Miesięcznik Poznaj Świat
Numer 2012-04-01

Artykuł opublikowany w numerze 04.2012 na stronie nr. 40.

Tekst i zdjęcia: Agnieszka Kantaruk, Zdjęcia: Andrzej Sierosławski, Piotr Kędzierski,

Małopolska Wielkanoc


Aby zobaczyć barwny świat ludowych tradycji i obrzędów nie trzeba daleko wyjeżdżać. Liczne zwyczaje poprzedzające Święto Wielkiej Nocy są w Małopolsce kultywowane do dziś, każdy może wziąć w nich udział.

Dostępny PDF i AudioBook
W wersji PDF artykuł jest wyświetlany dokładnie tak jak został wydrukowany. Czytaj w PDF

Tu świąteczna tradycja jest wciąż żywa.

 

Pierwsze zwiastuny Wielkanocy można dostrzec w Małopolsce zanim jeszcze stopnieją ostatnie śniegi. Na pola w zakolu Wisły, które można obserwować z tynieckiego Opactwa Benedyktynów, wyruszają zaopatrzeni w sierpaki chłopi. To czas nietypowych zbiorów. Ich rezultatem będą sztuby wikliny, które w pracowniach rzemieślników przemienią się w wiklinowe koszyki. To w takich Polacy niosą święconkę podążając do kościołów w Wielką Sobotę. Rączna, Jeziorzany i Ściejowice, podkrakowskie wioski gdzie ów zbiór odbywa się od XIX wieku, były wikliniarskim zagłębiem zaopatrującym nie tylko miasta w Polsce, ale i za granicą. W Ściejowicach powstała nawet, pierwsza w Galicji, państwowa szkoła koszykarstwa. Wikliniarstwo z nadwiślańskich wiosek ma charakter tradycyjny, odległy od upraw przemysłowych.

 

WIKLINA OD POKOLEŃ

Józef Pac jest jednym z najstarszych mistrzów wikliniarzy w Ściejowicach. Uprawia i ścina wiklinę w sposób tradycyjny. Jego zdaniem gwarantuje to najwyższą jakość zbiorów.

SZTUBY NA PODWÓRZACH

Wiązka wikliny to sztuba. Podwórza rzemieślników są ich pełne. Kazimierz Gruca właśnie zajmuje się korowaniem.

LIPNICKIE SEKRETY

Pokazy na rynku w Lipnicy Murowanej zdradzają tajniki tworzenia gigantycznych palm.

 

WYPLATANE DZIEDZICTWO

 

