Miesięcznik Poznaj Świat
Numer 2012-04-01

Artykuł opublikowany w numerze 04.2012 na stronie nr. 46.

Tekst i zdjęcia: Anna Książek,

Czyste życie


Costa Rica oznacza w języku hiszpańskim „bogate wybrzeże”. Tak miał określić te tereny Krzysztof Kolumb, który stwierdził, że podczas dwudniowego pobytu widział tam więcej złota, niż podczas lat spędzonych w Hiszpanii. Dzisiaj złota już nie ma – skarbem jest środowisko naturalne. Jedno z haseł reklamowych głosi: Kostaryka – bez sztucznych dodatków.

Dostępny PDF i AudioBook
W wersji PDF artykuł jest wyświetlany dokładnie tak jak został wydrukowany. Czytaj w PDF

Mieszkańcy Kostaryki są dumni ze swojego kraju i z tego, że dbają o środowisko naturalne.

Ticos, czyli mieszkańcy Kostaryki, to przyjaźni i życzliwi ludzie. Są dumni ze swoich parków narodowych, z wulkanów, z pięknych plaż karaibskich i pacyficznych, a także z jakości życia, jakie wiodą. Mówią, że Kostaryka to pura vida – czyste życie. Kraj posiada większą bioróżnorodność niż Europa i USA razem: 615 gatunków zwierząt na 10 000 km2. Kostaryka to najbogatszy kraj Ameryki Centralnej. Swoje dochody czerpie z eksportu bananów, ananasów i doskonałej kawy.

 

RZECZNA ARTERIA

Park Narodowy Tortuguero zajmujący powierzchnię 18 946 ha jest całkowicie pozbawiony dróg, dlatego też najwygodniej podróżować po nim łódką.

DO GÓRY BRZUCHEM

Leniwce poruszają się po drzewach grzbietem ku dołowi. Młode przyjmują taką pozycję natychmiast po urodzeniu i bardzo się starają, by nie zmienić jej przez resztę swojego życia.

 

REPUBLIKA BANANOWA

 

Udaję się na wybrzeże karaibskie, do Parku Narodowego Tortuguero. Jadąc podziwiam okoliczne wulkany, w tym najwyższy w Kostaryce – Irazu o wysokości 3 432 m n.p.m. Z jego szczytu przy dobrej pogodzie można zobaczyć zarówno wybrzeże karaibskie, jak i Pacyfik. Kierując się w stronę Morza Karaibskiego mijamy rozległe plantacje bananów – to stąd pochodzą najbardziej znane marki: Chiquita i Dole. Banany importowane z Wysp Karaibskich z czasem stały się głównym towarem eksportowym krajów Ameryki Centralnej. To tutaj na początku XX wieku powstała United Fruit Company, która dziś nie cieszy się dobrą reputacją na tych terenach. Banany, aby być zyskowne potrzebują dużych obszarów uprawnych i taniej siły roboczej. To bardzo wrażliwe rośliny, jedna choroba może zainfekować całą plantację. Duża ilość nawozów stosowanych do upraw jest szkodliwa dla ekosystemu Kostaryki, powoduje niszczenie lasu deszczowego i erozję gleby. Na przełomie XIX i XX wieku prawie 85% powierzchni kraju zajmował las deszczowy, w latach 80. XX wieku powierzchnia ta zmniejszyła się do 26%, głównie za sprawą rolnictwa. Obecnie programy ochrony środowiska dbają o powiększenie terenów leśnych.

 

WODA TO ŻYCIE

Młody żółwik mozolnie brnie w stronę morza, by jak najszybciej znaleźć się w swoim naturalnym środowisku. Na ląd wychodzą jedynie samice w celu złożenia jaj.

BARWY CHRONIONE

Kostaryka zajmuje obszar 51 000 km2. Ponad ¼ terenu jest pod ochroną. Znajdują się tu 32 parki narodowe, 8 rezerwatów biologicznych, 13 rezerwatów leśnych i 51 rezerwatów ochrony przyrody.

ZIELE PRZY KRATERZE

Orchidea rosnąca niedaleko wulkanu Arenal.

