Idziemy – jak wszyscy turyści – tam, gdzie prowadzą strzałki. Jeden zakręt, drugi, droga prowadzi lekko w dół. Kiedy w końcu ją dojrzymy? – niecierpliwię się. Ukryta w kanionie, do ostatniego momentu nie chce się pokazać. Jeszcze kilka schodków, jeden zakręt i naszym oczom ukazuje się ona: bazylika Las Lajas – jeden z najpiękniejszych kościołów na świecie!
Dostępny PDF
ANIOŁ STRÓŻ
Mostu nad kanionem rzeki łączącego sanktuarium z drugim zboczem góry strzegą posągi aniołów.
ROZMODLONA ŚCIANA
Drodze prowadzącej do bazyliki towarzyszą tysiące tabliczek modlitewnych lub dziękczynnych. Zrozpaczeni proszą Panią z Las Lajas o pomoc, a cudownie ocaleni za nią dziękują.
REPLIKA JAK BAZYLIKA
W miejscu obecnej bazyliki stało wcześniej kilka innych. Ta z 1859 r. doczekała się swojej miniatury.
Przyznam, że nie jestem fanką sztuki sakralnej i kościoły raczej nie robią na mnie wielkiego wrażenia, ale ten w Las Lajas w Kolumbii jest zdecydowanie najciekawszym, jaki widziałam. W moim osobistym rankingu niewielu kościołów, które wyjątkowo zapadły mi w pamięć, wyprzedził bazylikę Sagrada Família w Barcelonie, kościół w skale w Helsinkach czy Kościół Pokoju w Świdnicy.
WESOŁA W NOCY, DOSTOJNA W DZIEŃ
Bazylika Las Lajas położona jest na południu Kolumbii, w prowincji Nariño, ok. 10 km od granicy z Ekwadorem. Dzięki temu wielu turystów i podróżników, którzy przekraczają tę granicę, nie może sobie odmówić i zbacza z trasy, aby zobaczyć tę niezwykłą świątynię. Większość jednak spędza tu kilka godzin i jedzie dalej, ponieważ w miasteczku oprócz bazyliki jest tylko kilka hoteli, restauracji i sklepów z pamiątkami. Ależ wielki błąd popełniają!
Nocą kościół wygląda równie ciekawie – jeśli nie ciekawiej – jak w świetle dziennym. Kolorowe iluminacje oświetlają całą bazylikę i zmieniają co chwilę barwę. Trzeba przyznać, że ten spektakl tęczowych świateł jest nieco kiczowaty, ale na tle kanionu i wodospadu (podświetlonego na zielono) wygląda wyjątkowo!
Kiedy noc zmienia się w dzień, kościół nabiera zupełnie innego charakteru. Wygląda mniej spektakularnie, ale dostojniej. Rzeka w dole kanionu, kamienny most łączący bazylikę z kaplicą po jego drugiej stronie i otaczające kościół zbocza skąpane są w promieniach słonecznych, a błękitne niebo podkreśla urodę tego miejsca.
ATRAKCJA – ILUMINACJA
Nocą kościół jest podświetlany na wszystkie możliwe kolory. Trochę kiczowato, ale pięknie!
PANI WZYWA ROSĘ
Jak mówi historia, w 1754 r. María Mueces wraz ze swoją głuchoniemą córką Rosą szła przez góry do Ipiales. Na jednym ze zboczy, na skale zobaczyły wizerunek Maryi. Inna wersja mówi, że Indiankę z córką złapała wielka burza i gdy szukały schronienia, weszły do jaskini, w której widniał wspomniany wizerunek.
Wszystkie wersje legendy są jednak zgodne co do jednego: do dziś nikt nie potrafi wyjaśnić, jak ten dokładny obraz, z zatopionymi w skale kolorami, powstał. María zapewne nie zwróciłaby na niego uwagi, gdyby nie fakt, że właśnie w tym miejscu jej głuchoniema córka przemówiła: „Mamo, Pani mnie wzywa”, i od tego momentu dziecko zaczęło mówić. Zaskoczona María wróciła do swojego miasteczka i opowiedziała całą historię duchownemu.