Wiklinę można ciąć maszyną lub, jak z dziada pradziada, ostrym sierpem. Drugi sposób jest bardziej pracochłonny, ale pozwala od razu odrzucić te prąty, które do niczego nie będą się nadawały – tłumaczy Józef Pac, jeden ze starych mistrzów. Zebrane gałązki układa na polu w stosy, następnie grupuje w różnej wielkości sztuby i przenosi na podwórko swojego gospodarstwa. I tak, przemierzając tutejsze okolice, piechur zobaczy setki wiązek wikliny na każdym podwórzu.
Gdy gałązki zwiezie się z pola, osuszy i posegreguje, trzeba je wygotować w kotle – tłumaczy Kazimierz Gruca, wyplatający przedmioty z wikliny od blisko sześćdziesięciu lat. Gotowanie trwa od 8 do 12 godzin. Dzięki niemu wiklinowe gałązki łatwiej jest okorować, czyli pozbawić wierzchniej powłoki.
Do korowania służy klyska – mówi pan Kazimierz. – Robi się ją łatwo: ze szprychy od roweru albo drutu z parasolki – tłumaczy prezentując urządzenie domowej roboty. Korować można też maszynowo, ale – co podkreślają wikliniarze – to już nie ta sama staranność. Kolejną czynnością jest dokładne osuszenie wiklinowych prątów.
Dobrze przygotowana wiklina może leżeć w suchym miejscu i z pięć lat, ale rzadko przechowuje się ją tak długo. Raczej jest zużywana z sezonu na sezon, bo mało kto uprawia i zbiera więcej niż może wykorzystać – mówi Władysław Tyrka.
Zanim zacznie się pracę nad wykonaniem koszyka lub innego przedmiotu, wiklinę trzeba jednak znowu namoczyć, co trwa około 1,5 godziny. Później można przystąpić do pracy. Władysław Tyrka, który już w najmłodszych latach uczył się zawodu od swego ojca, potrafi wykonać średniej wielkości koszyk w 40 minut. Kazimierzowi Grucy, który również poznał tajniki wikliniarstwa jako dziecko, wykonanie dużego kosza zajmuje trzy godziny.
Dekiel, detale, ozdobne wykończenia – to zajmuje najwięcej czasu – mówi. Niestety tej sztuki nie chcą się uczyć dzieci obecnych właścicieli pracowni. Studiują, wybierają nowoczesne zawody, nie poświęcając czasu tradycji. Tym samym zawód powoli zanika, choć paradoksalnie od kilku lat rośnie popyt na rękodzieło, który pobudzają dodatkowo zagraniczni turyści rozmiłowani w przedmiotach wykonywanych ręcznie. A zatem, kto ma ochotę zaopatrzyć się w wielkanocny koszyk, może śmiało wyruszać w drogę do wytwarzających je rzemieślników. Można go kupić tutaj już od 1,5 zł za sztukę.

 

 

PALMY PO NIEBO

 

Na tydzień przed Wielkanocą Małopolska ogląda kolejne wykonane ręcznie cuda. W Lipnicy Murowanej obywa się doroczny Konkurs Palm Wielkanocnych, którego sława sięga daleko poza granice kraju. Wykonane przez lipniczan palmy przyjeżdżają oglądać goście, także z zagranicy. Ta atencja nie dziwi, bo jest tu na co popatrzeć. Wydarzenie to odbywa się w każdą Niedzielę Palmową począwszy od 1958 roku, gdy wymyślił je miejscowy poeta Józef Piotrowski. Celem konkursu jest wyłonienie najwyższej palmy, ale też zachęcenie mieszkańców okolicznych wiosek, by utrzymywali tradycję swoich przodków. Zamierzenia te udało się osiągnąć – nie dość, że konkurs organizowany jest do dziś, to i palmy rosną z roku na rok, bijąc rekordy wysokości. Ubiegłoroczna zwyciężczyni, palma wykonana przez Zbigniewa Urbańskiego, mierzyła aż 36 metrów i cztery centymetry. Turystów frapuje, jak to się dzieje, że osiągające powyżej 30 metrów wysokości, olbrzymie palmy, wcale się nie łamią, tylko dzielnie utrzymują pion. Organizator wydarzenia, którym jest Gminny Dom Kultury w Lipnicy Murowanej, pomyślał o tym, by zaspokoić ciekawość gości. Na ustawionej na rynku scenie odbywają się pokazy sporządzania takich palm.
Przebywając w Lipnicy warto na chwilę opuścić gwarny rynek i zajrzeć do kościoła św. Leonarda. Ten modrzewiowy zabytek wpisany na Listę Światowego Dziedzictwa Kulturowego i Naturalnego UNESCO to prawdziwa perła na Szlaku Architektury Drewnianej. Kościół został zbudowany w 1141 r. na miejscu gontyny pogańskiej, a jego obecna forma została ukształtowana na przełomie XV i XVI w. Wewnątrz znajdują się trzy cenne tryptyki: św. Leonarda, św. Mikołaja i Adoracja Dzieciątka Jezus.

 

LEGIONIŚCI KALWARYJSCY

Obchody Wielkiego Tygodnia w Kalwarii Zebrzydowskiej przybliżają wiernym, w formie teatralnych przedstawień, sceny ostatnich ziemskich chwil Jezusa Chrystusa.

