Miesięcznik Poznaj Świat
Numer 2012-08-01

Artykuł opublikowany w numerze 08.2012 na stronie nr. 92.

Tekst i zdjęcia: Paulina Kańska,

Raj dla słoni, piekło w gębie


Podróżujący po Sri Lance odkryje nowe znaki drogowe, na przykład: „Uwaga! Krokodyle”. Tutejsi kierowcy są przyzwyczajeni do lamparta przebiegającego jezdnię lub trąby wynurzającej się z przydrożnego lasu.

Dostępny PDF
W wersji PDF artykuł jest wyświetlany dokładnie tak jak został wydrukowany. Czytaj w PDF

O czwartej nad ranem odebrał mnie z lotniska Ruwan, mój kierowca. Zaskoczyło mnie, gdy podszedł do samochodu od prawej strony. Sri Lanka to była kolonia brytyjska i samochody mają kierownice po niewłaściwej stronie.

 

 

SŁOŃ A CHOROBA MORSKA

 

W okolicach miejscowości Pinnawala przemarsz słoni ulicami jest codziennością. Dwa razy dziennie policja zatrzymuje ruch na głównej ulicy, aby podopieczni pobliskiego „sierocińca” mogli dostać się do rzeki, w której biorą kąpiel. Następnie przez dwie godziny można podziwiać chlapiące się zwierzęta, najlepiej spożywając lunch w jednej z okolicznych restauracji z widokiem na rzekę. Ośrodek liczy sobie kilkudziesięciu trąbonosych, a są wśród nich zarówno porzucone młode, jak i ofiary niedawnej wojny domowej na wyspie (jeden z urwaną kończyną, inny niewidomy, z którego wyciągnięto pięćdziesiąt dwie kule). W maju 2009 roku zakończył się wreszcie najdłuższy azjatycki konflikt zbrojny, pomiędzy rządem Sri Lanki a Tygrysami Wyzwolenia Tamilskiego Ilamu. Jego początki sięgają lat 1970.
Słoń jest środkiem transportu mało wygodnym. Zdecydowanie odradzam go osobom cierpiącym na chorobę morską. Gdy siedzi się okrakiem na jego karku, buja jak przy dużym sztormie i do tego ostro wieje ze skierowanej w stronę pasażera trąby, która domaga się banana. A jazda na sikającym słoniu – to dopiero tsunami!
Częściej jednak niż na słoniu, po wyspie Cejlon jeździ się azjatyckimi trójkołowcami zwanymi tuk-tukami. Z przodu pojazdu znajduje się miejsce dla kierowcy, szerszy tył zajmuje pasażer lub pasażerowie, nierzadko cała rodzina z inwentarzem. Z tych tanich i zwrotnych taksówek korzystają zarówno zagraniczni turyści, jak i lokalni mieszkańcy. Tuk-tuki zdominowały szosy. Ich liczba przekroczyła trzy miliony, toteż lankijscy taksówkarze, aby wyróżnić swoje „auta”, umieszczają na owiewkach podniosłe maksymy, niczym wróżby z chińskiego ciasteczka: „Przebaczenie jest najszlachetniejszym rewanżem”, „Pośpiech to strata”…
Po kraju podróżować można również autobusami i koleją. Przejażdżka zatłoczonym pociągiem na trasie Elly – Kandy jest podobno jedną z dwudziestu największych atrakcji na Sri Lance.

 

SIEROTKI W KĄPIELI

Słonie uwielbiają kąpiele, a wypijają dziennie od 80 do 200 litrów wody.

ZŁOTO, CO SIĘ ŚWIECI

Wejście do skalnych klasztorów w Dambulla prowadzi przez Złotą Świątynię, z dominującym nad okolicą 30-metrowym posągiem Buddy.

