Miesięcznik Poznaj Świat
Numer 2012-07-01

Artykuł opublikowany w numerze 07.2012 na stronie nr. 42.

Tekst i zdjęcia: Ilona Pietrusiewicz,

Tam, gdzie nie ma rzek


Faladże ciągną się kilometrami, wiodą przez zielone gaje palm, przecinają wioski, prowadzą wzdłuż górskich dolin albo… przez środek ulicy, między pasami ruchu. Omańczycy pochylają się nad nimi, by ugasić pragnienie. Pluskają się w nich dzieci, kobiety robią pranie, a mężczyźni czerpią wodę do mycia samochodów.

Dostępny PDF
W wersji PDF artykuł jest wyświetlany dokładnie tak jak został wydrukowany. Czytaj w PDF

W 2006 roku na Listę Światowego Dziedzictwa UNESCO wpisano pięć spośród ponad czterech tysięcy systemów irygacyjnych istniejących w Omanie. Trzy tysiące z nich wciąż się wykorzystuje. Nazywane są faladżami, od arabskiego słowa o znaczeniu „dzielić się po równo skąpymi zasobami”.
Badania archeologiczne dowodzą, że systemy nawadniające znano tu już w III tysiącleciu p.n.e. Od wieków działają w ten sam sposób. Wykorzystując siłę grawitacji, specjalnymi kanałami rozprowadzają do gospodarstw i na pola uprawne wodę deszczową lub z podziemnych źródeł. Zasada jej dystrybucji w wioskach jest zawsze ta sama: wodę do picia czerpie się najbliżej źródła. Na dalszych odcinkach kanałów wykorzystuje się ją do mycia i prania.
Często faladż przebiega przez dziedziniec meczetu lub przy jego bramie, by umożliwić wiernym dokonywanie rytualnych ablucji. Potem woda płynie dalej, nawadniając uprawy na polach i w gajach. Infrastrukturę systemów irygacyjnych tworzą również łazienki, gwiezdne wieże, zegary słoneczne, wieże obserwacyjne i wartownicze, a nawet forty, wznoszone dla ich ochrony. Budowle te potwierdzają, jak ważne były faladże w kraju, w którym nie ma stałych rzek i który wciąż boryka się z niedostatkiem wody.

 

PRZEZ PALMOWY GAJ

W Omanie nie ma rzek. Woda płynąca faladżami jest w stanie ożywić pustynię.

PRANIE W OMANIE

Od tysięcy lat odbywa się tak samo.

ŻYWE RONDO

Źródło Ajn al-Kasfah bije pomiędzy meczetem, ruchliwą ulicą i zaludnionym placem.

 

DAWUDI, GHAJLI, AJNI

 

Poszczególne systemy nawadniające w Omanie różnią się szerokością i głębokością kanałów oraz jakością wody. Dzieli się je na trzy typy. Faladże „dawudi” (23 proc.) to podziemne kanały długości wielu kilometrów, którymi źródlana woda płynie przez cały rok. Niektóre ich odcinki znajdują się nawet 50 m pod ziemią, a kanały miewają do metra szerokości. Faladże „ghajli” (49 proc.) to rodzaj odkrytych rowów, zasilanych głównie wodą z rzek okresowych i stawów – zwykle wysychają podczas pory suchej. Faladże „ajni” (28 proc.) dystrybuują wodę bezpośrednio ze źródeł. Bywa ona słodka, słona, gorąca albo zimna, kwaśna albo zasadowa. Może nawet mieć właściwości lecznicze.
Faladż al-Chatmajn w wiosce Birkat al-Mawz w rejonie Dachilijja (Al-Dakhiliyah) to jeden z najważniejszych i najsłynniejszych omańskich systemów irygacyjnych typu „dawudi”. Jest objęty patronatem UNESCO jako reprezentatywny, istniejący od dwóch tysięcy lat, przykład wkładu Omańczyków w rozwój lokalnego rolnictwa i światowe dziedzictwo. Ten dowód „omańskiego geniuszu”, jak czytamy na pamiątkowej tablicy informacyjnej, jest jednym z najstarszych w regionie, ma prawie 2,5 km długości i nawadnia obszar ok. 725 tys. m2. Faladż zasilany jest wodą z pobliskiej doliny. Przebiega przez dziedziniec twierdzy Bajt ar-Radida, wybudowanej w XVII w. na polecenie jednego z sułtanów. Dalej kanał biegnie wzdłuż muru miejscowego meczetu. Na tym odcinku jest częściowo zakryty, jednak nad powierzchnią wody znajdują się otwory umożliwiające obmywanie się przybyłym tu na modlitwę muzułmanom. Od tego miejsca woda płynie wartko otwartym kanałem w kierunku palmowych gajów.
Idziemy wzdłuż faladżu, zwyczajem Omańczyków traktując jego płaskie brzegi jako rodzaj chodnika. Wśród bujnej zieleni nad kanałem widzimy po raz kolejny charakterystyczną i zarazem starą jak świat scenę – piorącą kobietę, która pochyla się nad wodą. Mijamy też kilku młodych chłopców w długich diszdaszach, spacerujących brzegami kanału. Po kilkuset metrach faladż przecina malownicze ruiny dawnej osady. Dziś już nikt tu nie mieszka, starsi ludzie powymierali, a młodzi przeprowadzili się do nowszej części wioski. Mieszkańcy Birkat al-Mawz nazywają te gliniane pozostałości domów na wzgórzu „starym miastem”. Faladż biegnie tędy, wzdłuż głównej, choć wąskiej uliczki pośród glinianych ścian. Z ruin na wzgórzu rozciąga się widok na całą okolicę – widać stąd plantacje palm daktylowych ciągnące się aż po horyzont.

