Miesięcznik Poznaj Świat
Numer 2019-07-01

Artykuł opublikowany w numerze 07.2019 na stronie nr. 58.

– Nie, to nie była prawdziwa pustynia. – Hamed energicznie kiwa głową, siedząc w bujanym fotelu i paląc sziszę. Jesteśmy w Dubaju, mieście luksusu, tam gdzie wszystko musi być naj; mieście smukłych wysokościowców, najdroższych samochodów i najnowszej technologii.

Dostępny PDF
W wersji PDF artykuł jest wyświetlany dokładnie tak jak został wydrukowany. Czytaj w PDF

 

Siedzimy w restauracji przy głównej, sześciopasmowej arterii miasta, Sheikh Zayed Road, rozmawiając o pustyni, o tradycjach i o kulturze rdzennych mieszkańców. Naszym rozmówcą jest Hamed Ghanem Shaheen Alghanem – hodowca, w piątej generacji, psów saluki (chart perski) w Arabii. Założyciel, sekretarz generalny i dyrektor Arabskiego Klubu Saluki. Zakładał również krajowe archiwum wielbłądów i koni. Jest on także międzynarodowym sędzią, szefem Komisji ds. Zawodów Piękności i Tradycyjnych Wyścigów Saluki. 

Pomimo takich tytułów i osiągnięć Hamed jest przede wszystkim Beduinem, potomkiem mieszkańców pustyni, którzy o tym miejscu wiedzą wszystko. Jego przywiązanie do pustyni, miłość, jaką nosi w sobie, udziela się nawet nam, ludziom, którzy o tym miejscu wiedzą stosunkowo mało.

 

HAMED GHANEM SHAHEEN ALGHANEM

Czyli hodowca w piątej generacji z jednym ze swoich wspaniałych saluki.

PUSTYNIA, MÓJ DOM

To jedyna rasa, która potrafi przetrwać w spartańskich warunkach i nadal być pełną wigoru. Pustynia to ich dom i tylko tutaj te psy czują się naprawdę dobrze.

STRZAŁY W LOCIE

Psy osiągają prędkość do 75 km/h. Beduini twierdzą, że gdy saluki biegną, ich łapy nie dotykają ziemi, że są jak strzała w locie, jak wiatr, który rozwiewa piasek.

 

WSZYSTKIE BARWY PIASKU

 

Rozmawialiśmy o tym, jak wyglądał nasz pobyt na pustyni, który zaoferowała nam agencja w Dubaju. Zachwycaliśmy się piaskami, wydmami, atmosferą podczas siedzenia w beduińskim namiocie i jedzenia lokalnych potraw. Hamed słuchał nas z uwagą, a na końcu powiedział, że określając te miejsca, w których byliśmy, pustynią, nie wiemy zupełnie, o czym mowa. Nie wiemy, co to jest prawdziwa pustynia, co to znaczy, że ma duszę, że jest częścią człowieka, że to nie tylko piach, ale przede wszystkim sposób na życie. 

– Pustynia się zmienia, żyje, oddycha. Czuje naszą obecność, jesteśmy jej potrzebni tak jak ona nam. Popatrzcie chociażby w tamtą stronę – kontynuuje Hamed, wskazując przed siebie. Widzimy tam tylko hotel, Burdż al-Arab, bardziej znany jako słynny Żagiel, oraz plaże, które go otaczają. 

Hamed tłumaczy, że przy samej plaży piasek jest biały i delikatny. Nie jest to jednak zwykły piasek, ale raczej pył z muszli, które wyrzuca Zatoka Perska. Tak jest na całej linii brzegowej. Im dalej w ląd, tym bardziej piasek zmienia kolor. Jakieś 70–80 km od brzegu staje się bardziej żółty. Kiwamy głowami na potwierdzenie, bo zaledwie kilka godzin wcześniej wróciliśmy z głębi kraju, gdzie piasek miał kolor żółtka. Dowiedzieliśmy się też, że jeszcze głębiej pustynia zmienia kolor na czerwony, a tuż przy samych górach robi się czarna. Czyż to nie wspaniałe? 

