Najważniejsza w Urugwaju jest kultura spożywania mięsa. Jego pieczenie to jedna z największych pasji Urugwajczyków. Tutejsza wołowina nie ma sobie równej. Warto też poznać tradycję przyrządzania baraniny. Ogromne zielone tereny tego kraju są przeznaczone do wypasania krów i baranów.
Dostępny PDF
O Urugwaju mówi się, że to prawdopodobnie najdroższy kraj w Ameryce Południowej. Większość jego mieszkańców radzi sobie jednak w ten sposób, że minimalizuje konsumpcję, zwłaszcza w zakresie tekstyliów i wyposażenia domowego. Tutaj tego, co jeszcze służy lub można naprawić, nikt nie wyrzuca, ale używa, nawet jeśli jest podniszczone czy przybrudzone.
Urugwajczycy żyją bardzo spokojnie i bezpiecznie (poza niektórymi dzielnicami stolicy). Generalnie to państwo jest jednym z najbezpieczniejszych krajów Ameryki Łacińskiej, przynajmniej według wskaźników Globalnego Indeksu Pokoju. Mówi się też, że miejscowi „mają czas mieć czas”.
DIABLO PIĘKNIE
Punta del Diablo to niezwykle urokliwy kurort, w sezonie pełen turystów. Mieszkańcy utrzymują się z nich oraz z rybołówstwa.
ZAGUSTOWAŁY W RYBCE
W Punta del Esta lwy morskie, dokarmiane przez rybaków, wzbudzają duże zainteresowanie zwiedzających miasteczko.
RELIKT MALOWNICZY
W La Paloma jest wiele latarni. Dziś służą już tylko urozmaiceniu nadmorskich krajobrazów.
BĘBNY, PIŁKA I MATE
Urugwaj ma wiele swoich symboli. Po pierwsze – candombe, czyli muzykę na bębnach zwanych tambores, która powstała w Montevideo i została wykreowana przez Afrourugwajczyków. Na ulicach stolicy można często usłyszeć charakterystyczne bębnienie, którego nie sposób pomylić z niczym innym. Miało ono wpływ na powstanie tanga, będącego kolejnym narodowym dobrem Urugwajczyków. Co prawda do dziś trwa wielki spór z sąsiadami, czy ojciec tanga, Carlos Gardel, był Urugwajczykiem czy Argentyńczykiem, ale niewątpliwie to w Montevideo odbywają się najważniejsze turnieje tego tańca.
Po drugie – futbol. Znakomita większość, głównie męskiej części społeczeństwa, to miłośnicy piłki nożnej. Podczas meczów, zwłaszcza kadry narodowej, nie znajdziesz mężczyzny na ulicach – wszyscy siedzą przed telewizorami lub w restauracjach, które organizują zbiorowe oglądanie. Czasami ma się wrażenie, że futbol to rodzaj tutejszej religii.
Po trzecie – mate. Urugwaj jest procentowo największym na świecie konsumentem yerba mate. W przeciwieństwie do innych krajów Ameryki Południowej pije się ją w dowolnym miejscu i czasie. Okazja do spożywania tego naparu to głównie spotkania z przyjaciółmi i rodziną lub spacer na świeżym powietrzu. Mate jednoczy – w Urugwaju konsumują ją członkowie wszystkich klas społecznych.
Niezrównane jest tu także dulche de leche. Ten słodki aż do rozkoszy podniebienia karmel, z niesamowicie aksamitnego mleka urugwajskich krów, pozwala miłośnikom słodkości poczuć się jak w kulinarnym raju.
VAMOS A LA PLAYA
Latem plaża Las Rocas cieszy się powodzeniem nie tylko wśród mieszkańców Urugwaju, ale też Brazylii czy Argentyny.
ŚWIĘTOWANIE PRZY BARANIE
Fiesta pieczenia baranów odbywa się w przedostatni weekend listopada w Sarandí del Yí.
CABO POLONIO
Ponad połowa trzymilionowej ludności tego kraju mieszka w stolicy i jej najbliższych okolicach. Klimat jest tu umiarkowany, a ostatnie opady śniegu zanotowano w latach 60. To w dużej mierze kraj rolniczy. Na polach stoją w słońcu słoneczniki, kukurydza, ryż i zboża, spotkać też można ogromne plantacje winorośli. Urugwajski tannat jest jednym z najsłynniejszych i najbardziej docenianych win na świecie, ze wspaniałą właściwością koloru i struktury, które nadają mu wartość enologiczną. Tannat to wina taninowe, miękkie i delikatne, o atrakcyjnym kolorze.
Nie byłoby pięknego Urugwaju bez malowniczych plaż departamentu La Rocha, które ciągną się wzdłuż Oceanu Atlantyckiego przez 180 km złocistego, sypkiego piasku. To niezwykle urokliwe miejsca, takie jak: La Paloma, Punto del Diablo, La Pedrera czy Cabo Polonio. Ta ostatnia miejscowość jest perełką Urugwaju. Morze, wiatr i wydmy! Urzekające miejsce dzięki niezrównanemu bogactwu przyrodniczemu, gdzie można m.in. obserwować lwy morskie.
