Użycie siły, a nawet rozlew krwi podczas czerwcowego Nowego Roku integruje mieszkańców Cotacachi. Dzieje się tak, ponieważ zasady sprawiedliwości Indian Keczua dopuszczają, żeby raz w roku, honorowo, rozliczać w ten sposób wzajemne pretensje.
Dostępny PDF
Kraina Cotacachi leży 2400 metrów n.p.m., w prowincji Imbabura, na północ od ekwadorskich Andów. Ma klimat umiarkowany, regulowany zimnymi wiatrami z gór oraz ciepłymi od Pacyfiku. Góry symbolizują mitycznych praojców Indian Keczua, a najważniejsze z nich to święte wulkany – Imbabura (który ma rodzaj męski) i Cotacachi (rodzaj żeński). Co ciekawsze, ten drugi jest też obupłciowy – jego górna część janan reprezentuje męskość, podczas gdy dolna urin kobiecość. Z tej dwubiegunowości rodzi się życie, m. in. runa, czyli istota ludzka – „osoba z narodu Keczua”.
OJCIEC SŁOŃCE, MATKA ZIEMIA
W andyjskim kalendarzu bardzo ważne są przesilenia (21 czerwca i 21 grudnia) oraz równonoce (20 marca i 22 września). Szczególnie istotny jest początek nowego roku, obchodzony podczas przesilenia czerwcowego. W Cotacachi to święto nazywa się Hatun Puncha. Podkreśla początek nowego cyklu słonecznego, a jednocześnie związek z bóstwami opiekuńczymi Taita Inti (Ojciec Słońce) i Pachamama (Matka Ziemia). Ponadto stwarza okazję do duchowego oczyszczenia i odrodzenia, tak w życiu osobistym, jak i społecznym. W okresie święta praktykowany jest rytuał dziękczynny – za otrzymane łaski oraz błagalny – w intencji udanych zbiorów w nadchodzącym roku.
Spektakularnym wydarzeniem tutejszego Nowego Roku jest Toma de la Plaza, co można by przetłumaczyć jako „Zajęcie Rynku”. Jednym z jego aspektów jest odzyskanie przez naród Keczua symbolicznej kontroli nad miastem Cotacachi, stolicą kantonu. Każdy z występujących w tym rytuale pragnie zostać „Panem Rynku Publicznego”, czyli centralnego placu (a właściwie parku) w mieście, akcentując w ten sposób historyczne prawa Keczua do całej tej krainy. Bywa, że dochodzi wtedy do ostrej rywalizacji między tancerzami, mogącej nawet prowadzić do śmierci. Wielu runa uważa bowiem, że te kilkudniowe uroczystości są też odpowiednim momentem do wyrównania wszelkich zaległych rachunków – osobistych, rodzinnych czy pomiędzy gminnymi wspólnotami.
Obchody Hatun Puncha zaczynają się w nocy 21 czerwca, a ich właściwy czas przypada na 24, 25, 29 i 30 czerwca oraz 1 lipca. Są to zarazem dnie i noce zabawy, ucztowania, flirtowania i zakochiwania się. Rodzina, sąsiedzi i przyjaciele, tworzący wiejską wspólnotę nazywaną tu ayllu, przeżywają to razem.
PARK MACIERZY
To tutaj odbywają się wszystkie najważniejsze obchody Hatun Puncha.
KTO TU RZĄDZI?
Na każdym rogu parku stoją służby gotowe do interwencji. Świętujący tańczą i prowokują, bo policja przypomina im o historii zagrabionych ziem.
WARTO SIĘ BIĆ
Bójka to ważna część rytuału, gwarantuje błogosławieństwo przy pracach rolnych i dobrobyt całej wspólnoty, a jednocześnie pozwala uregulować osobiste porachunki.
OCZYŚĆ CIAŁO I DUSZĘ
Dla Indian Keczua przyroda jest święta, wszechpotężna i zamieszkana przez mistycznych strażników, którzy ucieleśniają energię i właściwości miejsc, których strzegą. Każdy runa jest związany z takim miejscem, zwanym pakcha, chronionym przez swojego sinchik (ducha opiekuńczego). Pakcha mogą być zbiorniki wodne, delty czy wodospady. Podczas czerwcowego przesilenia o północy dokonywane są w nich rytualne kąpiele oczyszczające, regenerujące ciało i duszę. Dla Keczua z Cotacachi sanktuarium duchów wodnych są rzeki Yanayaku i Yurak Yaku. Pierwsza z nich to mistyczne miejsce dla mieszkańców z górnej części wulkanu, opanowane przez sinchik w postaci małego skrzata, który nosi duży kapelusz i czerwone ponczo. Druga to święte miejsce dla ludności z niższych partii góry, mające za opiekuna czarnego byka.
