Bukareszt liczy prawie dwa miliony mieszkańców. Ta piękna stolica, której XIX-wieczna architektura nawiązuje do paryskiej, przez lata rządów Nicolae Ceausescu traciła swój blask. W tym czasie dyktator zrównał z ziemią jedną piątą starej części miasta, stawiając na jej miejscu betonowe symbole swojej władzy. Dziś Bukareszt powoli odzyskuje świetność. Władze robią wszystko, by przywrócić mu dawne piękno i charakter oraz aby Rumunia przyciągała turystów, nie tylko Drakulą.
Dostępny PDF i AudioBook
Stolica Rumunii zachwyca dziewiętnastowieczną architekturą.
Na nowoczesnym lotnisku w Bukareszczie czekała na nas Emilia – młoda Rumunka, która przez następnych kilka dni miała być naszą przewodniczką. Emilia ma 22 lata i polskie korzenie. Studiowała przez rok we Wrocławiu i bardzo dobrze mówi po polsku.
Przedmieścia Bukaresztu nie wywarły na mnie pozytywnego wrażenia. Jednak gdy zbliżaliśmy się do centrum, widzieliśmy coraz więcej zabytkowych budynków przeplatających się z nowoczesną architekturą. W samym centrum stolicy królowały nowoczesne butiki światowych projektantów mody, których nie widziałam nawet w Warszawie. Zabytkowe kamienice zostały starannie odrestaurowane i efektownie oświetlone. Zwiedzanie rozpoczęliśmy od Katedry Patriarchalnej, która jest główną siedzibą Rumuńskiego Kościoła Prawosławnego. Rumuni należą do najbardziej religijnych narodów świata. Tylko cztery procent z nich deklaruje się jako agnostycy lub ateiści. Prawie dziewięćdziesiąt procent społeczeństwa wyznaje prawosławie. Katedra powstała w połowie XVII wieku, ściany i sufity zdobią freski, wiszą kryształowe żyrandole, a główny ołtarz cały pokryty jest złotem. Wnętrze jest bardzo dekoracyjne.
CIĘŻKI JAK GRZECH
Budynek Pałacu Parlamentu został wpisany do księgi rekordów Guinnessa – jako najcięższy budynek na świecie.
DZIŚ TO SALA PRAW CZŁOWIEKA
Za Ceausescu odbywały się tu ważne posiedzenia najwyższych władz komunistycznego reżimu. Pomieszczenie ma 625 m2, wszystkie elementy drewniane wykonane są z dębu, a z sufitu zwisa dwutonowy żyrandol.
KAMIENNA MAPA
Mozaika na posadzce jednej z sal, przedstawiająca plan pałacu.
PAŁAC WAMPIRA
Kolejny punkt zwiedzania to Pałac Parlamentu. Słowo pałac pasuje tu idealnie. Ta monstrualna, eklektyczna budowla w kolorze białego marmuru przypomina kilkunastopiętrowy tort. Według pierwotnych planów pałac z każdej strony miał wyglądać tak samo, jednak budowy do dziś nie ukończono. Palatul Parlamentului jest drugim, po Pentagonie, największym administracyjnym budynkiem na świecie. Jego łączna powierzchnia to 65 tysięcy m2. Na 12 nadziemnych i kilku podziemnych kondygnacjach znajduje się około 1100 pomieszczeń, w tym 4 restauracje, 3 biblioteki, parkingi podziemne i sale koncertowe. Budowla powstała na rozkaz ówczesnego dyktatora Nicolae Ceausescu, który kazał wznieść pałac w samym sercu rumuńskiej stolicy. Aby zrobić miejsce na to monstrum, potrzebowano około 7 km2 powierzchni. Z tych terenów przesiedlić trzeba było wówczas prawie 40 tysięcy mieszkańców. Prace rozpoczęto w 1983 roku. Nad wykonaniem projektów czuwał sztab 700 architektów, zatrudniono 20 tysięcy robotników. Ceausescu zastrzegł, że wszystkie materiały budowlane i dekoracyjne mają pochodzić z terenów Rumunii. I tak – do budowy wykorzystano milion metrów sześciennych marmuru pochodzącego z Transylwanii. Do skonstruowania 480 żyrandoli (największy z nich waży 2,5 tony) wykorzystano 3,5 tys. ton kryształu. Na drzwi i okna przeznaczono 700 tysięcy ton stali i brązu. Na parkiety i posadzki zużyto 900 tysięcy m3 drewna. Kosztowne dywany zajmują w sumie powierzchnię 200 tysięcy m2.