Z CAŁEGO ŚWIATA

W Niedzielę Palmową na rynku w Lipnicy Murowanej można usłyszeć wiele języków i spotkać turystów w każdym wieku.

HOSANNA

Wierni w przebraniach odnoszących się do czasów współczesnych Jezusowi odgrywają sceny związane z Wielkim Tygodniem. Pierwszą z nich jest wjazd Jezusa do Jerozolimy w asyście mieszkańców tego miasta.

 

ŻYWE MISTERIUM

 

Prosto z Lipnicy Murowanej można wyruszyć do Kalwarii Zebrzydowskiej. Tam, również w Niedzielę Palmową, rozpoczyna się Misterium Męki Pańskiej, które w tym roku przypadnie w dniach od 1 do 6 kwietnia. Tradycja upamiętniania scen związanych z Wielkim Tygodniem trwa w tym miejscu niemalże od chwili jego powstania, a w XVII wieku została przypieczętowana stałym scenariuszem. Jego dokładna treść nie przetrwała do naszych czasów. Nowy scenariusz oparty na tekstach ewangelicznych został sporządzone przez ojca Augustyna Chadama, który stworzył też nową oprawę artystyczną, a także wprowadził nowe stroje.
Co roku o godzinie 15:00 Pan Jezus wjeżdża na osiołku do kalwaryjskiej Jerozolimy, a następnie przepędza kupców ze świątyni. Od wieków towarzyszą mu przy tym tłumy wiernych, przybywających do Kalwarii ze wszystkich zakątków Polski. Obchody Wielkiego Tygodnia trwają od Niedzieli Palmowej aż do Niedzieli Zmartwychwstania, a kolejne dni przybliżają wiernym inne sceny ostatnich ziemskich chwil Jezusa Chrystusa. Odgrywają je alumni Seminarium Duchownego Ojców Bernardynów. Scena wydania wyroku na Pana Jezusa zwana „Dekretem Piłata”, która odgrywana jest w Wielki Piątek, gromadzi najwięcej pątników. Po niej wielka procesja wyrusza w kierunku Golgoty, gdzie kończy się Liturgią Męki i Śmierci Pana Jezusa. Wszystko to odbywa się w malowniczej scenerii sanktuarium, w którym kolejne kaplice wtapiają się w wiosenną przyrodę. Założenie to ufundował w roku 1604 Mikołaj Zebrzydowski, który po lekturze książki Christiana Andrichomiusza opisującej Jerozolimę w czasach Chrystusa postanowił utworzyć na swoich ziemiach stacje Męki Pańskiej. Kaplice, charakteryzujące się oryginalnymi rozwiązaniami architektonicznymi, wzniesiono z wielką precyzją i kunsztem. Warto wygospodarować czas, by dokładnie zwiedzić ten obiekt. W Wielką Niedzielę wszystkie kaplice są otwarte, ale nie oblężone przez pielgrzymów. Niewiele osób podejmuje też trud pobudki przed świtem i uczestnictwa w niedzielnej procesji rezurekcyjnej z kaplicy Grobu Pańskiego do bazyliki, a to jedno z najbardziej przejmujących wydarzeń w toku kalwaryjskiego Wielkiego Tygodnia. Na godzinę przed świtem, ze szczytu góry Żarek, niesie się przez ciemny las donośny i dostojny dźwięk marszy żałobnych. To przy Grobie Pańskim gra kalwaryjska Miejska Orkiestra Dęta. Z komina Pustelni św. Heleny na północno-wschodnim stoku góry Żarek unosi się dym. Okolicę spowija ciemność, palą się tylko świece przy ścianach Grobu Pańskiego. Panuje mistyczny, pełen wyczekiwania nastrój. Ta przepiękna uroczystość pozwoli każdemu pojąć tajemnicę wielkanocnej radości.