Miesięcznik Poznaj Świat
Numer 2018-05-01

Artykuł opublikowany w numerze 05.2018 na stronie nr. 34.

Tekst i zdjęcia: Karolina Wudniak,

Pod niebem pełnym cudów


Nocą rozgwieżdżone niebo, za dnia turkusowa tafla wody. Zimą białe szczyty gór, latem kwitnące łubiny, a jesienią kolorowe liście. Do tego wioska nad brzegiem jeziora, w której właściwie nic nie ma, a jednak jest wszystko. Witajcie w Lake Tekapo!

Dostępny PDF
W wersji PDF artykuł jest wyświetlany dokładnie tak jak został wydrukowany. Czytaj w PDF

 

Lake Tekapo leży na Wyspie Południowej, w połowie drogi między Queenstown a Christchurch. Dzięki temu oraz niepowtarzalnej urodzie jeziora i otaczających je gór jest idealnym miejscem na przerwę w podróży. Wielu turystów zatrzymuje się tutaj, żeby zobaczyć kwitnące łubiny, najbardziej znany w Nowej Zelandii kościół i... pomnik psa. Potem jadą dalej. Inni zostają, żeby nocą podziwiać gwiazdy, a w ciągu dnia wygrzewać się w gorących basenach. W tej liczącej ponad 300 mieszkańców wiosce (ich liczba w sezonie i weekendy potrafi się podwoić) niesamowite jest też to, że w tak bardzo turystycznym miejscu znajdzie się niezwykłe miejsca, gdzie trudno spotkać człowieka.

Pierwszy raz w miasteczku Lake Tekapo byłam letnią porą. Wraz ze znajomymi żegnaliśmy rok 2016 (w Nowej Zelandii lato przypada na polską zimę) nad sąsiednim jeziorem Alexandrina. W Lake Tekapo przespacerowaliśmy się brzegiem jeziora, zobaczyliśmy kościół (pomnika psa jeszcze nie) i... wróciliśmy, skąd przyjechaliśmy. Wtedy jeszcze nie wiedziałam, że ta miejscowość stanie się moim domem na pięć miesięcy i że poznam wtedy wszystkie jej zakamarki. 

 

Z HOOVERA NA COOKA

Imponujący widok na Górę Cooka (3724 m n.p.m.) z trasy wiodącej Doliną Hookera. Prowadzi ona do polodowcowego jeziora o tej samej nazwie.

SŁOŃCE NAD TEKAPO

Zachody nad jeziorem Tekapo zawsze zachwycają. Na pierwszym planie fotogeniczny most pieszy nad kanałem u ujścia do jeziora.

JUTRZNIA

Kościół Dobrego Pasterza to najczęściej fotografowana świątynia w Nowej Zelandii.

 

MĄCZKA CZYNI TURKUS

 

Jezioro Tekapo powstało 17 tys. lat temu w wyniku cofnięcia się lodowca. Leży ono 700 m n.p.m. i jest otoczone szczytami Alp Południowych. Jego powierzchnia liczy od 83 do 87 km2 w zależności od pory roku. Ma 27 km długości i maksymalnie 6 km szerokości. Zachwyca swoim kolorem – czasem silnie turkusowym, czasem intensywnie niebieskim, a innym razem zielonkawym. Wszystko przez tzw. mączkę lodowcową, czyli drobne kawałki skał zabierane tutaj przez fragmenty lodu odczepione od lodowców spływających z gór; wędrując, ucierają skały prawie na mąkę. W efekcie już w jeziorze mączka odbija niebieskie lub zielone spektrum promieni słonecznych. Dzięki temu, w zależności od pogody, jezioro miewa różny kolor.

Ten niezwykły turkus najczęściej ujawnia się wtedy, kiedy wieje wiatr i wzburzona woda podnosi ów skalisty miał z dna jeziora. Można wtedy wpatrywać się w toń bez końca – dziwiąc się, że ten wściekły kolor jest dziełem natury, a nie jakiegoś sztucznego barwnika. 

Nad jeziorem stoi kościół. Ot, mały, zbudowany z kamienia, zamiast ołtarza ma wielkie okno, przez które widać całe jezioro. Stał się on jedną z wizytówek kraju – miejscem ślubów i sesji zdjęciowych młodych par z całego świata, a także bohaterem wielu okładek folderów reklamujących wakacje w Nowej Zelandii. Church of the Good Shepherd (kościół Dobrego Pasterza) został wybudowany w 1935 r. i był pierwszym w dorzeczu Mackenzie – stąd jego istotna, zabytkowa rola. Nie da się wszakże ukryć, że za jego popularność wśród turystów jest odpowiedzialne przede wszystkim położenie nad turkusowymi wodami Tekapo. 

Obok kościoła stoi kolejny punkt wszystkich przejeżdżających tędy wycieczek: pomnik psa. Statuę z brązu przedstawiającą pasterskiego owczarka szkockiego postawiono tutaj w 1968 r. – na cześć psów, które pomogły człowiekowi w zdobyciu i osiedleniu się w tak nieprzyjaznym, górzystym regionie Mackenzie. 

 

REZERWAT CIEMNEGO NIEBA

 

Lake Tekapo słynie również z gwiazd. Od 2012 r. istnieje tu jeden z ośmiu na świecie Rezerwatów Ciemnego Nieba, czyli certyfikowane przez IDA (International Dark-Sky Association) miejsce, gdzie zanieczyszczenie światłem jest znikome. Pozwala to na oglądanie bez przeszkód nieba rozświetlonego milionem gwiazd. Dodatkowo w regionie panuje specyficzny mikroklimat i Lake Tekapo może się poszczycić wieloma nocami z bezchmurnym niebem w ciągu roku. 