Dziedzictwo historyczne tej miejscowości, z latarnią morską jako symbolem, czyni ją wyjątkową. Z Cabo Polonio wiąże się kilka ciekawych historii. Jedna z nich, dotycząca nazwy tego miejsca, mówi, że w 1753 r. hiszpański żaglowiec uderzył w rafę, znaną obecnie jako Polonio Bass. Deszczowa i wietrzna pogoda, no i morze, zrobiły swoje. Kapitan statku nazywał się Joseph Pollony, po kastylijsku Polonio...
Stała populacja jest tutaj niewielka i składa się głównie z rybaków, rzemieślników i personelu latarni morskiej. W sezonie turystycznym (styczeń – marzec) mieścina otwiera kilka restauracji, zajazdów i domów do wynajęcia. Domy nie mają prądu, z wyjątkiem miejsc z własnym generatorem oraz latarni morskiej. Brak oświetlenia zachęca do obserwacji pięknego rozgwieżdżonego nieba.
Do Cabo Polonio można dotrzeć tylko w zorganizowanej wycieczce samochodem 4×4 lub pieszo z odległej o 8 km miejscowości Valizas.
STOLIK PRZYJACIÓŁ
Mate pije się wszędzie i o każdej porze. Zaproszenie do jej picia jest oznaką szacunku i przyjaźni.
TEKSTURA, SMAK I ZAPACH...
Najważniejszy w Urugwaju jest obyczaj spożywania mięsa. Trafić na fiestę pieczenia baranów nie jest trudno. Wystarczy w listopadzie przyjechać do Sarandí del Yí, jednego z niewielkich miasteczek w samym środku interioru. W przedostatni weekend przedostatniego miesiąca roku zjeżdżają tu tłumy ludzi. Wszystkich ciekawi, kto wygra tegoroczny konkurs pieczenia.
Impreza rozpoczyna się w sobotni ranek. Jest dużo gwaru i radości. Przyjeżdżają całe rodziny, zbierają się przy ogniu, by kultywować tradycję. Zwykle pieczony jest jeden lub dwa barany na grupę. Każda drużyna ma swój sposób przygotowywania mięsa. Ważne jest jedno: barana nie piecze się na ogniu, lecz na przygotowanym żarze.
Poszczególne ekipy mają swoje drewno, którym rozpalają ogień, produkując żar. Istotne jest, że każdy zespół otrzymuje taką samą ilość drewna. Ogień trzeba umieć rozpalić, a co najważniejsze – zrobić ten żar (nie pieką przecież na węglu drzewnym). Zawodnicy przygotowują go i podkładają pod specjalnie skonstruowany grillowy mostek lub pieką bezpośrednio w żarze ogniska na metalowym uchwycie wbitym w ziemię.
Sposobów na doprawianie mięsa jest wiele: polewanie wodą z przyprawami, nacieranie przed pieczeniem, okładanie witkami ziół, kropienie sokiem z cytryny, wkładanie ziół pomiędzy nacięte mięso. Każda rywalizująca drużyna ma swoją metodę, a tradycje przechodzą z pokolenia na pokolenie.
Podczas konkursu dodatkowe atrakcje zapewniają władze miasta. Na specjalnych rusztach piecze się ponad sto baranów, które goście fiesty mogą kupić. Dogląda ich ponad piętnastu asadorów – opiekunów procesu grillowania. Po czterech godzinach przekładają oni barany na drugą stronę, co wymaga zresztą sporo krzepy.
Nie może przy tym wszystkim zabraknąć yerba mate. Ten napój w rolniczych rejonach Urugwaju pije się w tradycyjny sposób, czyli bez używania termosów. Niewielkie czajniczki, w różnych kształtach, są ustawiane na małym ogniu, gdzie grzeją się bez przerwy.
Konkurs pieczenia ma swoją kulminację, kiedy komisja rozstrzygająca o jego wyniku próbuje kawałeczki mięs pobranych od „wypieku” każdej z drużyn. Liczy się tekstura, smak i zapach...
Po uroczystym ogłoszeniu wyników, wieczorem, wszystko lekko przycicha. Słychać jedynie dźwięki muzyki dobiegające ze sceny oraz rozmowy zgromadzonych, dla których zawody te są niezwykłym spotkaniem towarzyskim i rodzinnym. Przyjaciele robią sobie setki zdjęć, a później wiele z nich można znaleźć w mediach społecznościowych – wpisz tylko #sarandidesi lub #fiestacorderopesado.
Zapach pieczonej baraniny długo jeszcze unosi się w powietrzu, a ogień dogasa powoli.