Tam, gdzie Adriatyk głęboko wcina się w kontynent, leży półwysep w kształcie serca, pełen pięknych piaszczystych plaż, starożytnych zabytków, zielonych wysp i cudownych skalnych zatoczek. Ten ziemski raj nazywa się Istria.
Bujność przyrody, przyjazny klimat, piękne wybrzeże, bogactwo morza – to powody, dla których od niepamiętnych czasów walczono o tę krainę i osiedlano się tu z wielkim upodobaniem. Na południowych stokach Istryjskiego Krasu dojrzewają doskonałe winogrona, z których powstaje wiele gatunków wyśmienitych win. Łańcuch obrośniętych lasem gór stworzył barierę oddzielającą Istrię od kontynentu, dzięki czemu zachowały się tu ciekawy folklor i odmienne obyczaje. Tutejsza ludność to bardzo gościnni, dumni ze swego pochodzenia Istryjczycy, którzy dzięki swej szczerej serdeczności szybko nawiązują kontakt z gośćmi.
Kusząca kraina
Istria cieszyła się popularnością już u starożytnych Rzymian. W okresie Imperium Rzymskiego w II i I wieku p.n.e. kraina przeżywała rozkwit, o czym świadczą liczne zabytki z tamtego czasu. W VII wieku półwysep opanowali Słowianie, lecz tylko część środkową i północną, natomiast wybrzeże pozostawało cały czas pod panowaniem Wenecjan, którzy musieli się mocno pilnować, gdyż Genua łakomym wzrokiem patrzyła na Istrię, szczególnie na jej bogate, nadmorskie miasta. Od XVI wieku datują się trwające aż po kres pierwszej wojny światowej związki Istrii, tak jak całej Chorwacji, z dynastią Habsburgów. Po burzliwych czasach drugiej wojny światowej i trudnych wojennych latach u schyłku XX wieku nastał nareszcie czas spokoju. W 2001 roku Chorwacja podpisała umowę o stabilizacji i stowarzyszeniu z Unią Europejską.
Z plaży w średniowiecze
Dzisiejsza Istria służy przede wszystkim turystom. Każdy znajdzie tu coś dla siebie. Półwysep ten to przede wszystkim urzekające pejzaże. Wiele atrakcji czeka tu na miłośników historii, malarzy i fotografików.
Wybrzeże to tętniące gwarem w sezonie nadmorskie miasteczka i kurorty, wystarczy jednak skręcić w którąś z dróg wiodących w głąb lądu, by trafić do krainy małych średniowiecznych miasteczek, dokąd turyści przyjeżdżają zwykle na jeden dzień. Wybierając się do Pazin, administracyjnej stolicy Istrii – warto zahaczyć o Hum, „najmniejsze miasto świata” – mieszka tu bowiem niewiele ponad dwadzieścia osób. Urokliwe miasteczko wraz z sąsiednim Roč było w średniowieczu ważnym ośrodkiem piśmiennictwa w starym słowiańskim alfabecie, wynalezionej przez Cyryla i Metodego głagolicy. Wspomnieniem tego faktu jest niezwykła, siedmiokilometrowa aleja Głagolicy, łącząca obie miejscowości; tworzy ją jedenaście monumentów upamiętniających historię i twórców słowiańskiego alfabetu.
Pazin słynie z przyrodniczej osobliwości – studwudziestometrowej czeluści Jama Fojba, w której znikają wody rzeki Pazinčica. „Połknięta” przez skały, płynie ona dalej pod ziemią, zasilając podziemne jeziora. Fojba, wraz ze stojącym na jej krawędzi średniowiecznym zamkiem, jest tematem legend, z których jedna zainspirowała Juliusza Verne’a. Bohaterowie jego powieści „Mateusz Sandorf”, uciekają z zamkowego więzienia, wędrując wzdłuż podziemnej rzeki.
Z woli Wespazjana
Największym miastem Istrii jest Pula, a o jej zamierzchłej historii świadczy bogactwo zabytków. Najsłynniejszy z nich to amfiteatr wybudowany w I wieku n.e. na polecenie cesarza rzymskiego Wespazjana. To jedna z większych zachowanych rzymskich budowli tego typu. Mieściło się w niej przeszło dwadzieścia tysięcy widzów. Trzy piętra arkad sięgają w górę na ponad trzydzieści metrów. Nadal organizowane są tu koncerty i przedstawienia.
