Czy faraonami miały być tylko kobiety?
NOWE POLSKIE ODKRYCIE W DEIR EL-BAHARI
Zdaniem polskiego naukowca, doktora Zbigniewa Szafrańskiego z Polskiej Stacji Archeologicznej w Kairze, kierującego pracami wykopaliskowymi i rekonstrukcyjnymi w świątyni grobowej królowej Hatszepsut w Deir el-Bahari, władczyni ta pragnęła kontynuować precedens zapoczątkowany przez jej panowanie i dążyła do ustanowienia tradycji, zgodnie z którą to kobiety, a nie mężczyźni miały posiadać prawo do tronu w starożytnym Egipcie.
Następczynią Hatszepsut na tronie Górnego i Dolnego Egiptu prawdopodobnie miała być jej córka Neferure – mówi Zbigniew Szafrański. – Ostatecznie jednak do tego nie doszło i po śmierci królowej władzę przejął Totmes III – jej pasierb, w którego imieniu Hatszepsut przez długie lata panowała i rządziła.
Geniusz zakłopotany
Te wielce ekscentryczne dynastyczne plany królowej Hatszepsut mogą tłumaczyć, dlaczego tak zaciekle próbowano zatrzeć ślady jej panowania po jej śmierci i dlaczego jej imię przez całe stulecia konsekwentnie usuwano z list egipskich władców, w tym tych najsłynniejszych, pochodzących z Abydos i z Sakkary. Do tego stopnia, że – już po narodzinach współczesnej egiptologii – długo się spierano, czy ktoś taki jak ona w ogóle istniał.
Sam genialny Jean-Francois Champollion – człowiek, który odczytał egipskie hieroglify – po wizycie w Deir el-Bahari był wielce zakłopotany, ponieważ w tamtejszych ruinach pod kartuszami Tutmozisa III (którego nazywał Moerisem) odnajdywał imię wcześniejszego faraona, odczytywane przezeń jako Amenenthe. Pisał: „Jeżeli poczułem się zaskoczony, widząc tutaj, jak wszędzie indziej w tej świątyni, słynnego Moerisa, ozdobionego wszystkimi oznakami władzy królewskiej a ustępującego miejsca temu Amenenthe, którego imienia na próżno szukać na listach faraonów, jeszcze bardziej zdumiało mnie w czasie czytania inskrypcji odnoszących się do tego brodatego króla w zwyczajowym stroju faraonów, że rzeczowniki i czasowniki były rodzaju żeńskiego, jakby chodziło o królową. Tę dziwaczną różnicę widziałem wszędzie. Nie tylko imię Amenenthe poprzedzał tytuł suwerennego władcy z kobiecym przedrostkiem, lecz zaraz potem, po tym imieniu, następowało określenie „Córka Słońca”…”.
Dr Zbigniew Szafrański: Czy Hatszepsut chciała osadzić na tronie swoją córkę?
Zaprojektowana przez wezyra Senenmuta grobowa świątynia Hatszepsut jest perłą staroegipskiej architektury. Obok Doliny Królów stanowi największą ozdobę Zachodniego Brzegu w dawnych Tebach.
Hatszepsut – faraon w spódnicy.
