Palio!
Szaleństwo ze średniowiecza rodem
Stojąc na Il Campo, centralnym placu miasta, odnosi się wrażenie, jakby się było w środku dzieła sztuki. Każde spojrzenie na Palazzo Publico z wysoką na 97 metrów dzwonnicą, Torze del Mangia, daje poczucie zanurzenia w harmonii. Trzyczęściowe okna pałacu i powtórzenie ich we wszystkich budynkach wokół placu nadają architekturze tego miejsca niezwykły ład i porządek. Kontrastuje to z dynamiką rozgrywającego się tutaj dwa razy do roku Palio – wyścigów konnych wokół tego placu, w których uczestniczą jeźdźcy dosiadający koni na oklep.
Wyścig trwa niespełna minutę. To na tę chwilę zgromadzeni widzowie czekają przez cały rok...
To właśnie Palio – wymarzone trofeum, które tłum zwolenników zwycięskiej contrady obnosi triumfalnie po mieście.
Tradycja Palio żywa jest od XIII wieku i nadal budzi ogromne emocje w mieszkańcach Sieny, dla nas Polaków porównywalne tylko do reakcji, które budzą mecze piłki nożnej.
Trafiłam do Sieny w dniu, kiedy odbywały się losowania koni uczestniczących w wyścigu i miałam możność obserwowania przemarszu koni prowadzonych przez jeźdźców. Dziki, wiwatujący tłum, który towarzyszył koniom, przekonał mnie, że Palio może być widowiskiem przerażającym i niebezpiecznym.
Konie wyrywały się jeźdźcom, ci ledwo mogli je powstrzymać, na skrzyżowaniach ulic konie zataczały taneczne kręgi, a przed kościołami tłum wraz z koniem zatrzymywał się, modląc się głośno o zwycięstwo.
Ileż to emocji budzi ten wyścig... Palio odbywa się dwa razu w roku: 2 lipca i 16 sierpnia.
– Podczas wyścigu wszystkie chwyty są dozwolone – opowiada nasza przewodniczka. – Przekupuje się dżokejów rywalizujących ze sobą contrad, koniom podaje się środki przeczyszczające, spycha się jeźdźców z konia, nie wolno jedynie dotykać wodzy przeciwnika.
Tradycja Palio, sięgająca średniowiecza, ma związek ze świętami maryjnymi. To na cześć Najświętszej Marii Panny rozgrywano te zawody, które przetrwały do dziś.
Tradycja Palio jest żywa od XIII wieku i nadal budzi ogromne emocje w mieszkańcach Sieny...
Contrada, czyli dzielnica miasta, wystawia swojego konia. Contrad jest siedemnaście, jednak w wyścigu może uczestniczyć tylko dziesięciu jeźdźców, bowiem tylu się mieści na torze. O uczestnictwie w gonitwie rozstrzyga losowanie. Konie, które przepadły w losowaniu, mają zagwarantowany udział w następnym wyścigu. W contradach, które odpadły, emocje nie słabną, bowiem jeśli nie można samemu uczestniczyć w wyścigu, ważne staje się, by nie wygrał koń nielubianego rywala. Każda contrada posiada swój znak, najczęściej nawiązujący do motywów zwierzęcych: są zatem contrady Jeżozwierza, Wilczycy, Pantery, Smoka. W każdej dzielnicy znak wyeksponowany jest na przedprożach domów, w kościołach i na placu danej dzielnicy. Każdy sieneńczyk odczuwa przynależność do swojej contrady, wynikającą z miejsca urodzenia, uczestniczy w jej życiu towarzyskim, chodzi do swojego kościoła i klubu. Można też spotkać grupy wymachujące chorągwiami i walące w bębny, pokazujące w ten sposób swój związek z daną dzielnicą.
Przygotowania do Palio trwają cały rok, a obchody zwycięstwa obchodzone są hucznie i pyszałkowato przez długi czas. W dzień Palio reprezentanci contrad przebierają się w stroje z epoki i podążają na Il Campo już o ósmej rano, żeby zająć najlepsze miejsce, oczekując na widowisko, które rozpoczyna się dopiero o 19.45. Wejście na plac jest bezpłatne. Tylko nieliczni zasiadają na trybunie honorowej, z której roztacza się doskonały widok na całą imprezę.
Palio otwiera się wyścigiem próbnym, później każda contrada zabiera swojego konia do kościoła po błogosławieństwo. Dobrym znakiem jest wypróżnienie się rumaka. Około godziny siedemnastej bicie dzwonów oznajmia, że czas uformować orszak i jeźdźcy w towarzystwie chorążych udają się na Il Campo, gdzie odbywa się defilada wokół placu. Wyścig trwa niespełna minutę. To na tę chwilę zgromadzeni widzowie czekają przez cały rok, tłum zamiera w oczekiwaniu, a potem rozlega się gromki okrzyk wyrywający się z piersi kibiców zwycięskiej contrady.
To na tę chwilę zgromadzeni widzowie czekają przez cały rok, tłum zamiera w oczekiwaniu, a potem rozlega się gromki okrzyk wyrywający się z piersi kibiców zwycięskiej contrady. Następnie w kościele odbywają się dziękczynne modły.
W tym roku 2 lipca najgłośniej wiwatowała contrada Boru, zaś 16 sierpnia zwycięskie Palio, czyli szarfa, trafiło do contrady Gąsienicy.
– Hurra Il bruco! Intern viva Il Bruco! – krzyczała zwycięska contrada.
– Eccellento! Magnifico! – powtarzało się w rozmowach sieneńczyków kibicujących contradzie Gąsienicy (czyli Il Bruco)
Tym razem koń dobiegł razem z jeźdźcem, zdarza się jednak, że koń zrzuci dżokeja – o zwycięstwie przesądzi wtedy ukończenie wyścigu przez konia. Szarfa zwycięstwa zakładana jest na szyję konia, a contrada, do której należy koń, chełpi się zwycięstwem aż do następnych wyścigów.
W tym roku Palio odbyło się bez strat w ludziach i bez ran koni, bywa jednak, że zwycięski koń nie zatrzymuje się po zakończonym wyścigu, tylko wpada w wiwatujący tłum, tratując stojących najbliżej widzów. Wszyscy uciekają wtedy w popłochu.
Chociaż organizatorzy zadbali o zminimalizowanie skutków upadków jeźdźców, wysypując tor miękkim piaskiem, a bandy wokół okładając materacami, nierzadko i jeźdźcy, i konie doznają obrażeń.
Palio jest widowiskiem szaleńczym i brutalnym. Turyści mogą oglądać je z centralnego placu. Jednak większość biur turystycznych proponujących zorganizowane wycieczki nie ma w swych planach oglądania wyścigów ze względu na bezpieczeństwo turystów.
Trzeba więc się wybrać na Palio na własną rękę. Któż nie chciałby zobaczyć tego szaleńczego wyścigu koni, który swą tradycją sięga czasów średniowiecza?