Dla Beduina pustynia to przestrzeń, wolność, oddech. Hamed tłumaczy, że na pustyni nie potrzebuje wielu rzeczy, bez których nie może się obejść w Dubaju. Mówi to, biorąc do ręki okulary korekcyjne. Wyjaśnia, że są mu niepotrzebne na pustyni. Nigdy ich tam nie zakłada. Natomiast w mieście musi je codziennie nosić. Argumentuje, że na pustyni wszystko jest daleko, wyraźne, w mieście natomiast wszystko jest skumulowane, umieszczone ciasno i niczego nie można zobaczyć dokładnie. 

Nigdy wcześniej nie spotkaliśmy się z takim porównaniem tych dwóch, jakże odmiennych, miejsc, ale nigdy wcześniej nie rozmawialiśmy z człowiekiem pustyni, z Beduinem z krwi i kości, który przyjmując wszystkie dary technologii i cywilizacji, nie zapomniał o swoich korzeniach i tradycjach. Hamed mówił bardzo długo, bardzo ciekawie, a z jego oczu można było wyczytać bezgraniczną miłość do piasków, absolutne przywiązanie i oddanie. Tłumaczył, że tutaj wszyscy się znają, nieważne, jak daleko jeden od drugiego mieszka – a są to odległości znaczne – na każdym można polegać, każdy jest tu przyjacielem, nikt nie odmówi gościny przybyszowi. Tak było tu zawsze, dopiero gdy powstało miasto, kiedy Dubaj zaczął się rozrastać, zaczął dzielić ludzi na znajomych, kolegów, przyjaciół lepszych i gorszych. To tutaj, pomimo że mieszkają w tym samym bloku, Beduini się nie znają. Miasto nie tylko zmieniło tradycje, ale również stosunki międzyludzkie.

 

TRADYCJA A KULTURA

 

– A czym jest dla was tradycja? – usłyszeliśmy na nasze pytanie o tradycje beduińskie. Odrzekliśmy, że jest ona wierzeniami, normami społecznymi, zwyczajami, które są przekazywane z pokolenia na pokolenie. Hamad uśmiechnął się lekko, przez chwilę palił sziszę w ciszy, jak gdyby szukał odpowiednich słów. Następnie powiedział, że dla Beduina kultura to styl życia, a tradycja to cała przeszłość, to, co już było. Wyjaśnił, że nadal żyje tak jak jego przodkowie. Nadal gotuje te same potrawy, takie jak np. kurczak z ryżem. Kultura się nic nie zmieniła, tylko tradycja. Używa innych przypraw, bardziej różnorodnych, takich, do których kiedyś nie było dostępu. Obecnie jada się przy stole, kiedyś na ziemi, na dywanach. Dodaje, że Beduini nadal ubierają się w to samo co ich przodkowie: kandurę, kefiję czy agal. Zmienił się tylko kolor. Kiedyś noszono różne barwy, teraz króluje biel. Pojawiła się elektryczność, weszły pralki, dzięki czemu można codziennie ubierać się świeżo i czysto, nie rezygnując przy tym z bieli. 

Do kultury Beduinów należy też picie kawy. Kiedyś nie było dostępu do tego rarytasu, więc radzili sobie inaczej. Z daktyli wyciągali pestki, które były otwierane i suszone na słońcu. Gdy już wyschły na wiór, rozgniatano je w moździerzu. Powstały proszek zalewano wrzącą wodą. Niektórzy od czasu do czasu dzisiaj parzą sobie taką właśnie kawę. 

Beduin jest nierozerwalnie związany z pustynią, gdzie towarzyszą mu owce, wielbłądy ale również – albo raczej przede wszystkim – saluki. To właśnie one stały się głównym tematem naszej dalszej rozmowy. Są częścią kultury i dziedzictwa Beduinów, są wśród nich od tysięcy lat. Kiedyś używano ich do polowań, dziś są elementem tradycji, której według Hamada grozi wyginięcie. 

