Panie w sukniach do ziemi, dżentelmeni we frakach – Wiedeń zadaje szyku. Na słynnych balach w pałacu Hofburg i Operze bawi się świat biznesu i polityki, ale wszyscy patrzą na gwiazdy z pierwszych stron gazet. Tańczy się jive’a, sambę i cha chę, ale przede wszystkim nieśmiertelnego walca!
Dostępny PDF i AudioBook
Na słynnych wiedeńskich balach bawi się świat biznesu i polityki oraz gwiazdy z pierwszych stron gazet.
W karnawale Wiedeń ogarnia szaleństwo zabawy. W słynnym „trójkącie bermudzkim” – rejonie ulic Rabenstein, Ruprechtplatz i Seitenstettengasse, gdzie roi się od klubów, barów i dyskotek – życie zaczyna tętnić dopiero o północy. Obok szumi Dunaj, ale panuje atmosfera jak w upalną noc brazylijską. Nie ma tygodnia bez głośnej imprezy. Wystarczy spacer uliczkami starego Wiednia, jarzącymi się od świątecznych lampek, odrobina grzanego wina i dobry nastrój, by wmieszać się w kolorowy tłum i bawić do późna w nocy. W kawiarniach sączy się klubowa muzyka. Przy linii metra U2, tuż przy Karlsplatz, na świetlnej tablicy pojawia się napis, że w ostatnim tygodniu 25 tysięcy wiedeńczyków wymieniło się pocałunkami. A może to było 125 tysięcy? Jesteśmy pod dobrym adresem.
BAL IMPERIAL
Co roku w sylwestra, w Hofburgu organizowany jest tradycyjny Bal Cesarski. Sam Pałac cieszy się wielkim wzięciem w czasie całego karnawału.
Z PERSPEKTYWY JASKÓŁKI
Bal w Operze Wiedeńskiej tradycyjnie odbywa się w ostatni czwartek karnawału. Uroczystość otwiera prezydent Austrii. Co roku bawi się tu około 5 tysięcy gości.
DEBIUTANTKI NA START
Dla tych dziewcząt to pierwszy bal w życiu, poprzedzony długim treningiem w słynnej szkole tańca „Elmayer”.
MISS BONBON
Gazety donoszą o ponad 300 balach, na które warto się wybrać. Nic dziwnego, że Wiedeń nazywany jest karnawałową stolicą Europy. Najważniejszy to Bal Cesarski, który odbył się z końcem grudnia, jednak najbardziej wyczekiwany jest Bal w Operze (Opernball) – zawsze w ostatni czwartek karnawału. W tym czasie bawią się wszystkie branże. Myśliwi mają swój Jagerball, prawnicy – Juristenball, kwiaciarze – Blumenball, cukiernicy – BonbonBall. Ten ostatni odbywa się w okazałym budynku Wiener Konzerthaus, gdzie gospodarzami są Symfonicy Wiedeńscy. Spośród uczestniczek jury wybiera Miss Bonbon, po czym szykuje wygraną – słodycze mające ważyć tyle samo, co zwyciężczyni.
Największą wytworną imprezą całego karnawału, na 5,5 tysiąca osób, jest Bal Właścicieli Kawiarnii, Kaffeesiederball, w przepięknie na ten wieczór udekorowanym Hofburgu. To ulubiony bal naszej przewodniczki, Evy Draxler, i jedyny, na który udało się nam zdobyć zaproszenia. Pod Pałac Cesarski podjeżdżają limuzyny, z których wysiadają dostojni goście: burmistrz Wiednia z żoną, książę Franciszek Fryderyk, japońska księżniczka Mikoko, ambasadorzy osiemnastu państw... Panie w bajecznych sukniach w stylu Yves’a Saint Laurenta czy Prady, a jedna w kreacji z żywych kwiatów. Panowie obowiązkowo we frakach. W sukurs tym, których nie stać na własne kreacje, idzie ponad tysiąc wiedeńskich wypożyczalni strojów. U Very Billiani przy Auhofstrasse fraki dostępne są już po 190 euro, a ceny ciekawych kreacji dla dam zaczynają się od 200. A do tego ogromny wybór boa, woali, kapeluszy i sztucznej biżuterii.
Miłym akcentem przy wejściu na bal jest upominek. To zwyczaj jeszcze z połowy XIX w., jak mówi Eva. W czasach monarchii damom wręczano mały prezent „Damenspende”, przeważnie wachlarz z masy perłowej czy artystycznie wykonany karnecik, gdzie panowie mogli zapisywać się na kolejne tańce. Dzisiaj może to być elegancki damski zegarek, lśniący drobiazg od Swarovskiego w postaci broszki czy wisiorka. Jest równouprawnienie, więc na niektórych balach przewidziano „Herrenspenden”, czyli upominek dla panów. Na naszym balu wszyscy dostają bombonierki.
ALLES WALZER!
Suniemy pewnie na salony, w końcu mamy za sobą szybki kurs w renomowanej szkole tańca „Elmayer”, założonej jeszcze na początku ubiegłego stulecia. Pamiętamy najważniejszą zasadę, że Straussowskiego walca kręci się w lewo, a obrót następuje przez skrzyżowanie nóg, by nie zabierać zbyt wiele miejsca i nie przeszkadzać innym tancerzom.