Niezwykłe ornamenty
To, że Amenenthe tak naprawdę był królową Hatszepsut, ustalono dopiero pół wieku po wizycie Chmapolliona w Tebach, w roku 1875. Ale dopiero wtedy rozgorzał prawdziwy spór. Egiptolodzy nie potrafili wypowiedzieć na jej temat nawet jednego zgodnego zdania. Jednymi z najbardziej zagorzałych antagonistów byli Niemiec Kurt Sethe i Szwajcar Edouard Naville. Dobrze znana anegdota opowiada, że kiedy podczas wykopalisk obaj panowie znaleźli się po sąsiedzku (Sethe zajmował „niemiecki dom” w Deir el-Bahari, zaś państwo Naville mieszkali w nowo zbudowanym domu misji brytyjskiej) i kuchnia Naville'ów niespodziewanie zapadła się do jakiegoś ukrytego pod ziemią grobowca, Sethe wspaniałomyślnie zaprosił rodzinę swego adwersarza do siebie, ale pod warunkiem, że ten w jego obecności nigdy nie wspomni o Hatszepsut…
– Kontrowersje trwają do dziś – mówi doktor Szafrański. – Nadal nie ma zgodności ani co do tego, kiedy nastąpił atak na jej imię, ani jakie były tego najważniejsze powody. Jak mi się wydaje, nasze ostatnie ustalenia mogą wiele wyjaśnić w tej kwestii. Na podstawie ornamentów ze świątyni grobowej w Deir el-Bahari, zwłaszcza w oparciu o znaleziska na trzecim tarasie tego przybytku, udało się nam odtworzyć dwie niezwykle interesujące tendencje. Z jednej strony widoczne jest, iż Hatszepsut dążyła do nieproporcjonalnego wywyższenia własnej osoby, nadając sobie coraz więcej cech boskości; z drugiej – na swym miejscu zaczynała stawiać Neferure – małoletnią córkę, której wyobrażenia poczęto rzeźbić i malować z diademem władcy na głowie i której imię – mimo że była dzieckiem – zaczęto otaczać kartuszem, co – jak wiadomo – zarezerwowane było tylko dla panujących królów. Bezsprzecznie była ona dużo bardziej eksponowana niż sama Hatszepsut, gdy była w jej wieku.
Według doktora Szafrańskiego można odnieść wrażenie, iż obie te tendencje były ze sobą blisko sprzężone i od siebie uzależnione; że królowa – nie chcąc przedwcześnie schodzić ze sceny – w oczach poddanych pragnęła uczynić z siebie bóstwo, natomiast jej dotychczasowe miejsce miała stopniowo zajmować jej córka.
Świątynia grobowa Hatszepsut, którą od lat rekonstruują i badają Polacy, została wzniesiona i zaprojektowana przez najbliższego współpracownika królowej – wezyra Senenmuta. Jest to niezwykle śmiała, piękna konstrukcja, urzekająca prostotą i świetnym wkomponowaniem w otaczający ją surowy krajobraz. Stanowi niekłamaną perłę staroegipskiej architektury – obok Doliny Królów jest główną atrakcją zachodniego brzegu dawnych Teb. W przeszłości udało się jej już wydrzeć niejeden sekret. Także Polakom, którzy zdają się mieć do tego miejsca szczególnie dobrą rękę: w latach sześćdziesiątych ekipa z Uniwersytetu Warszawskiego odkryła w jej bezpośrednim sąsiedztwie zapomnianą świątynię Totmesa III, po której przez stulecia ślad całkowicie zaginął.
– Istnieje spora szansa – mówi Zbigniew Szafrański – że w czasie obecnej kampanii wykopaliskowej, dzięki ornamentom, na których Hatszepsut jest równa bogowi Amonowi, odnajdziemy freski lub reliefy, na których królowa ta staje już wyżej od bóstwa. Byłby to kolejny ważny element w wyłaniającej się przed nami pasjonującej układance. Mamy też nadzieję, że w tym roku uda się nam również wzbogacić posiadamy materiał na temat niedoszłej królowej – Neferure.
Trwalsza niż można się było spodziewać?
Królowa Hatszepsut – najstarsza córka faraona Totmesa I – wywodziła się z tebańskiej rodziny wielce zasłużonej w walce o wyrwanie Egiptu spod panowania Hyksosów. To wielka, a zarazem tajemnicza postać XVIII dynastii Nowego Państwa. Około 1500 roku p.n.e. panowała przez 22 lata i była niezwykle dumna z faktu, że w jej żyłach płynęła królewska krew zarówno ze strony ojca, jak i matki (co w starożytnym Egipcie nie było znów tak częste). Ubierała się jak mężczyzna i na wizerunkach kazała się przedstawiać z długą brodą. Okres jej rządów to czas wielkiej prosperity i dobrobytu. W tym czasie nad Nilem powstało wiele monumentalnych budowli: wznoszono świątynie, stawiano najwyższe obeliski. Największy z nich – niewykończony, na którego szczycie miało być wyryte jej imię, do dziś spoczywa w kamieniołomach w Asuanie, ponieważ zanim odcięto go od podłoża, powstało w nim pęknięcie niweczące wysiłki kamieniarzy. Jeśli nie liczyć pojedynczych potyczek (w czasie których sama dowodziła!), Hatszepsut nie prowadziła wojen, organizowała natomiast wyprawy handlowe do Krainy Punt w Afryce, skąd przywożono między innymi mirrę i kadzidło. Być może idea umocnienia władzy kobiet w Egipcie przywędrowała właśnie stamtąd, ponieważ w plemionach, do których docierali wtedy egipscy żeglarze, często panował matriarchat.
