Miesięcznik Poznaj Świat
Numer 2012-10-01

Artykuł opublikowany w numerze 10.2012 na stronie nr. 44.

Na schodach obok straganów siedzą starsi mężczyźni. Zapatrzeni przed siebie chłoną dźwięki kazania. Dwieście metrów dalej zbierają się młodzi. Ustawieni w kolejce, cierpliwie czekają w milczeniu. W dłoniach ściskają małe brzytwy, noże, krótkie miecze.

Dostępny PDF
W wersji PDF artykuł jest wyświetlany dokładnie tak jak został wydrukowany. Czytaj w PDF

W sklepie, w którym na co dzień sprzedaje się materiały na koszule, spodnie i marynarki, wystawiono nowe produkty. W wąskim przejściu ułożono kartony z proporczykami, płytami CD i czymś, co wygląda jak małe okrągłe mydełka. Te szarobrązowe przedmioty uformowane zostały w medaliony z wytłoczonym napisem „Karbala”. To ziemia przywieziona z Iraku. Sprzedawca, intonując dźwięcznie nazwę, prezentuje jeden z kawałków, przyciskając go do czoła. W jego żarliwym spojrzeniu widać potrzebę wytłumaczenia, czym on jest. To bardzo ważna dla szyitów ziemia, zaś Karbala to nazwa-symbol.

 

 

Wierzący brzytwy się chwyta

 

Idąc ulicą w stronę głównego meczetu, wyraźnie czuć zapach gotowanej kukurydzy. Miesza się on z całą gamą innych woni atakujących nozdrza: zapachem samochodowych spalin, mięsa, tłuszczu ze stoiska z kebabami i gotowanego bobu. Najprzyjemniejszy jest aromat brazylijskiej kawy i świeżego pieczywa.
W libańskim mieście Nabatieh różnorodność zapachów konkuruje z kolorami. Gdyby wskazać dominujące wkoło barwy, byłyby to: czarna, biała, zielona i czerwona. Czarne są paszminowe szale kobiet, ich płaszcze i okrycia głowy. Czarne są okulary rozglądających się wkoło mężczyzn, ich spodnie i koszule. Biały jest kolorem występującym rzadziej i rzuca się w oczy tylko na tle czarnych flag porozwieszanych nad głowami przechodniów. Czerwony i zielony są dodatkiem do tych flag.
Na kolorowych kawałkach materiału zwisających z budynków widnieją arabskie napisy. Przyozdabiają one portrety mężczyzn w zbrojach, na białych koniach, przy czym „krwawa” czcionka powtarza się z zauważalną regularnością. Z głośników, wystawionych przed sklepami i kramami albo zamontowanych na przejeżdżających furgonetkach, płynie litania imion – Hussajn, Hassan, Ali… Wybijającym się ponad wszystko dźwiękiem jest jednak odgłos ostrza przesuwanego po osełce.
Za plecami mężczyzny zajmującego się ostrzeniem znajduje się witryna zakładu fryzjerskiego. Wystarczy wetknąć głowę między tłoczących się interesantów, by odkryć, że i tutaj praca idzie pełną parą. Na każdą brzytwę potrzeba około minuty, a następnie przeprowadza się test polegający na przyciśnięciu naostrzonej krawędzi do nadgarstka. Wprawne oko ocenia, czy ślad pozostawiony na powierzchni skóry jest wystarczająco wyraźny. Niektóre ostrza potrzebują więcej pociągnięć, dopiero wtedy są gotowe do użycia w rytuale Tatbir. Ich właściciele przejdą ulicami Nabatieh w procesji opłakującej męczeńską śmierć Imama Hussajna. Przy akompaniamencie bębnów będą nacinać swoje głowy, krwawiąc obficie w misterium na cześć patrona szyitów.

 

POD SZTANDAREM IMAMA

Podczas Aszury w Nabatieh domy i samochody przyozdabiane są proporcami i flagami.

POCHÓD SMUTKU

Procesja kobiet intonujących żałobne pieśni Latmiyya.