Nagle wszyscy wstrzymują oddech, bo w sali balowej pojawiają się debiutanci, dla których jest to pierwszy bal w życiu. Tradycyjnym zwyczajem otworzą imprezę. Dziewczęta w białych sukniach, z małymi koronami, ich partnerzy w czarnych frakach i muchach. Po miesiącach morderczych treningów są jeszcze spięci, onieśmieleni wielką widownią. Ale już suną jak zaczarowani w rytm poloneza „Fächer-Polonaise“ Carla Michaela Ziehrera – tym utworem otwiera się wszystkie bale. Będą tańczyć tak długo, aż mistrz ceremonii powie: „Alles walzer” – „Wszyscy do walca!”. Wtedy w tany idą pozostali goście i to na kliku parkietach naraz – Kaffeesiederball jest jedynym balem organizowanym we wszystkich salach Hofburga. To okazja, aby zajrzeć do pięknie odnowionych Salonów Redutowych, a potem czmychnąć na górę do eleganckiego foyer, skąd można podziwiać panoramę starego Wiednia, podświetlony Rathaus i słynną katedrę św. Szczepana.
TRADYCJA SMAKU
Do Cafe Landtmann warto wybrać się nie tylko na „kacowe śniadanie”. Ta istniejąca od 1873 roku restauracja słynie również z wyśmienitego strudla jabłkowego i gorącej czekolady.
NA KONIU I W SZMARAGDACH
Największą uwagę przyciąga Bal w Operze Wiedeńskiej. Najtańszy bilet kosztuje 140 euro, bez konsumpcji. Miejsca w loży: 16-40 tys., jednak biletów już od dawna brak. Za 25 euro można dostać wejściówkę na „jaskółkę”, aby z góry oglądać balujące pary na tej jednej z najgłośniejszych imprez Europy. Do tańca przygrywa siedem orkiestr. Kilka lat temu furorę zrobił dyrektor Opery Wiedeńskiej Joan Holender, który na Opernball wjechał na koniu.
Wiedeń znów tonie w domysłach, kogo tym razem zaprosi na bal Richard Lugner, 79-letni austriacki magnat finansowy, właściciel centrum handlowego „Lugner City”. Od 1992 r. gościł w swojej loży wiele gwiazd z pierwszych stron bulwarówek: Carmen Elektrę, Pamelę Anderson, Grace Jones czy Raquel Welch. Rok temu zaprosił Ruby, główną bohaterkę skandalu obyczajowego z udziałem Silvio Berlusconiego, wywołując tym konsternację wśród organizatorów imprezy. Ruby jednak była zadowolona – miliarder wypłacił jej 40 tysięcy euro za obecność u jego boku.
W poprzednich sezonach na Opernball błyszczały już Sophia Loren i Andie MacDowell w kolii z szafirów. Pojawił się José Carreras, Placido Domingo i niemiecki piłkarz Franz Beckenbauer. Rok temu balował tam Waldemar Pawlak. Wszystkich VIP-ów pilnuje 150 funkcjonariuszy policji kryminalnej po cywilnemu, czyli we frakach. Nie brak bogatych Rosjan, których łatwo rozpoznać po krzykliwych kreacjach dam. Eva pamięta, że nie obyło się bez skandalu, kiedy tancerze wiedeńskiego baletu pod koniec występu w Operze opuścili spodnie w proteście przeciw ostentacyjnemu obnoszeniu się gości z bogactwem. Przed Operą w tym samym czasie 450 wiedeńczyków demonstrowało przeciw globalizacji i establishmentowi. Większość mieszkańców austriackiej stolicy broni jednak tradycji: „Jeśli kogoś rażą kolie i diamenty, niech zamknie oczy” – dodają.
NIECH ŻYJE BAL!
Bale stały się od czasów Habsburgów symbolem miasta. Wprawdzie Jego Wysokość Cesarz Franciszek Józef zgodził się, po wielu latach starań artystów, na organizację przyjęcia w nowym gmachu opery przy Ringu dopiero w 1877 r., ale pod jednym warunkiem: „żadnych tańców!”. Gazeta „Wiener Fremdenblatt” donosiła, że na początku szło ciężko, ale „wiedeńska krew i odwaga w końcu zwyciężyły, bo po północy w sali reprezentacyjnej Opery pojawili się pierwsi tancerze”.
Dziś jest prawie jak za czasów Franciszka Józefa. W honorowej loży, wśród dźwięków fanfar, ukazują się ozdobieni orderami głowa państwa i członkowie rządu. Dokładnie w miejscu zarezerwowanym niegdyś dla cesarza. Niemal pięć tysięcy gości w odświętnych kreacjach na stojąco słucha hymnów Austrii i Europy. A potem wypada wznieść toast. Niech żyje bal! I w tany. O świcie najlepiej wziąć dorożkę i pojechać do „Cafe Landtmann”, jednej z najstarszych wiedeńskich kawiarni. Balowicze zwykle zamawiają tam „Katerfruhstuck” – specjalne śniadanie na kaca.