W Pałacu pomieszkiwał Nicolae Ceausescu wraz z żoną Eleną. Krążą plotki, że główne schody, wykonane w całości z białego marmuru, były trzykrotnie przebudowywane. Ceausescu zażyczył sobie, aby podwójne schody posiadały stopnie dostosowane do długości kroków – jego oraz małżonki.
Po obaleniu reżimu pojawiły się plany sprzedaży pałacu. Podobno zainteresowanym był sam Donald Trump, który chciał tam urządzić kasyno. Od połowy lat 90. w jej komnatach rezyduje parlament, zaś później dołączyły: Trybunał Konstytucyjny oraz instytucje wywiadu. Państwo stara się zarobić na wynajmowaniu sal na koncerty, konferencje i oficjalne spotkania. Niewielką część pałacu udostępnia do zwiedzania turystom. Jest to możliwe jedynie w zorganizowanych grupach, pod czujnym okiem przewodnika, po okazaniu dokumentu tożsamości oraz uiszczeniu sporej opłaty. Za możliwość robienia zdjęć trzeba dodatkowo zapłacić (tak jak w większości muzeów w Rumunii – opłata często jest wyższa niż cena biletu za sam wstęp). Trzeba przyznać, że wnętrza pałacu robią wrażenie. Niektóre pomieszczenia urządzone są pretensjonalnie, inne ze smakiem i wyczuciem. Przepych i bogactwo widoczne są w najdrobniejszym detalu. Ale trudno się dziwić – w 1989 r. koszt wykonanej budowy szacowano na 1,75 miliardów dolarów amerykańskich, a w 2006 wzrósł on do 3 miliardów euro. Mimo iż kraju nie stać na utrzymanie pałacu, a spora część nadal nie jest wykończona, co roku wydaje się na niego prawie 8 milionów euro.
Gdy wyszliśmy na słynny taras, z którego Michael Jackson w 1992 roku pozdrawiał fanów, krzycząc „Hello Budapest”, zapytałam Emilię, jakie uczucia ona i jej rodacy żywią do tego „zjawiskowego” miejsca. Okazuje się, że bardzo mieszane. Pałac z jednej strony jest dumą stolicy, lecz z drugiej – koszmarnym wspomnieniem reżimu Ceausescu, zwanego wampirem Bukaresztu.
ZA SIEDMIOMA FONTANNAMI
Jedna z siedmiu fontann, reprezentujących historyczne krainy Rumunii: Wołoszczyznę, Mołdawię, Dobrudżę, Siedmiogród (Transylwanię), Banat, Kriszanę, Marmarosz. Ich symbole znajdują się w państwowym godle.
ZACZĘŁY SIĘ SCHODY
To właśnie one przysporzyły budowniczym i architektom najwięcej problemów. Jedna z ich części miała być dostosowana do długości kroków Ceausescu, druga do kroków jego żony.
STAVROPOLEOS – MIASTO KRZYŻA
Kościół z początku XVIII wieku jest siedzibą sióstr zakonnych. To tu znajduje się największy w Rumunii zbiór bizantyjskich książek muzycznych.
CIORBA I MAMAŁYGA
Na pierwszy rumuński posiłek wybraliśmy się do legendarnej piwiarni Caru To cu Bere, znajdującej się w pięknej, starej kamienicy, która wraz z wystrojem wnętrza jest dowodem na podobieństwo Bukaresztu do Paryża. Kuchnia rumuńska jest zbliżona do śródziemnomorskiej, ale wyczuwa się w niej również wpływy tureckie.