NA PAMIĄTKĘ RZEZI

Dziewczynka niesie lalkę symbolizującą najmłodszą ofiarę bitwy pod Karbalą, Alego al-Asghara - syna Hussajna.

 

Krzywda Imama Alego

 

W VII w. Półwysep Arabski opanowuje nowy żywioł – islam. Wkrótce po śmierci proroka nowej monoteistycznej religii – Muhammada (imię Mahomet wywodzi się z łaciny i przez muzułmanów uważane jest za niepoprawne) wśród jej wyznawców wybucha konflikt o sukcesję. W wyniku tej rywalizacji w 680 roku dochodzi do bitwy dzielącej świat islamu na dwa główne nurty, z których w przyszłości wyłonią się kolejne odłamy. Pokłosiem bitwy pod Karbalą są narodziny nurtu szyickiego, a poległy w niej wnuk proroka Muhammada – Imam Hussajn ibn Ali staje się symbolem dla milionów wyznawców Allaha.
Szyici nie uznają trzech pierwszych kalifów sprawujących władzę po Muhammadzie. Sukcesję przyznają natomiast kuzynowi proroka, który był równocześnie mężem Fatimy, córki Muhammada i jego pierwszej żony Khadiji. Jednak synowie Alego, którzy według szyitów powinni zostać kalifami, nie otrzymali tytułów następcy Muhammada. Rozpoczął się więc konflikt – intryga połączona z przekupstwem, oszustwami i w końcu przemocą, prowadzącą do rzezi pod Karbalą. Wydarzenia te do dziś są wspominane przez szyitów na całym świecie, zaś Aszura, kiedy to opłakuje się poległego w bitwie Hussajna, jest najważniejszym dla nich świętem.
Spektakularność obchodów Aszury związana jest z tradycjami, które budzą kontrowersje. W szczególności chodzi o rytuał Tatbir, polegający na okaleczaniu się, doprowadzaniu do krwotoków, biczowaniu i uderzaniu w pierś, intonując religijne pieśni. Wszystkie te elementy są częścią misterium męki Imama Hussajna.
Opinie na temat tych praktyk są podzielone, nawet wśród szyitów. Ajatollah Fadhil Lankarani mówi, że: „Konieczne jest zachowywanie się podczas obchodów (…) w taki sposób, który przyciąga ludzi do Imama Hussajna i jego celów. Zalecane jest więc opowiadanie historii Aszury, płacz, uderzanie się w piersi i ceremonie żałobne przypominające i ożywiające te historyczne wydarzenia. Jeśli chodzi jednak o zadawanie sobie ran ostrzami, które nie ma żadnej racjonalnej podstawy, ukazuje to islam w negatywnym świetle i dlatego konieczne jest, by szyici podążający za szkołą Imama Hussajna unikali tego”. Nie jest to odosobnione stanowisko, bo również dziesiątki innych duchownych wskazują, że praktykowanie Tatbir wypacza obraz szyickiej wiary.

 

 

Krew, krew w imię męczenników…

 