 

CÓRY NAMIOTÓW, SYNOWIE PUSTYNI

 

„Moja saluki to moje serce... Moje serce to moja saluki.

Każda saluki jest psem... Ale nie każdy pies to saluki”.

Te słowa zacytował nam Hamad na samym początku, wyraźnie podkreślając ich znaczenie. Chart perski to niezwykle ważna dla Beduinów rasa, która od zawsze towarzyszyła im na pustyni. Hodują je od tysięcy lat i od tysięcy lat podziwiają. Uważają, że saluki to dar boży. Nazwa wywodzi się od starożytnego miasta Saluk, leżącego na południowy wschód od Bagdadu. Najstarsza pisemna wzmianka o tej rasie pochodzi z IX w. Wspomniał o niej arabski poeta Abu Nawas. Opisywał on śmierć swojej saluki tak, jakby opisywał utratę największej miłości. Hamad mówi, że jako hodowca widział już niejedną śmierć swoich psów. Jednak od razu zaznacza, że nigdy nie mówi, że saluki zdechł, mówi, że stracił go, gdyż bóg zabrał go z powrotem do siebie.

Jest to wyjątkowa rasa, niewyobrażalnie wytrzymała, inteligenta oraz bardzo lojalna. Są nazywane przez miejscowych okiem pustyni, córami namiotów lub synami pustyni. Tylko one potrafią przetrwać w piachu i upale i nadal być pełne wigoru. Tylko one mają krótkie, mocne futro oraz niezwykle silne łapy, które nie pozwalają utonąć w ruchomych piaskach. Charty perskie od zawsze odgrywały bardzo istotną rolę w życiu Beduina, co Hamad podkreślał bardzo często. Przede wszystkim psy te są stworzone do polowań. To, co złapią na pustyni, przynoszą panu. W Koranie jest napisane, że wszystko to, co upoluje pies myśliwski, jest dozwolone jako pożywienie. Hamad mówi, że psy te potrafią kochać właściciela i być mu oddanym tak, jak człowiek swojemu dziecku. Słusznie są nazywane najbardziej wiernymi ze wszystkich ras. 

Chart perski podczas polowania potrafi osiągnąć prędkość nawet do 75 km/h, jest przy tym niezwykle zwinny i sprawny. Beduini twierdzą, że gdy saluki biegną, ich łapy nie dotykają ziemi, są jak strzała w locie, jak wiatr, który rozwiewa piasek. Poza tym psy te działają w grupie, co im znacznie ułatwia zadanie. Saluki nie raz uratowały życie zagubionemu na pustyni wędrowcowi. Ich głośne szczekanie można bowiem usłyszeć z dość dużej odległości, a tam, gdzie jest saluki, jest i człowiek.

Charty perskie, jak żadne inne psy, potrafią dbać o wielbłądy. Doskonale wiedzą, które zwierzęta należą do stada właściciela. Pilnują, żeby się nie zgubiły, a jeśli już to się stanie, potrafią samotnie wyruszyć na poszukiwanie zaginionej sztuki. Hamad powiedział, że Beduin nigdy nie liczy swoich wielbłądów. Wieczorem ocenia stan stada na oko. Wie natomiast, czy brakuje któregoś z psów. Jeśli tak, oznacza to, że saluki szuka zaginionej sztuki i prędzej czy później ją przyprowadzi. Wydawało nam się to niewiarygodne, ale w ten sposób m.in. objawia się ponadprzeciętna inteligencja tych psów. Beduini mówią, że mają umysł wilka. 

Dodatkowo charty perskie stanowią niezbędne towarzystwo dla człowieka na pustyni. Można z nimi porozmawiać czy się pobawić. Dzięki nim Beduini nie czują się osamotnieni. Są również wyjątkowe pod innym względem. Nigdy nie ruszą popsutego jedzenia ani brudnej wody. Nie wypiją nawet takiej, w której człowiek wcześniej umoczył dłoń.