Na szczycie górującego nad jeziorem Mount John (1029 m n.p.m.) stoi uniwersyteckie obserwatorium. Poza badaniami naukowymi są tutaj organizowane nocne pokazy dla turystów. Kto jednak woli spoglądać na gwiazdy u brzegu jeziora, może wejść lub wjechać na Mount John w ciągu dnia (oprócz pieszego szlaku prowadzi tam wyasfaltowana droga). Ze szczytu roztacza się panoramiczny widok na całą okolicę. Kawa i kosmiczne brownie z tutejszej Astro Cafe smakują w tak pięknym otoczeniu wyśmienicie! 

Niebo nad Lake Tekapo może zaskoczyć feerią barw. Szczęściarze zobaczą tam nawet zorzę polarną. W ciągu dwóch zimowych miesięcy w Lake Tekapo widziałam ją dwukrotnie.

 

TURKUS PUKAKI

To jezioro miewa nierealnie turkusowy, prawie sztuczny kolor. Potrafi także, zależnie od pogody, przyodziać się w inne kolory.

 

POD ZIMOWĄ PIERZYNKĄ

 

W Lake Tekapo sezon turystyczny trwa cały rok. Latem kwitną łubiny, wiosna jest świeżo zielona, jesień mieni się odcieniami pomarańczy, a białą zimą wioska zamienia się w bazę wypadową na Roundhill – niedaleki stok narciarski. Dlatego tutaj nigdy nie jest nudno. Sam spacer nad jeziorem o każdej porze roku jest inny.

Ze względu na położenie śnieg utrzymuje się również w wiosce, nie tylko w okolicznych górach. Oddalone o 40 km stoki Roundhill nie powalają może wysokością, długością oraz poziomem trudności tras, ale wygrywają – czym? Oczywiście widokami na jezioro. Na wspomniany wcześniej Mount John można się też udać przez ubity śnieg. Łatwo wprawdzie o poślizg i wywrotkę, ale warto się jednak pomęczyć, żeby zobaczyć tę niesamowitą zimową krainę. 

Po długim dniu na nartach lub wchodzeniu na szczyt dobrze jest się udać wieczorem na relaks. U stóp Góry Johna stoją baseny termalne (wraz z lodowiskiem otwieranym na zimę), w których można się wygrzać i wypocząć, spoglądając na rozgwieżdżone niebo. Komu mało ruchu, może wypożyczyć łyżwy i poszaleć na lodowisku, a na koniec – wybrać się na kolację do jednej z kilku restauracji w wiosce. Idealne zakończenie aktywnego dnia! 

 

SAMI W GÓRACH

 

Trasa na Mount John to nie jedyna ścieżka po ładny widok w rejonie Lake Tekapo. Po obu stronach rzeki, za ostatnimi zabudowaniami, wiodą ścieżki spacerowe. Z nich również rozpościerają się ciekawe widoki, a zdecydowanym plusem jest tu brak tłoku. Czasem pojawi się jakiś biegacz lub samotny spacerowicz na horyzoncie, ale większość krajobrazu mamy tylko dla siebie.

Nieco bardziej wymagający turyści mogą pójść do małego domku w górach trasą Camp Stream Hut. Szlak zaczyna się blisko stoków Roundhill i wiedzie przez kilka wzgórz, strumieni i dolinę do dawnej chatki pasterskiej z 1898 r. Dziś służy ona za schronienie dla piechurów – z sześcioma łóżkami i piecem opalanym drewnem. Szlak można przejść w całości w jeden lub dwa dni. Rozgwieżdżone niebo, spokój i dzikość gór zachwycają.

Camp Stream Hut jest częścią szlaku Te Araroa, który prowadzi przez obie wyspy Nowej Zelandii – z samej północy na południowy kraniec kraju. Trasa mierzy ok. 3 tys. km, a na jej pokonanie potrzeba kilku miesięcy, trochę pieniędzy oraz mnóstwo siły, zarówno psychicznej, jak i fizycznej. Ja jednak poprzestałam na szlaku Camp Stream Hut, do Te Araroa chyba jeszcze nie dojrzałam. 

 

WIDOKI TYLKO DLA CIEBIE

 

Jezioro Tekapo jest przepiękne i trudno wyobrazić sobie piękniejsze... Do momentu kiedy pojedzie się kilkadziesiąt kilometrów na południowy zachód, gdzie leży Pukaki. To, podobnie jak Tekapo, jezioro polodowcowe o jaskrawo-turkusowej barwie. W jego tle, przy dobrej pogodzie, można oglądać Górę Cooka, czyli najwyższy, mierzący 3724 m n.p.m., szczyt Nowej Zelandii. Co ciekawe, do lat 90. jego wysokość wynosiła 40 m więcej, ale w wyniku osunięcia się skał i erozji góra uległa obniżeniu. 

Wzdłuż brzegu jeziora malowniczo wije się droga. Lepiej jednak nie jechać nią podczas wschodu lub zachodu słońca, bo grozi to wypadkiem z powodu rozkojarzenia kierowcy. Nie sposób bowiem oderwać wzroku od nieba mieniącego się złotymi kolorami na tle turkusowego jeziora. Widok jest tak urzekający, że na trasę wychodzą również zafascynowane zające, przypłacając to niejednokrotnie życiem.

Większość wycieczek zatrzymuje się w Lake Tekapo, w drodze do kolejnych pocztówkowych miejsc Nowej Zelandii, na posiłek i krótki zachwyt. Dlatego wciąż można się tu cieszyć spokojem i niesamowitymi widokami „tylko dla siebie”. Miejscowość rozrasta się jednak w szaleńczym tempie. I niestety, o taką wyłączność będzie coraz trudniej. Dlatego z wypadem w to miejsce na Oceanii warto się pospieszyć.