Uczestnicy oczyszczenia kierują się do kąpieli w powolnym korowodzie z muzyką i śpiewem. Na wysokości 2400 m n.p.m. i nocą kąpiel nie jest przyjemna – ciało sztywnieje, serce przyspiesza, oddech staje się chrapliwy. I kiedy wola zostaje osłabiona, medytuje się nad tym, co wskazuje sinchik. Wychodzący z pakcha uczestnik misterium czuje jednak narastającą siłę i odwagę, potrzebną do stawienia czoła każdej życiowej przeszkodzie, także przeciwnikowi w czasie obchodów Hatun Puncha.
MARSZ, MARSZ KECZUA!
28 czerwca jest wyjątkowy i nazywa się Przeddzień. Wprawdzie tańce odbywają się już 24 i 25, ale to właśnie ten dzień traktowany jest jako przygotowanie do apogeum obchodów 29 i 30 czerwca. W noc poprzedzającą rodzina, sąsiedzi i przyjaciele z poszczególnych ayllu odwiedzają się, wzmacniając swoje braterstwo za pomocą muzyki i tańca, jedzenia i alkoholu. W odwiedzinach bawią się, mocno przytupując. Tupanie jest kluczowe, ponieważ pokazuje męskość tancerza i jest zarazem podziękowaniem za gościnność. Na koniec zbierają się w domu „kapitana”, cieszącego się największym autorytetem.
Następnego dnia rano gromadzą się rodziny z całej okolicy. Mężczyźni formują grupy taneczne przypominające kadryla. Grają i śpiewają, a popijanie oraz pohukiwanie z muszli spondylus dodaje im animuszu. Narasta atmosfera zbratania oraz gotowość stawienia czoła wyzwaniom podczas konfrontacji na rynku Cotacachi. W końcu ruszają do centrum, zajmując całą szerokość drogi, śpiewając i tańcząc dookoła muzyków. Większość ubrana jest w kolory identyfikujące ich z tą częścią wulkanu, z której pochodzą: biały – z górnej, czarny – z dolnej. Stroje, na przykład mundury czy spodnie kowbojskie, nawiązują do historii lub polityki i często odzwierciedlają krytyczny stosunek do władzy dominujących tu Metysów i białych. Niektórzy mają czarne kapelusze z wymalowaną symboliką śmierci, o rondach sięgających do ramion. Okazuje się, ze główną rolą takiego nakrycia głowy jest zabezpieczenie przed ewentualnym deszczem kamieni rzucanych przez przeciwników.
Patrząc na zdecydowane groźne miny i ruchy tancerzy Keczua, można sobie wyobrazić postawę ich przodków, kiedy przeciwstawiali się Inkom czy Hiszpanom lub wywoływali w Ekwadorze jedno z kolejnych powstań.
DZIEŃ KOBIET
Ostatni dzień uroczystości należy do pań. Swoimi wdzięcznymi tańcami łagodzą one gorącą atmosferę poprzednich dni.
NOC PRZEDEDNIA
Naród Keczua ma bogate tradycje muzyczne, każdy gra przynajmniej na jednym instrumencie. Przeddzień święta też jest świętem i upływa w muzykalnej atmosferze.
TA ZNIEWAGA KRWI WYMAGA
„Kadryl” maszeruje do centrum miasta, zbliżając się do miejsca zwanego Parkiem Macierzy. Wyczuwa się napięcie związane z rytuałem i możliwą konfrontacją. W takich chwilach nieoceniona jest rola „kapitanów”, którzy decydują, kiedy zrobić przystanek, aby nabrać sił, przegrupować się czy odwołać do pakcha i sinchik. Kiedy jednak pojawia się wieża Kościoła Macierzy, stojącego w pobliżu siedziby miejscowych władz, emocje rosną, a marsz nabiera tempa. W pewnym momencie grupa zatrzymuje się na rogu parku. To właściwa chwila, aby ogłosić, śpiewając, gwiżdżąc i pokrzykując, swoje przybycie z wulkanu Cotacachi. Równocześnie na pozostałych trzech rogach tańczą i hałasują przybysze z innych ayllu…
Policja, ustawiona strategicznie na bocznych ulicach, przegrupowuje siły gotowa do działania. Schody prowadzące z kościelnego dziedzińca służą widzom jako trybuny, siedzą też na nich turyści, dziennikarze i goście. Muzyka nie przestaje grać, bo też nie ma prawa zatrzymać się ani na sekundę! Tymczasem tancerze są gotowi do ponowienia marszu, ruszając zdecydowanie do kolejnego rogu, gdzie tańczą runa z innej wioski. Jeżeli znajdujący się tam „kadryl” nie ustąpi miejsca nadchodzącym, mimo że jego czas już minął, może to być znak do walki. Z drugiej strony jednak nadchodzący są zobowiązani okazać szacunek eleganckim ruchem i przez chwilę zaczekać.