 

ZĄB BUDDY I GAŁĄZKA KSIĘŻNICZKI

 

Gdy już zdecydujemy się na środek transportu, pozostaje wybór miejsc, które chcemy odwiedzić. Nie sposób pominąć buddyjskich świątyń. Świątynia Zęba Buddy w Kandy, w której zgodnie z nazwą przechowuje się tę relikwię, należy do najbardziej charakterystycznych. Ząb wystawiany jest na widok publiczny rzadko – najbliższe odsłonięcie w 2019 roku. Za to co wieczór w świątyni, na chwilę przed zamknięciem, odbywa się procesja z towarzyszeniem tak upiornej muzyki, że aż zęby bolą.
Innym sakralnym centrum lankijskich buddystów jest pierwsza stolica wyspy, Anuradhapura. Można tam podziwiać Sri Maha Bodhi, czyli drzewo zasadzone przez księżniczkę Sangamittę z gałązki figowca, pod którym Budda doznał oświecenia. Dostęp do pnia mają tylko nieliczni mnisi. Wierni wieszają chusteczki ze swoimi prośbami, życzeniami i podziękowaniami na otaczających roślinę licznych drzewach tego samego gatunku, wyrosłych ze szczepu świętego drzewa.
Nieodzownym elementem krajobrazu wyspy są ogromne posągi Buddy, zarówno te sprzed wieków, jak i współczesne, oraz buddyjskie stupy – świątynie o kształcie odwróconego kielicha.

 

 

HERBATA JEST RODZAJU ŻEŃSKIEGO

 

Wizyta w górzystym centrum kraju pozostawia po sobie wspomnienie w postaci zapachu mocnej, ciemnej herbaty z tamtejszych plantacji i kompletnie przemoczonego ubrania. Pogoda zmienia się tutaj w przeciągu minuty. Przemierzając wzgórza, natkniemy się na idące poboczem dróg kobiety z koszami zawieszonymi na czubkach głów. To zbieraczki herbaty. Przedzieranie się w deszczu i słońcu przez krzewy uprawne, dźwigając ciężkie zbiory, jest bowiem damskim zajęciem.
Chociaż historia Sri Lanki może poszczycić się pierwszą na świecie kobietą-premierem, panią Bandaranaike, to odnoszenie się do płci pięknej jest tu bardzo konserwatywne. Na przykład, Lankijki nie przemieszczają się po kraju same. Przyczyną nie są względy bezpieczeństwa, a głęboko zakorzeniona tradycja. Moja samotna podróż po wyspie była sporym zaskoczeniem dla Lankijczyków.

 

ZIELONE POLA CZARNEJ HERBATY

Plantacje herbaty zajmują wzgórza centralnej części Cejlonu, gdzie panuje duża wilgotność, a pogoda zmienia się gwałtownie.

OWOCOWY MARKETING

Sprzedawcy wabią klientów, przyozdabiając swoje kramy plastrami owoców.

TEA TIME

Młode listki herbaty zbierane są w ogromne wiklinowe kosze ze specjalnym uchwytem zaczepianym o czubek głowy, dzięki czemu zbieraczki mają wolne ręce.

 

BATIKI Z BUTIKU

 

Turystyka to jedna z trzech głównych gałęzi gospodarki kraju. Lankijczycy dbają zarówno o to, aby każdy podróżny czuł się tutaj mile widziany, jak i o to, by powrócił do swojej ojczyzny obładowany dziełami miejscowego rzemiosła. A jest w czym przebierać. Sri Lanka znana jest chociażby z kamieni szlachetnych. W większości salonów jubilerskich zostaniemy oprowadzeni przez wszystkie stanowiska, mieszczące się zazwyczaj w chłodnych piwnicach budynku. Zapoznamy się z projektowaniem ozdoby, procesem obrabiania kruszcu oraz poradą przy doborze drogocennej pamiątki. Osobom ze stycznia polecany jest granat, symbolizujący wierność, urodzeni w lutym powinni zaopatrzyć się w ametyst – oznakę szczerości, jubilatom marcowym poleca się jaspis, przypisywany odwadze…
Oryginalny souvenir to batik, czyli płótno, które za pomocą narzędzia zwanego tjanting pokrywa się gorącym woskiem i kąpie w chłodnym barwniku. Miejsca pokryte woskiem pozostają niezabarwione. Potem ponownie nakłada się wosk na tkaninę, tym razem na inne elementy, i zanurza w ciemniejszym odcieniu. Cena produktu zależy od ilości kolorów wykorzystanych w zdobieniu.