 

 

KĄPIEL W ŚRODKU MIASTA

 

Na listę UNESCO wpisany jest też faladż al-Mujassar w mieście Ar-Rustak. Ma ponad 2 tys. lat. Jest zasilany wodami spływającymi z dwóch dolin, a jego kanały (typu „dawudi”) biegną 50 m pod ziemią. Korzysta z niego 7 tysięcy osób. System jest bardzo rozległy, ma wiele rozgałęzień, dzięki czemu nawadnia obszar upraw o powierzchni ponad 1,1 mln m2. Woda faladżu jest źródlana, jednak trudno ugasić nią pragnienie – ma temperaturę 32°C.
Atrakcję miasta stanowią też gorące źródła. Krystalicznie czysta woda bije spod ziemi pośród skał położonych w samym centrum Ar-Rustaku. Źródło Ajn al-Kasfah znajduje się na sporym placu i przypomina niewielkie szmaragdowe jeziorko. Z jednej jego strony biegnie ruchliwa ulica, z drugiej stoi meczet. Źródło otacza barierka i schodki, którymi można zejść do tafli wody. Wiele osób stara się zamoczyć w niej choćby palec, żeby osobiście przekonać się, że woda jest gorąca (ma 45°C). Tuż obok zaczyna się faladż. Przy samym źródle tworzy on niewielki basen, w którym chętnie pluskają się zarówno Omańczycy, jak i turyści. Siedzą tu zazwyczaj z nogami spuszczonymi do kanału, a skóra jednych i drugich, śniadych i białych, momentalnie po zanurzeniu staje się czerwona. Nieco dalej wzdłuż faladżu stoją proste kabiny łazienkowe. Można tu, za zasłonką, skorzystać z kąpieli w gorącej wodzie. Niektórzy przyjeżdżają do Ar-Rustaku specjalnie w tym celu, inni nabierają źródlaną wodę w wielkie pojemniki, by potem wykorzystać ją w domu.
Kąpiele w Ajn al-Kasfah stosowane są również leczniczo – wodzie ze źródła przypisuje się właściwości łagodzące choroby stawów i skóry. Za łazienkami faladż biegnie samym środkiem ulicy, oddzielając pasy ruchu. Dalej, już tradycyjnie, woda płynie w kierunku pól uprawnych i gajów, mijając po drodze kolejne kabiny łazienkowe.

 

W JEDNEJ WODZIE

Gorąca źródlana woda o właściwościach leczniczych płynie najpierw przez miejskie łaźnie, potem samym środkiem jezdni, by w końcu dotrzeć na pola i do gajów.

PODGLĄDACZ

Wielojęzyczna tablica informacyjna strzeże prywatności kobiet korzystających z faladżu.

OMAŃSKA PROMENADA

Czas nad faladżem w Omanie, podobnie jak na każdym deptaku, płynie niespiesznie.