Jakiekolwiek niegrzeczne zachowanie oznacza starcie. W takich przypadkach interweniuje policja, niestety, przeważnie na oślep. Interwencja podnosi tylko agresję stającą się łakomym kąskiem dla mediów, które donoszą potem o „dzikich, brutalnych i skandalicznych wydarzeniach Hatun Puncha w Cotacachi”.
Nie da się ukryć, że święto jest okazją, aby na głównym rynku stolicy kantonu, na oczach całej jego społeczności, dokonać niedokończonych porachunków. Kiedy pojawi się taka wola, dana grupa taneczna ustawia się na jednym z rogów parku, czekając na przeciwników. Potem następuje tzw. mierzenie siły kończące się niekiedy rozlewem krwi. Zdarzają się starcia między wspólnotami z janan i urin, konfrontują się nawet tancerze z jednego ayllu. Incydenty te mieszczą się w zwyczajowym prawie Keczua zezwalającym raz w roku na dokonywanie rytualnego aktu sprawiedliwości. W dawnych czasach używano do tego wyłącznie rąk i nawet użycie nóg było zakazane. Obecnie niektórzy przynoszą ze sobą kamienie, noże, a nawet broń palną.
Po trzech okrążeniach każdy „kadryl” kierowany jest do swojego miejsca postoju. Tancerze odpoczywają tam, dzieląc się wrażeniami, regenerując siły, pijąc cziczę (alkohol ze sfermentowanej kukurydzy) i ciesząc się, że wyszli cało z porannej części obchodów. Członkowie rodzin, przede wszystkim kobiety, układają na podłodze koce i poncza, tworząc w ten sposób stół jadalny. Nadchodzi czas dla bóstw opiekuńczych narodu Keczua. Kobiety i mężczyźni, młodzi i starzy, Indianie, ale także biali i Metysi – wszyscy otaczają przygotowane potrawy z własnych upraw i hodowli, przygotowując się do wspólnej modlitwy. Celebrans wypowiada święte słowa podziękowania kierowane do Taita Inti i Pachamamy za otrzymane łaski i jednocześnie prosi o błogosławieństwa na nadchodzący rok.
Po uczcie wszyscy odpoczywają, prowadząc rozmowy, aż do momentu usłyszenia sygnału z muszli spondylus. Wtedy mieszkańcy ayllu przekazują wyrazy szacunku oraz miłości dla całej reszty zgromadzonych i przygotowują się do popołudniowej części rytuału. „Kadryle” na ulicach ponownie łączą się, gotowe znów maszerować. Energia pakcha i sinchik ożywia ducha, „kapitanowie” i muzycy nadają kierunek. Keczua Cotacachi ramię w ramię podejmują taniec… A wieczorem – 29 i 30 czerwca – ci, którzy zdołali wypędzić przeciwników z placu boju, wykonują jeszcze taniec triumfu. Śpiewają, tupią, gwiżdżą i grają, ogłaszając, że w samym centrum ich małej ojczyzny objęli panowanie.
KOBIETY ŁAGODZĄ OBYCZAJE
Zamknięcie obchodów, które następuje 1 lipca, należy do kobiet, i to one będą tego dnia rządzić w Cotacachi. Miasto leniwie budzi się do życia, napięcia z poprzednich dni są już historią. Rytuał mierzenia siły przekształca się w gesty przyjaźni i ogólne zadowolenie. Tancerki w małych grupach przychodzą do parku, gdzie zbierają się i bawią bez strachu. Po drodze zapraszają stojących po bokach widzów. Przyłączają się do nich kobiety z różnych stron kantonu, i to bez względu na pochodzenie. Bo dziś wszyscy powinni się radować i bawić! Ten wspólny krąg przemieszcza się od rogu do rogu, a na jego czele idzie „pani kapitan”. Intonowane są wesołe przyśpiewki, mające różne podteksty, w tym seksualne czy polityczne.
Udział w obchodach Hatun Puncha, poza kolorową i przyjacielską atmosferą, jest również aktem społecznym. Kobiety Keczua pokazują swoją rolę jako członków rodziny, ayllu i narodu. Ich zachowanie w tym dniu potrafi być wyniosłe, odważne i krytyczne. Cały świat Keczua opiera się bowiem na barkach kobiet i co by nie powiedzieć w Cotacachi o panach oraz ich mężnym zachowaniu, to właśnie raczej od pań zależy przyszłość tego świata.