Nabatieh już na dzień przed głównymi obchodami Aszury jest zatłoczone i wszędzie widać gorączkowe przygotowania do nadchodzących ceremonii. Przyglądając się wszechobecnym straganom z brzytwami, nożami i mieczami, łatwo się domyślić, że Tatbir będzie ważną częścią obchodów. W mieście każdy jest dobrze poinformowany o programie zbliżającego się święta. Wkoło areny w centrum miasta zbierają się całe rodziny, podziwiając między innymi wspaniałe konie, które wezmą udział w rekonstrukcji bitwy. W okolicy postoju taksówek mężczyźni popalają nargile (tradycyjne fajki wodne, popularne na Bliskim Wschodzie), obserwując wzniesione nieopodal plansze z namalowaną pustynią, które mają służyć za tło inscenizacji.
Minęło południe i tłum zebrany pomiędzy dwoma meczetami przygotowuje się do rozpoczęcia pierwszej procesji. Po obu stronach ulicy uformował się pod ścianami budynków kordon gapiów. Co kilkadziesiąt metrów spotyka się wolontariuszy i sanitariuszy, którzy mają zabezpieczać pochód. Ciastka, kartoniki z pomarańczowym i ananasowym sokiem, butelki z wodą – tym będą częstowani uczestnicy Aszury.
Tymczasem formuje się szyk, który przejdzie przez miasto. Nad głowami powiewają flagi i sztandary. Ze wszystkich stron do uszu docierają dźwięki latmiyyi – religijnych pieśni, okraszonych głośnymi basami, w rytm których rozpocznie się uderzanie w pierś i samookaleczanie. To już ostatnie momenty przed rozpoczęciem procesji, chwila na poprawienie strojów i zaciągnięcie się papierosem.
W końcu karawana żałobników rusza przed siebie. Oto skład podstawowy pochodu: ciężarówki z głośnikami, trumnami i figurami męczenników; duchowni w nobliwych szatach; dzieci niosące instrumenty, flagi i miecze; jeźdźcy na spoconych koniach; biczownicy z łańcuchami, mieczami i brzytwami oraz czarna ściana kobiet ukrytych pod smolistymi hidżabami – wszyscy oni otoczeni zewsząd gęstwą gapiów.
Po kilkunastu minutach na czele pochodu pojawia się dwóch mężczyzn z mieczami w dłoniach. Na białych szatach, w które są ubrani, widać coraz więcej krwi. Cieknie strugami z rozciętych głów. Wokół przesuwa się grupa pątników z łańcuchami. Okładają plecy w rytmie dyktowanym przez bębniarzy. Pochód regularnie intonuje imiona Hassana, Hussajna i Alego. Wykrzykiwany jest wyraz „haidar” – to przydomek Alego oznaczający lwa. Krwi jest coraz więcej. Z naprzeciwka nadbiega grupa intensywnie krwawiących mężczyzn. Niektórzy wciąż nacinają skórę głowy ostrzami brzytew. „Haidar, haidar, haidar! Hussajn, Hussajn, Hussajn!” Krople krwi wirują w powietrzu, opadając na szary asfalt i sine tatuaże szyitów. Słońce odbija się w ich zakrwawionych obliczach, a dłonie odruchowo opadają na serce, żeby po chwili wznieść się w powietrze przy akompaniamencie latmiyi.

 

NA CZEŚĆ LWA

Podczas rytuału Tatbir mężczyźni wykrzykują „Haidar”, co znaczy „lew”. Jest to przydomek Alego.

OKALECZONA PROCESJA

Uczestnicy marszu poświęconego poległemu Hussajnowi nacinają sobie skórę głowy.

 

Wszystkiego pilnuje Hezbollah

 

W tłumie stoi Allen, który przyjechał do Nabatieh odwiedzić babcię i wziąć udział w Aszurze. Na co dzień mieszka w Stanach Zjednoczonych, ale co roku wraca do Libanu. Zaciąga się marlboro i chętnie opowiada o Imamie Hussajnie. Spytany o Tatbir i kontrowersyjną stronę tych praktyk, tłumaczy, że w wyniku tych ran nikt nie cierpi. On sam natnie sobie jutro głowę, ale – jak mówi – nie poczuje bólu, tylko radość. W ten sposób uczci śmierć duchowego ojca szyitów. Nieznacznie rozwierając palce, pokazuje, jak mało cierpienia doznają uczestnicy Aszury w porównaniu z tym, czego doświadczył Hussajn.
Zapytany o pokazywanie krwawej strony święta w mediach oraz obecność zaciekawionych obcokrajowców, wyjaśnia, że w Nabatieh nikt nie ma z tym problemu. Gdyby nie chcieli tu gości, to po prostu by ich nie było. – Wszystkiego pilnuje Hezbollah, to są ludzie o dobrych sercach – wskazuje ręką na otaczający tłum. – Najlepsi jakich znam.
Wieczorem Allen odwiedzi meczet, rozpocznie całonocne opłakiwanie imama. Nie pójdzie spać, będzie czuwać tak, jak czuwali towarzysze Hussajna, tam w Iraku, na piaskach Karbali – podobnie, jak dziś czynią to miliony szyitów, rozsianych po całym świecie. Dla nich „każdy dzień to Aszura, a każda ziemia to Karbala”.