 

TORTUGA ZNACZY ŻÓŁW

 

Zbliżam się do miejscowości Parismina, tuż nad Morzem Karaibskim, gdzie przesiadam się do łódki, aby podczas godzinnego rejsu dotrzeć do Parku Tortuguero. Już po kilku minutach zatrzymujemy się i podziwiamy akrobatyczne wyczyny małp czepiaków. Mają one niezwykle długie kończyny i długi ogon, co sprawia, że są niezwykle zwinne. Obserwuję dorosłego osobnika niosącego na ogonie młodą małpkę. Przewodnik wskazuje na koronę innego drzewa, gdzie wisi leniwiec. Nagle zwierzę zaczyna się poruszać, a zdarza się to niezwykle rzadko. Leniwce całymi dniami wiszą na gałęziach, schodzą średnio raz na tydzień, bo ich głównym pożywieniem są liście.
Park Narodowy Tortuguero znany jest z zielonych żółwi morskich. Już w czasach prekolumbijskich rdzenna ludność doceniała mięso tych gadów, które służyło także jako towar wymienny. Żółwie były łatwe w transporcie – wystarczyło unikać wystawiania ich na słońce i od czasu do czasu spryskiwać wodą. W XIX wieku w Anglii rarytasem stała się zupa z żółwia. Finalnie w XX wieku nadmierne połowy niemalże doprowadziły do wyginięcia zielonych żółwi morskich i od roku 1960 objęte są one ochroną. W lipcu i sierpniu można obserwować, jak te zwierzęta wyłaniają się nocą z morza, by złożyć jaja. Samica może ich znieść od 80 do 120. Jaja zakopywane są w piasku i po okresie 45 do 70 dni wykluwają się młode, które następnie przemieszczają się w kierunku morza najszybciej jak to możliwe, aby uniknąć odwodnienia i ataku innych stworzeń. Mnie udaje się zobaczyć kilka młodych żółwików, są bezradne i zdezorientowane. W pobliżu wioski działa Caribbean Conservation Corporation, gdzie można zdobyć więcej informacji na temat żółwi morskich i zostać uczestnikiem programu wolontariackiego, mającego na celu ich ochronę.
Kolejny dzień rozpoczynam przed 6 rano, aby udać się na wyprawę łódką po kanałach Tortuguero. Po drodze spotykam niezwykle wiele ptaków z rodziny czapli, nad głową przelatuje pelikan, w koronach drzew słychać małpy, a na wodzie wyleguje się niewielki żółw. Podpływamy do wysepki, gdzie w pierwszych promieniach słońca wygrzewa się kajman. Mamy szczęście do pogody, na razie nie pada, a obszar Tortuguero to jeden z najbardziej wilgotnych i deszczowych obszarów w Kostaryce, o czym wkrótce się przekonam.
Czas zwiedzić park pieszo, zakładam kalosze i udaję się na wędrówkę. Oglądam małpy skaczące w koronach drzew. Wyjec, największa z małp Nowego Świata, obraca się wokół gałęzi, a z góry spogląda na nią para kapucynek. Wyjce towarzyszą mi często, budząc o poranku – ich charakterystyczny gardłowy głos słychać na przestrzeni kilku kilometrów. Nazwy małp poznaję, gdy kupuję przewodnik z ilustracjami fauny i flory Kostaryki, z którym od tego momentu już się nie rozstaję. Łapię bakcyla podglądania życia zwierząt. Moją pasję wzmacnia spotkanie z przewodnikiem, z którym podglądam życie ptaków i uzmysławiam sobie jak słabo rozwinięty jest mój zmysł wzroku. Kiedy przewodnik wskazuje na szczyty drzew, na początku nic nie widzę, z pomocą przychodzą lornetka i statyw.
W dniu, kiedy postanawiam opuścić teren parku, natura daje o sobie znać. W nocy mam wrażenie, że mój sufit za chwilę nie wytrzyma pod naporem deszczu.

 

DŻINSY W DŻUNGLI

Żywe kolory żaby blue-jeans, które tak przyciągają ludzki wzrok, w istocie mają za zadanie odstraszać drapieżniki.

KOLOROWY REFLEKS

Większość piór kolibrów rozszczepia światło, co nadaje tym ptakom tak barwny wygląd.

MŁODY, ALE GROŹNY

Arenal jest najmłodszym i zarazem najbardziej aktywnym wulkanem Kostaryki. Jego pierwsza erupcja nastąpiła około 7 tys. lat temu, ostatnia w 1968 roku. Zginęło wtedy 87 osób.