 

GWIEZDNE WIEŻE

 

Misfat al-Abrijin to wioska położona pośród gór, z malowniczymi domami na skałach. Jej najstarsza część tworzy cienisty, gliniany labirynt ciasno przylegających do siebie domów i wijących się pomiędzy nimi dróg. Zachował się tutaj stary faladż z gwiezdnymi wieżami. W centrum wsi znajduje się otoczony kwitnącymi na różowo bugenwillami rezerwuar, wciśnięty pomiędzy stare domy, krzaki jaśminu, bananowce i palmy daktylowe. Łączy się z nim kilka kanałów faladżu – jedne doprowadzają tu wodę, inne odprowadzają ją dalej. W określonych porach woda jest stąd wypuszczana i kierowana w stronę ogrodów i pól uprawnych. Przy rezerwuarze stoją dwie kabiny kąpielowe, z których tutejsi mężczyźni chętnie korzystają, zwłaszcza w letnie wieczory. Woda tryska tu tak silnym strumieniem, że kąpiący się w niej z trudem utrzymują się na nogach.
Nieopodal znajduje się miejsce, gdzie mieszkańcy wioski czerpią wodę pitną. Jest tu kilka kranów i kamienne umywalki, a na sznurach nad nimi wiszą charakterystyczne gliniane dzbany – przechowywana w nich woda jest zawsze chłodna. W czasach, gdy nie było jeszcze lodówek, w arabskich domach wodę do picia trzymano właśnie w tego typu dzbanach. W innych zakątkach wioski napotykamy kolejne łazienki i miejsca przeznaczone do mycia, osobne dla mężczyzn i kobiet.
Z tarasu tutejszego meczetu rozciąga się wspaniały widok na całą dolinę, niewielkie tarasowe poletka uprawne na jej zboczach i zielone pióropusze palm w dole wąwozu. Jak oniemiali patrzymy przed siebie.
Raj! – mówi w uniesieniu ktoś z nas, próbując nazwać to, co mamy przed oczami.
Dolina – mówi spokojnie stojący obok nas starzec z długą białą brodą, garbatym semickim nosem i laską. W tym jednym słowie zawiera wszystko.
Wystarczy kwadrans, by idąc stąd wzdłuż faladżu, dotrzeć do zasilającego go źródła wody. To dzięki niemu okolica wprost kipi bujną zielenią.
Na grzbiecie sąsiedniego zbocza widzimy stojące w różnych odległościach od siebie kamienne słupki. To gwiezdne wieże – pochodzą z czasów, gdy jeszcze nie znano zegarów i pełnią w nocy podobną funkcję, jak zegar słoneczny za dnia. Dotarcie danej gwiazdy w jej conocnej wędrówce po niebie do punktu znajdującego się dokładnie nad wieżą jest znakiem dla miejscowego „wodomistrza”. Sygnalizuje, że nadeszła pora skierowania strumienia wody w faladżu z jednego pola na drugie, aby wszyscy mieszkańcy wioski korzystali z niej w równym stopniu.

 

MURY KRUSZEJĄ, A WODA PŁYNIE

Stary faladż ze źródlaną wodą płynącą przez ruiny wymarłego miasta Birkat al-Mawz.

DAR DOBRYCH DŻINNÓW

 

Racjonalne i sprawiedliwe gospodarowanie wodą wiąże się z ugruntowanym przez wielki poczuciem wzajemnej zależności wszystkich członków wspólnoty. Koczownicy arabscy od najdawniejszych czasów organizowali się w plemiona, a ustrój społeczeństwa beduińskiego uznawany był za najdoskonalszy wzór. Kodeks beduinów obejmował cnoty, z których Arabowie słyną do dziś, m.in. męstwo, szlachetność, honor i gościnność.
Przy faladżach napotykamy różne tabliczki informujące, że ich ochrona to „ludzki obowiązek”, a „woda jest cenna”. Inne przypominają, żeby nie używać kosmetyków ani detergentów („nie zanieczyszczaj faladżu – dostarcza on naszej społeczności wody do picia i nawadniania pól”), szanować prywatność mieszkańców wiosek („uszanuj miejsca przeznaczone tylko dla kobiet”) oraz ich uprawy („nie depcz trawy, nie zrywaj owoców ani warzyw – to nasze źródło utrzymania”).
Ponad 30 procent ziem uprawianych obecnie w Omanie nawadniana jest przez systemy irygacyjne. Do dziś nie wiadomo, kto i kiedy właściwie je wynalazł. Według legendy jest to zasługa dżinnów.