 

 

SZYJA KACZORA, ŁAPY KOTA

 

Charty perskie to typowe psy pustynne. Potrzebują dużej przestrzeni i wzmożonego wysiłku fizycznego. W zamknięciu stają się nerwowe i wpadają w depresję. Zwierząt tych nie powinno się trzymać w miastach ani tym bardziej w blokach. Od wieków używano ich do polowań i tak jest również dzisiaj. Saluki są trenowane w taki sposób, aby potrafiły polować z sokołami. Ich wyjątkowa inteligencja i niezależność pozwalają im to robić bez nadzoru człowieka. Polowania są organizowane najczęściej pomiędzy październikiem a marcem, kiedy jest najbardziej sprzyjająca pogoda. Odbywają się na pustyni Ar-Rab al-Chali, gdzie są idealne warunki. Młode psy rozpoczynają treningi z małymi gryzoniami, podskoczkami egipskimi, a dopiero później polują na króliki, lisy, kojoty czy gazele. Z sokołami stanowią wspaniały tandem, i mało która zwierzyna zdoła im uciec. 

Oprócz tych walorów saluki są jeszcze bardzo ładnymi psami, o wielkiej gracji. Są bardzo czyste, a w przeciwieństwie do innych ras hodowlanych nie mają pod skórą tkanki tłuszczowej i dzięki temu nie wydzielają nieprzyjemnego zapachu. Istnieją dwa gatunki rasy. Jedna krótkowłosa, gładka, a druga z troszkę dłuższą sierścią, zwłaszcza na ogonach. Mają kolory od białego poprzez piaskowy i czerwony do czarnego. Istnieją także łaciate osobniki. W arabskich wierszach są opisywane jako psy o głowach w kształcie węża, szyjach kaczora, ogonach szczura i łapach kota. Mają bardzo silne kości, jak u koni wyścigowych, są bardzo eleganckie w ruchach. 

Co roku odbywa się konkurs piękności. Jury bierze pod uwagę jednak nie tylko ich urodę. Czynnikami decydującymi są przede wszystkim zdrowie, zachowanie, kształt, zwinność oraz to, czy słuchają właściciela. Jeśli pies ma problem z posłuszeństwem, okazuje się, że jego pan nie jest właścicielem, ale treserem, a to jest znaczna różnica. Saluki rozumie się z właścicielem w lot, wystarczy spojrzenie, wyraz twarzy i już wszystko wiadomo. Na konkursie piękności sędziowie oceniają zwinność psa oraz to, jak radzi sobie z poleceniami. 

Charty perskie mają też wadę – są niezwykle zazdrosne. Jeśli już uda im się nawiązać nić porozumienia z właścicielem, to trzeba bardzo uważać, żeby nie dać im powodu do zazdrości. Jeden saluki będzie zazdrosny o drugiego, a drugi o trzeciego. Z zupełnie niewinnej sytuacji może wywiązać się niepotrzebna walka. 

Wielkim marzeniem Hamada jest wypromowanie tej rasy. Jest on też całkowicie oddany zachowaniu tradycyjnych metod polowania oraz utrzymaniu hodowli rasy w tradycyjnej formie jako części arabskiej kultury i dziedzictwa narodowego. 

Dubaju nie poznalibyśmy od tej strony, gdyby nie wspaniałe polsko-amerykańskie małżeństwo – Agata Mościcka i Keith Culhane, którzy żyją i pracują w tym mieście już od wielu lat. Pani Agata jest jedynym polskim neonatologiem, bardzo cenionym w branży, zajęła się promocją karmienia piersią oraz szeroką edukacją ludzi. Małżeństwo chłonie kulturę arabską, poznaje jej tajniki i szerzy tę kulturę i dziedzictwo narodowe w świecie. Od wielu lat starają się przekonać innych, że bycie Arabem nie jest jednoznaczne z podkładaniem bomb, że nie można utożsamiać ich z biciem żon czy z nieokrzesaniem. Beduini mają wspaniałą kulturę i bogate tradycje, które niestety, jak u większości rdzennych plemion, są już na wyginięciu.