Miesięcznik Poznaj Świat
Numer 2004-07-01

Artykuł opublikowany w numerze 07.2004 na stronie nr. 44.

Tekst: Magdalena Dudek,

Z woli cesarzowej

Kolonia

Nowoczesny przemysł i świetne zabytki, historia i popkultura, rozliczne muzea i tętniące życiem kluby. To Kolonia – raj dla miłośników zabytków, motoryzacji, wody kolońskiej i czekolady.

 

Mimo wszechobecnej industrializacji o historycznym charakterze miasta przypomina słynna katedra na wzgórzu, mierząca 156 metrów wysokości i przerastająca wszystkie budynki wokół. Oto charakter nadreńskiej Kolonii: z jednej strony doskonale zachowane zabytki nawet z czasów rzymskich, z drugiej to centrum medialne i przemysłowe Niemiec. Stąd nadają Viva, MTv, Sat1 i Pro7, tutaj Ford produkuje samochody, gęsto jest od banków i towarzystw ubezpieczeniowych. Ogromny port lotniczy i ważny port śródlądowy to wizytówki komunikacyjne Kolonii. Ciekawostką jest to, że w mieście i okolicach ponad 40 procent populacji stanowią emigranci w pierwszym lub drugim pokoleniu i widać to wyraźnie na ulicach. Stąd pewnie tolerancja obyczajowa, z której także Kolonia słynie.
Miasto leży w obszarze kultury wina. Łagodny klimat na stokach dolin rzek Mozeli, Ruuver i Renu umożliwiał uprawę winorośli już w czasach starożytnych. Ma to bez wątpienia ogromny wpływ na temperament mieszkających tu ludzi, choć ich lokalnym trunkiem jest cienkie i kwaśne piwo „Koelsch”, które piją ze szklanek wielkości naparstka.
Kolonia to także słynny karnawał z kulminacyjnym pochodem przebierańców 11 listopada każdego roku, znana na całym świecie woda kolońska, targi muzyki pop „Popcom”, czekolada Stollwerck i przede wszystkim wspomniana katedra, której sylwetka niczym górski szczyt wznosi się nad miastem.

 

 

Dzięki cesarzowej

 

Kolonię założyła cesarzowa Agrypina, żona Klaudiusza, mająca sentyment do Nadrenii, bo tu się urodziła. Odkąd Agrypina w 50 roku nadała osadzie nazwę Colonia Claudia Ara Agrippinensium (według innych źródeł Colonia Claudia Augusta Agrippina) i podniosła ją do rangi miasta, Kolonia zaczęła nabierać znaczenia w Imperium Rzymskim. Około roku 89 miasto zostało stolicą prowincji i już wtedy stało się jednym z ważniejszych centrów handlowo-produkcyjnych na północ od Alp.
W IV wieku powstało biskupstwo, a w 785 roku arcybiskupstwo kolońskie.
Od XII wieku miasto – obok Jerozolimy, Bizancjum i Rzymu – ma w swej nazwie określenie „Sancta”, czyli święta.
W średniowieczu miasto kwitło. Było współzałożycielem Hanzy, powstał w nim w 1388 roku pierwszy miejski uniwersytet w Niemczech! Od roku 1288 po zwycięstwie nad biskupem miastem rządzili jego mieszkańcy, ale dopiero w 1475 roku sytuacja ta została prawnie usankcjonowana nadaniem Kolonii statusu Wolnego Miasta Rzeszy.
Odkrycie Nowego Świata, powstanie nowych dróg handlowych i zmiany w europejskiej gospodarce doprowadziły do upadku miasta.
Dopiero reformy przeprowadzone najpierw przez Francuzów, a później przez władze pruskie stworzyły korzystne ramy dla rozwoju Kolonii w czasach rewolucji przemysłowej. Miasto stało się ważnym ośrodkiem komunikacyjnym (linie kolejowe, żegluga śródlądowa). Rozwinął się dynamicznie przemysł. W czasie drugiej wojny światowej w wyniku bombardowań miasto zostało zniszczone w ponad 70 procentach. Część zabytków zrekonstruowano, ale, niestety, wiele na zawsze zniknęło z powierzchni ziemi.

 

 

Katedra – milczący świadek

 

Zmaganiom Kolonii z historią przez wieki towarzyszyła katedra. Budowano ją przez 632 lata! Powstała dzięki biblijnym Trzem Królom. W 1164 roku wysłannik cesarza Barbarossy przywiózł z Mediolanu jako zdobycz wojenną relikwie Trzech Króli. Do Kolonii zaczęli ściągać pielgrzymi. Szczególnie zręczne okazało się ogłoszenie „Mędrców ze Wschodu” patronami wędrownych kupców. Święte kości owinięte w drogocenne tkaniny umieszczono w skrzyni, której wykonanie powierzono najsłynniejszemu w ówczesnych czasach złotnikowi – Nicolasowi z Verdun. Niebawem kościół, w którym znajdował się relikwiarz, uznano za zbyt mały i staromodny. We Francji istniały już katedry zbudowane według najnowszej techniki: z wielkimi oknami, pełne światła i wdzięku. Katedra w Kolonii miała być jeszcze piękniejsza niż w Amiens i Chartres i jeszcze bardziej reprezentacyjna niż katedra królów francuskich w Reims!
Do budowy przystąpiono w 1248 roku. Na początku szła szybko, potem przerywały ją na całe dziesięciolecia bunty mieszczan i zbrojne konflikty wolnego miasta z arcybiskupem. Po odkryciu Ameryki miasto zaczęło też cierpieć na brak pieniędzy. Zmieniły się szlaki handlowe i Kolonia, zarabiająca dotychczas na pośrednictwie handlowym, znalazła się nagle na prowincji. W ten sposób w 1560 roku przerwano budowę. Przez następnych dwieście pięćdziesiąt lat nic się nie działo, a pod koniec XVIII wieku w katedrze przestano nawet odprawiać nabożeństwa. Po wojnie z Napoleonem Kolonia została zajęta przez Francuzów. Była to wielka obraza dla uczuć patriotycznych Nadreńczyków. W duchu romantyzmu poszukiwali własnego, niemieckiego stylu. I wtedy pojawił się Sulpiz Boisserée. Młody kupiec zaczął propagować hasło ukończenia budowy katedry jako „pomnika narodowego”. Sensacją okazało się znalezienie zaginionych średniowiecznych planów fasady. Do idei udało się skłonić następcę tronu pruskiego Fryderyka Wilhelma IV. W roku 1842 król położył kamień węgielny pod dalszą budowę. Utworzono w tym celu Towarzystwo Budowy Katedry (Dombauverein), które zresztą działa aktywnie do dzisiaj. Budowa trwała 38 lat, a uroczyste poświęcenie katedry odbyło się w 1880 roku. W katedrze oprócz relikwiarza i wielkiego skarbca warto odwiedzić grób polskiej królowej Rychezy, żony Mieszka II i matki Kazimierza Odnowiciela.