Wnioski wynikające z badań Polaków w Deir el-Bahari mogą być bardziej niż dalekosiężne: kto wie, może wytłumaczą nadspodziewanie mocną pozycję kobiet w okresie po panowaniu Hatszepsut. Być może bowiem zapoczątkowana przez nią „kobieca herezja” okazała się znacznie trwalsza, niż początkowo można było sądzić i wyjaśnia wiele anomalii związanych z pojawieniem się silnych kobiecych osobowości na politycznej scenie takich jak na przykład słynna Nefretete w okresie rządów Echnatona, znacznie częściej przedstawiana na świątynnych reliefach niż on sam, czy Achesenamon w czasach panowania Tutanchamona, która – po jego śmierci – na własną rękę zabiegała o to, by poślubić hetyckiego księcia i zawrzeć sojusz z tym anatolijskim mocarstwem.
Pochodzący z czasów Hatszepsut niewykończony obelisk w kamieniołomach w Asuanie.
Echnaton – mężczyzna czy kobieta?
Czy Echnaton był kobietą?
Wiele wskazuje na to, że ostatnie polskie odkrycia w świątyni grobowej Hatszepsut zmuszą egiptologów także do rewizji poglądów na temat samego Echnatona – króla heretyka, który panował kilkadziesiąt lat po Hatszepsut i który stolicę Egiptu przeniósł z Teb do nowo wybudowanego przez siebie miasta Achetaton, a kult Amona zmienił na kult jedynego Boga – Atona. Paradoksalnie bowiem okazuje się, że wymazywanie postaci Hatszepsut z egipskiej historii najintensywniejsze było nie zaraz po jej panowaniu, lecz właśnie po okresie amarneńskim (rządy Echnatona) i w czasach Ramzesa II: wtedy, gdy było już jasne, że idea panowania kobiet w Egipcie nie była żadną chwilową aberracją, lecz pomysłem nadzwyczaj żywotnym i kuszącym. Miało też jasny związek z jej płcią – niszczono bowiem tylko wizerunki faraona Hatszepsut, a nie jej wyobrażenia jako żony, siostry i ewentualnie matki króla.
Czy zatem w świetle ostatnich znalezisk w Deir el-Bahari nie należy na nowo przyjrzeć się zarzuconej koncepcji, zgodnie z którą Echnaton, którego na rzeźbach i reliefach przedstawiano jako pozbawioną genitaliów postać o szerokich biodrach, był tak naprawdę faraonem kobietą?
Czy opóźniona negatywna reakcja na rządy Hatszepsut nie była podyktowana tym, iż jej zamysł wprowadził ponownie w życie faraon Echnaton, który (która?) pod koniec życia całkiem jawnie związał się z mężczyzną Semenechkare?
A czy wściekłość niszczących imię Echnatona i Hatszepsut była tym większa, iż dwie córki Echnatona nosiły imiona Neferure i Nefererure – a więc identyczne i bardzo zbliżone do niedoszłej następczyni tronu z czasów Brodatej Kobiety – Hatszepsut?
Pytań jest oczywiście więcej. Można by je mnożyć. Bo kim zatem była Nefretete – mężczyzną czy kobietą? A jeśli kobietą (podobnie jak Echnaton), to kto był rzeczywistym ojcem jej dzieci?
– W egiptologii – jak zwykł mawiać znany archeolog Herman Grapow – wyników prac nie można ująć w równania – mówi dr Zbigniew Szafrański. – Często musimy poruszać się po omacku. Tak się składa, że dziedzina ta zajmuje się niezwykle odległymi dziejami, na których temat do naszych czasów dotrwały często tylko szczątkowe informacje. Wielu rzeczy nigdy nie będziemy w stanie ani odtworzyć, ani zrozumieć, wielu możemy się ledwie domyślać. Niestety. Tak było i tak już będzie. Tym pilniej powinniśmy pracować tam, gdzie taka rekonstrukcja – choć częściowa, choć ułomna – nadal jest możliwa.