 

ŻABA W DŻINSACH

 

Zatrzymuję się w Puerto Viejo de Sarapiquí. Właściciel hotelu, Alex, okazuje się pasjonatem – prowadzi schronisko dla zwierząt i może godzinami opowiadać o żabach i tukanach. W jego ogrodzie w nocy po raz pierwszy widzę zieloną żabę z wielkimi czerwonymi oczami.
Następnego dnia udaję się do lasu deszczowego – jak na nazwę przystało, od rana leje. Las jest gęsty, na początku spostrzegam ogromne korzenie, później doczytam, że w ten sposób drzewa gromadzą więcej substancji odżywczych. Korzenie te mogą sięgać nawet 15 metrów wysokości i często łączą się z innymi drzewami. Charakterystyczne dla lasu deszczowego są także epifity – rośliny obrastające drzewo, jak orchidee, których w Kostaryce występuje około 1 400 rodzajów. Nagle spostrzegam „czerwoną żabę w dżinsach” – bo tak brzmi wolne tłumaczenie angielskiej nazwy – jest niewielkich rozmiarów, ale jej skóra zawiera toksyny, które działają jednak tylko na zwierzęta. W pewnym momencie w poprzek mojej ścieżki dostojnie staje zielona jaszczurka zwana „Jesus Christ Lizard”. Las deszczowy to nie tylko płuca naszej planety, ale również naturalna apteka. Wiele roślin jest wykorzystywanych w medycynie naturalnej, miejscowa ludność wie, jak radzić sobie z bólem głowy, niestrawnością czy ukąszeniami. Wystarczy udać się do lasu. Mój przewodnik twierdzi, że w lesie deszczowym znajdują się lekarstwa na bolączki cywilizacji. Las wycisza i działa inspirująco.
Zmierzam ku miejscowości La Fortuna, leżącej w otoczeniu aktywnego wulkanu Arenal. Na swoją bazę wybieram spokojne miejsce w miejscowości El Castillo, położone na wzgórzu z widokiem na wulkan i jezioro Arenal. O świcie tradycyjnie wyruszam na spotkanie z fauną i florą. Ze spaceru przynoszę liście pomarańczy i mięty – dzisiaj na śniadanie przygotuję orzeźwiającą herbatę. Po posiłku odkrywam magiczny ogród pełen kolibrów. To najmniejsze ptaki na świecie, w Kostaryce występuje ich 50 rodzajów. Ciężko je uchwycić na fotografii, są w ciągłym ruchu, podobno potrafią latać z prędkością do 120 km/h. Zafascynowana ich elektryzującymi kolorami spędzam pół dnia na obserwacji. W międzyczasie spoglądam na wulkan Arenal. Wznosi się on na wysokość 1 633 m n.p.m. i jest jednym z dziesięciu najbardziej aktywnych wulkanów na Ziemi. Kolejne dni spędzam na wędrówkach po okolicy. Podczas jednej z nich przede mną przelatuje ogromny motyl, niebieski Morpho. Nie mogę uwierzyć, że udało mi się go spotkać. Niebieski Morpho doskonale się kamufluje, siedząc na liściu wygląda niepozornie, ma kolor szaro-brązowy, dopiero podczas lotu pokazuje swoje, bądź co bądź, ulotne piękno.

 

BAZYLISZEK PŁATKOGŁOWY

Zwany jest także jaszczurką Jezusa Chrystusa – ze względu na umiejętność biegania po powierzchni wody.

ZIELONE WZGÓRZA CHMURNEGO LASU

 

Udaję się w nieco chłodniejsze tereny, na obszar lasu mglistego, w okolice rezerwatów Monteverde i Santa Elena. Tutaj jest znacznie bardziej tajemniczo, wokół mnie przez cały dzień unosi się mgła i wilgoć. Las położony jest na wysokości 1 500 m n.p.m., stąd chłodniejsze temperatury. Ponad 25% roślinności stanowią epifity, które doskonale akumulują wilgoć.
Mieszkam w miejscowości Santa Elena. Zachęcona opowiadaniami miejscowej ludności wyruszam z grupą na nocny spacer po mglistym lesie. Już na początku wpadamy na tarantulę. Po kilku krokach przewodnik oświetla zielonego węża, który prezentuje się spektakularnie i jest bardzo jadowity. Szukamy leniwca, ale trudno go odnaleźć, bo nie wydaje dźwięków. Oglądamy niezliczone gatunki insektów, część z nich świetnie się kamufluje, inne wręcz odwrotnie – mają intensywne barwy.

Złapałam bakcyla podglądania przyrody. Nic mnie tak nie odprężało, jak niekończące się godziny w oczekiwaniu na pojawienie się tukana. Tym razem się nie udało. Słyszałam tylko jego odgłosy. Był w pobliżu. Może specjalnie się nie pokazał, by zachęcić mnie do powrotu do Kostaryki.