W Puli co krok natrafić można na ślady Rzymian. Przetrwały fragmenty rzymskich i weneckich murów obronnych, z najstarszym zabytkiem Puli – pochodzącą z I wieku p.n.e. Bramą Herkulesa. Warte uwagi są ruiny teatru rzymskiego, zaprojektowanego na dziesięć tysięcy widzów. Zdobiące go niegdyś piękne korynckie kolumny wywieźli Wenecjanie, wykorzystując je do dekoracji budowli w swoim mieście. Żegnając się z Pulą, warto się wspiąć na wysokie wzgórze wyrastające pośrodku starówki. W czasach rzymskich istniał tu kapitol, później twierdza, a dziś rozległy wierzchołek pełni funkcję parku, gdzie na trawnikach rozkładają się biwakujące rodziny, a na pozostałościach antycznych murów siadają zakochani, wpatrując się w daleki horyzont.
Mozaiki jak nowe
Wędrując śladem zabytków po Istrii, trzeba odwiedzić Poreč, gdzie znajduje się przepiękna bazylika Eufrazjana, wpisana na Listę Światowego Dziedzictwa Kulturowego UNESCO. Bazylika, wybudowana w VI wieku, stoi w miejscu, w którym w 303 roku męczeńską śmierć poniósł święty Maur, późniejszy patron Poreča.
Imponującą świątynię nakazał zbudować biskup Eufrazjan. Budowla zachwyca doskonałymi proporcjami wysokich naw, wspartych na marmurowych, rzeźbionych kolumnach. Ale nade wszystko podziwiane są bizantyjskie mozaiki ułożone z maleńkich elementów. Przedstawione na nich religijne sceny skrzą się żywymi kolorami. Po południu, kiedy na złote tło padają promienie słońca, całość zdaje się świecić wewnętrznym blaskiem, a mozaiki wyglądają tak świeżo, jakby wykonano je wczoraj.
Poreč jest jedną z najstarszych miejscowości Istrii – iliryjska osada na półwyspie istniała już w IV wieku p.n.e. Po obejrzeniu głównych atrakcji miasta warto się zapuścić w boczne zaułki, leżące z dala od uczęszczanych ulic. Wszystko jest tu z kamienia – chropowate ściany domów i gładki bruk – trudno policzyć, od ilu wieków polerowany stopami przechodniów.
Rajskie wyspy
Wymienianie krajoznawczych atrakcji Istrii trwałoby równie długo jak wspominanie jej starożytnych zabytków. Przyjazne morze z tysiącem urokliwych zatoczek i wysp to magnes przyciągający na półwysep miłośników plażowania i morskich wypraw.
Za najpiękniejsze w Istrii uważane są wyspy Brijuni. Czternaście dużych i wiele mniejszych wysp tworzy siedmiokilometrowy łańcuch pomiędzy Pula i Rovinj.
Pełne egzotycznej roślinności, gajów cyprysowych, drzew różanych, z obfitością słodkiej wody – stanowią park narodowy. Wody archipelagu to raj dla żeglarzy.
Nieopodal Puli znajduje się rezerwat Kamienjak, leżący na półwyspie o tej samej nazwie. Podwodna grota kusi fantastycznymi terenami do nurkowania.
I wiele więcej
Magiczny półwysep w kształcie serca to turystyczne eldorado. Będąc tu, nie wolno zapomnieć, że jest przecież jeszcze Rovinj, ze starówką tak malowniczą, iż niemal kiczowatą, gdzie wszystkie uliczki prowadzą do wspaniałej katedry Świętej Eufemii, a pięknymi kamiennymi zaułkami władają niezwykle tłuste koty, z leniwym dystansem przyglądające się zasapanym na stromych uliczkach turystom. Jest też Vrsar, piękny sam w sobie, a na dodatek położony w sąsiedztwie wcinającego się w ląd malowniczego Kanału Limskiego i dużego centrum naturystycznego Koversada. Zakochać się można w Grožnjanie – mikroskopijnej kamiennej osadzie na szczycie wzgórza, którą upodobali sobie liczni artyści, jako że tworzyć w takim miejscu to prawdziwa rozkosz. Niewiele ustępuje mu urodą Motovun, miasto trufli, które wydało na świat słynnego kierowcę Formuły 1, Maria Andrettiego. Dalej na wschód, pośród zielonych wzgórz przy bocznej trasie do Labina, leżą osady Pićan i Gračišće, mogące od razu, bez żadnego retuszu, służyć jako sceneria ekranizacji średniowiecznej baśni.
Istria ze swymi dwoma światami – gwarnym, tętniącym życiem wybrzeżem i spokojnym, wyciszonym interiorem – wydaje się być stworzona właśnie po to, żeby przyjeżdżać tu na wakacje. Jednego dnia można wypoczywać nad wodą, korzystając z niemal gwarantowanej ładnej pogody i ciepłego morza, a następnego – zjechać z dala od utartych szlaków (przyda się własny środek transportu) i odkryć dla siebie zaciszne, nieopisane w przewodnikach miejsca, w których czas zatrzymał się kilkaset lat temu. W końcu każdy z nas lubi być odkrywcą.