 

 

MYJCIE RĘCE PO JEDZENIU

 

Teraz o jedzeniu. Jeśli myśleliście, że po przyswojeniu kolejności używania widelców w wykwintnej restauracji i opanowaniu sztuki jedzenia pałeczkami nic was już nie zaskoczy, to witajcie na Cejlonie, wyspie, gdzie trzeba się nauczyć etykiety jedzenia rękami. Do spożywania posiłku można bowiem używać tylko palców prawej ręki i to w ten sposób, aby ubrudzić zaledwie ich końce. Warto więc umyć dokładnie dłonie przed posiłkiem, a dla dopełnienia zasad savoir-vivre`u – należy to uczynić także po konsumpcji, używając specjalnej miseczki.
Jeśli już wiemy jak, pozostaje jeszcze kwestia – co się je na wyspie. Lankijskie potrawy to piekło w gębie, czyli mieszanka tego, co w przyprawach najostrzejsze: curry, chili, pieprz i papryka. Na szczęście, miejscowi kucharze okazują przybyłym nieco litości i serwują swoje dania z różnego rodzaju czatnejami – sosami, które w odróżnieniu od potrawy głównej nie muszą być pikantne.
Jeśli jednak nie smakuje nam ostre jedzenie, nie musimy od razu zabierać ze sobą domowych zapasów. Zawsze możemy jeszcze utonąć w miąższu lankijskich owoców, które są wyjątkowo soczyste. Rewelacyjną alternatywą jest też zsiadłe mleko bawoła, serwowane z miodem.

 

MOKRA ROBOTA

Nim batik trafi do butiku, w chłodnych piwnicach poddawany jest wielokrotnym kąpielom w barwnikach i „kompresom” z wosku.

WOSKIEM MALOWANE

Tjanting to narzędzie do nakładania wosku na batikowe płótno. Ma miedzianą dyszę i uchwyt wykonany z trzciny lub bambusa.

PIĄTA RANO NA CEJLONIE

Dla takiego widoku warto wcześnie wstać, nawet na urlopie.

 

DWA NARODY, CZTERY RELIGIE

 

Lankijczycy to skromny, przemiły i gościnny naród, a właściwie – co najmniej dwa narody. Obecnie ponad siedemdziesiąt procent mieszkańców wyspy stanowią Syngalezi, którzy swe pochodzenie wywodzą ze związku lwa z bengalską księżniczką. Legenda ta podkreśla, jak mocno zakorzeniony w lankijskiej kulturze jest lew, który nawet nie zamieszkuje Sri Lanki, choć obecny jest na jej fladze.
Drugą pod względem liczby ludności grupą etniczną są Tamilowie. Ci z północy to potomkowie ludów, które przeniosły się na wyspę dobrowolnie z południowych Indii. Historia pozostałych Tamilów wiąże się z epoką brytyjskiej dominacji, kiedy to angielscy właściciele sprowadzali ludy z Indii, głównie do pracy na plantacjach herbaty.
Główne religie na Cejlonie to buddyzm, hinduizm, islam i katolicyzm. Świadomość tego ma ogromne znaczenie nawet przy zwykłej, kurtuazyjnej rozmowie. Nie tylko dlatego, że normą jest pytanie o sytuację rodzinną i o religię. Okazuje się na przykład, że odpowiednik naszego „do widzenia” ma tu cztery różne formy, w zależności od wyznawanej wiary. Żegnając się z Lankijczykiem, powinniśmy więc odpowiednim zwrotem pozdrowić stosownego boga.