przy tym zmarłych, stąd zapewne owe łzy. 

 

BACZNOŚĆ, ASMACI!

Dwa bale zbite w kształcie krzyża, które jednak krzyżem nie są. Ten znak ma informować nowo przybyłych, że właśnie wjechali na terytorium Asmatów i powinni się mieć na baczności.

KAMIEŃ POTYLICZNY

Batu, jeden z pięciu rodzajów kamieni używanych jako narzędzia. Robiono nim dziury w potylicy wroga, a następnie wyciągano jego mózg w celu spożycia.

 

STWORZENI Z JEDNEGO DRZEWA

 

Asmaci wierzą w trzy światy. Ten, w którym żyjemy, następnie Safan, czyli świat, w którym toczy się życie po śmierci, oraz ten, gdzie żyją duchy. Dusze ze świata żywych do Safanu przeprawiają się łódką. Dlatego łódka jest motywem, który można zobaczyć wszędzie, przed każdym domem i na wielu rzeźbach. Są łódki małe i duże, z ludźmi i puste, wszelakie. 

Przyglądaliśmy się też, jak Asmaci rzeźbią w drewnie. Jakie symbole są obecne w ich sztuce. Przede wszystkim używają dwóch gatunków drewna: mangrowca i drzewa żelaznego, pracują zaś kamieniem i dłutem. Tworzą dzioborożce, kakadu, nietoperze, które są symbolami kanibalizmu. 

Asmaci wierzą, że zostali stworzeni z jednego wielkiego drzewa. Korzenie to są stopy, pień to korpus, a korona drzewa – głowa. Ptaki i nietoperze żywią się owocami drzew. Dla Asmatów zerwanie owocu jest jak ścięcie głowy. 

Co roku, w październiku, w Agats odbywa się Festiwal Kultury i Rzeźby Asmackiej, a przygotowania do niego trwają już od wiosny. Praca wre w każdej wiosce i spod rąk rzemieślników wychodzą wspaniałe dzieła sztuki. Te najciekawsze zostają potem u organizatora – Muzeum Budaya dan Perkembangan Asmat. 

Asmaci to temat rzeka. Dla jednych historia i zwyczaje tego plemienia są przerażające, dla innych fascynujące. Rzadko ktoś, komu przyszło się z nimi zapoznać, pozostaje wobec nich obojętny.