 

 

Podziemny tramwaj i romańskie perełki

 

Ówczesne połączenie rewolucji przemysłowej i triumfu historycznej świątyni miał symbolizować ostatni cud techniki – kolej parowa, która wjeżdżała do miasta przez most Hohenzollernbrücke, prosto na... katedrę. W ostatniej chwili tory zataczały łuk i pociąg triumfalnie wjeżdżał na dworzec. Obecnie kolończycy spotykają się na tym moście w noc sylwestrową, piją szampana i czekają, aż o północy rozdzwonią się wielkie dzwony katedralne. Nie oznacza to, że wyzbyli się fantazji komunikacyjnej. Kolonia posiada bardzo rozbudowany system tramwaju-metra. Poza centrum wagony jadą na powierzchni. Zbliżając się do centrum, wjeżdżają pod ziemię. Tą kolejką, która kursuje także w nocy, można dojechać prawie wszędzie.
W cieniu katedry pozostają romańskie świątynie miasta: kościół Świętego Marcina z XII wieku, kościół Świętego Andrzeja z IX–X wieku oraz kościół Świętego Gereona z IV–XI wieku. W rynku Starego Miasta znajduje się XIV-wieczny gotycko-renesansowy ratusz, a nieopodal jeden z najstarszych kościołów miasta – Sankt Maria im Kapitol, wzniesiony w VII wieku na ruinach dawnej rzymskiej świątyni, poświęconej bóstwom pogańskim. Do najciekawszych spośród licznych muzeów miasta należą: Römische-Germanisches Museum z pamiątkami po obecności Rzymian na tym terenie, Wallraf-Richartz Museum, eksponujące dzieła sztuki od średniowiecza do końca XIX wieku (m.in. prace francuskich impresjonistów) oraz Ludwig-Museum z cennymi zbiorami malarstwa współczesnego.

 

 

Czekoladowa fontanna

 

Turyści przyjeżdżają do Kolonii także po to, by zwiedzić słynne muzeum czekolady należące do producenta czekolady, firmy Stollwerck. Jego główną atrakcją jest złota fontanna tryskająca oczywiście czekoladą! Stoją tu hostessy z wafelkami i zachęcają do zanurzenia wafla w złocistym zdroju. Najpierw w palmiarni podziwiamy rosnące drzewka kakaowe i kawowe, migdałowce, wanilię i inne egzotyczne rośliny. Potem na wielkich kolorowych fotografiach oglądamy z bliska ziarna kakaowe, plantacje, zbiory i obróbkę ziarna, fermentację w wielkich beczkach, suszenie ziarna. Wszędzie czuć zapach ustawionych w sali jutowych worków z ziarnem kakaowym w różnych gatunkach. Wystawione jest także czółno, które jeszcze w latach sześćdziesiątych ubiegłego wieku w Ghanie służyło do przewożenia worków z portu na statki morskie. Najciekawsza jest jednak pomniejszona autentyczna linia produkcyjna z prawdziwymi pracownicami. Piętro wyżej stoi prawdziwy XIX-wieczny sklep cukierniczy. Oprócz niego niezliczone ilości pojemników, puszek, plakatów, emaliowanych szyldów. Wszyscy zapraszani są do samoobsługowej restauracji (o niewygórowanych cenach), z której rozpościera się wspaniały widok na Ren. Muzeum położone jest na wąskim półwyspie w porcie i ma się wrażenie, że jest się na statku. Ren jest rzeką użytkową: przyjemnie przyglądać się przepływającym barkom i statkom, a także Schokoladenseite – „stronie czekoladowej”. Tak mieszkańcy Kolonii określają ładniejszą, „lepszą” stronę miasta, na lewym brzegu Renu: są tam wąskie, kolorowe domy starówki, kościół Świętego Marcina, bryła nowoczesnego muzeum i filharmonii ze złotymi dachami i oczywiście wszechobecna katedra.
A co z wieczorami? Latem lokale wylewają się na ulice. Miasto było kiedyś obwiedzione potężnymi murami obronnymi. Na ich miejscu (lub wzdłuż), ciągnie się obecnie szeroki bulwar, tak zwany Ring, czyli Pierścień. Roi się tam nie tylko od młodzieży, lecz także od elegancko spacerujących starszych par. To częsty punkt zborny, a stąd niedaleko do znanych dyskotek i nocnych klubów.