Na stole, tuż po słynnym rumuńskim piwie Ursus, pojawiły się najpopularniejsze przysmaki. Na początek ciorba de perisoare, czyli gęsta zupa z kawałkami mięsa i jarzynami oraz ciorba de burta, czyli rodzaj zabielonych flaczków. Jako danie główne podano dwa rodzaje gołąbków: zawijane w liście kapusty kiszonej i w liście winogron. Zaserwowano również mici – grillowane pulpeciki z mięsa mielonego z dodatkiem czosnku i przypraw, grillowane mięso wołowe i jagnięce oraz grillowaną kiełbasę. Do tego frytki posypane startym serem oraz mamałygę, czyli papkę z mąki kukurydzianej ugotowanej na mleku. Mamałyga ma delikatny smak i jest podawana do większości rumuńskich dań.
Z warzyw na stole znalazła się jedynie czerwona, pieczona papryka, oraz papryka podłużna – zielona, ostra. W kuchni rumuńskiej warzywa nie królują, co wydaje się dziwne w kraju o klimacie tak ciepłym i przyjaznym wegetacji. Natomiast korzystają z niego winorośla, dając wyśmienite owoce. Najsłynniejszy region winiarski Rumunii, Murfatlar, ma ponad tysiącletnią tradycję.
RUMUŃSCY ROMOWIE
Na jednej z najładniejszych ulic Bukaresztu, Stavropoleos, znajduje się niewielki, ale wyjątkowo urokliwy kościół (od którego nazwana została ulica). Kościół Stavropoleos uważany jest za perełkę architektury prawosławnej. Na końcu ulicy mieści się Casa de Depuneri Consemnatiuni si Economie. Ten najstarszy budynek rumuńskiego banku uchodzi za jeden z najpiękniejszych w Bukareszcie. Tuż obok stoi nowoczesna, oszklona bryła, która odbija fasady zabytkowych budynków. Ulica była prawie pusta, ale nagle pojawiła się wokół nas grupka kilkuletnich, umorusanych dzieci romskich. Zaczepiały i prosiły o pieniądze. To widok nierzadki również w Polsce, budujący stereotyp Rumunów jako bezdomnych żebraków. Tymczasem to Cyganie, którzy przyjeżdżają najczęściej właśnie z Rumunii. Okazuje się, że nie tylko w Polsce te nacje – romska i rumuńska – są mylone. W Hiszpanii i Turcji słowa określające te dwie nacje różnią się tylko jedną literą. W Rumunii Cyganie stanowią 2,5 procent populacji.
PRZENIESIONY DO REZERW
Ten eklektyczny budynek wybudowano w 1900 roku, jako siedzibę Banku Rumuńskiego. Po 106 latach służby uznany został za nienadający się dla nowoczesnej bankowości.
KONTEMPLACJA I DEKORACJA
Krużganek przy kościele Stavropoleos jest, podobnie jak sam kościół, bardzo dekoracyjnie rzeźbiony. Zdobią go arabeski z motywami liści i kwiatów.
SKANSEN W CENTRUM
Co roku ponad 200 tys. osób trafia do Muzeum Wsi Rumuńskiej niemal wprost z najbardziej ruchliwej ulicy Bukaresztu. Znajdują tu ciszę, spokój i kontakt z tradycją.
WIEŚ W MIEŚCIE
W drodze do Muzeum Wsi Rumuńskiej mogliśmy jeszcze raz, z oddali, podziwiać Pałac Parlamentu i siedem fontann, symbolizujących siedem krain historycznych Rumunii. Skansen, znajdujący się nieopodal centrum miasta, jest najstarszym (założony w 1936) tego typu obiektem w Rumunii i jednym z największych w Europie. Na ponad 100 tys. m2 znajdują się 272 obiekty. Większość domów, budynków gospodarczych, cerkwi i kapliczek to oryginały, przeniesione z różnych zakątków kraju, i tylko niewielka część to kopie. Malownicze chatki tworzą idealną scenerię dla fotograficznych sesji ślubnych.
Wracając do hotelu, minęliśmy łuk triumfalny, zbudowany na cześć żołnierzy rumuńskich w 1936 roku. Ta monumentalna budowla ma 27 metrów wysokości. Podobieństwo Arcul de Triumf do paryskiego Łuku Triumfalnego jest nieprzypadkowe – ma symbolizować przyjaźń między tymi narodami.
Rumunia to ciekawy, malowniczy kraj; z bogatą historią, gościnnymi ludźmi i smaczną kuchnią; z miejscami, które warto zobaczyć. Kraj, do którego chciałabym wrócić.