Miejsce uznano za cudowne i 15 września 1754 r. zorganizowano pierwszą pielgrzymkę z Ipiales do Las Lajas (la laja znaczy „skała”). Dwa lata później w tym miejscu wybudowano pierwszą, drewnianą świątynię. Budowę drugiej, większej i murowanej rozpoczęto w 1769 r. Trzecia – jeszcze większa – istniała w latach 1859–1893, a dzisiejszy kształt bazylika zyskała podczas ostatniej przebudowy, która trwała od 1916 do 1949 r. Dopiero wtedy wybudowano most łączący kościół ze zboczem kanionu po drugiej stronie, który w trakcie dużych uroczystości religijnych służy także za dodatkową przestrzeń dla wiernych.
Ta neogotycka bryła jest uznawana za najpiękniejszy kościół w Ameryce Południowej. Doczekała się również tytułu drugiego cudu Kolumbii w przeprowadzonym w 2007 r. plebiscycie gazety „El Tiempo” (w głosowaniu wyprzedziła ją tylko Catedral de Sal de Zipaquirá niedaleko Bogoty – kościół w kopalni soli porównywany do tego w Wieliczce), a brytyjski „The Telegraph” w 2015 r. nazwał bazylikę Las Lajas najpiękniejszym kościołem na świecie. Zasłużenie, wszak świątynia nie tylko zachwyca architekturą, ale również swoim położeniem.
MURY WYRASTAJĄ Z GÓRY
Santuario de Nuestra Señora del Rosario de Las Lajas jest schowane w kanionie rzeki Guáitara, która wije się na wysokości 2900 m n.p.m. Od podstawy do wieży kościół ma aż 100 m wysokości! Warto poświęcić trochę czasu na spacer, ponieważ na zboczach kanionu wytyczono ścieżki, po których chodzi się to w górę, to w dół. Dzięki temu można zobaczyć kościół z każdej strony: z dołu, od góry, z lewej i z prawej. Tylko z tyłu nie jest to możliwe, bo od zachodu świątynia jest przytulona do skały, ale to tylko dodaje jej uroku.
Kościół niejako wychodzi z boku góry. Gdyby nie most łączący go z drugim zboczem, wyglądałby, jakby na tej ścianie wisiał. Dokładając do tego strzeliste wieże i gotyckie okna, wygląda zupełnie jak zamek z bajek. Gdy zajrzy się do wnętrza, widać wyraźnie, że za ołtarzem nie ma płaskiej, otynkowanej ściany, jak to zazwyczaj bywa. W zamian jest lita skała, która dodaje wnętrzu trochę surowości i oryginalności. Do kościoła światło wpada przez kolorowe witraże w oknach, oświetlając bogate zdobienia świątyni.
Przykościelne muzeum gromadzi eksponaty sztuki sakralnej, prekolumbijskiej oraz tej wytwarzanej przez okolicznych Indian, a także dokumenty i historię budowy poszczególnych kościołów. Jednak to prawdziwe, wciąż żywe muzeum mieści się na zewnątrz. Skały przy ścieżce prowadzącej do bazyliki oraz po drugiej stronie kanionu są pokryte tysiącami tabliczek wotywnych, na których wierni dziękują za dokonany cud lub proszą Marię Dziewicę o wsparcie w rozwiązaniu problemów. Najczęściej chodzi o zdrowie. Prośby o pomoc w zajściu w ciążę, podziękowania za cudem narodzone dziecko lub ozdrowienie – to najczęstsza treść tabliczek.
Santuario de Las Lajas co roku odwiedza ponad 750 tys. ludzi (w tym 120 tys. tylko w czasie Wielkiego Tygodnia) – głównie pielgrzymów z Kolumbii i Ekwadoru, którzy liczą na taki cud, jakiego doświadczyła María Mueces w XVIII w. Patrząc po ilości podziękowań na skałach, wielu się to udało.
KOLEJ NA SŁAWĘ
Na rosnącym zainteresowaniu kościołem nie tylko wśród pielgrzymów, ale także wśród turystów, korzysta miasteczko Las Lajas. Powstaje coraz więcej hoteli, restauracji, coraz to nowe stragany z indiańskimi pamiątkami. Można tu kupić wszystko: torby w andyjskie wzory, odzież, obrusy, magnesy czy figurki. Oprócz zakupów po modlitwie można sobie zrobić zdjęcie z kolorowo ubraną lamą lub zjeść andyjski specjał, czyli grillowaną świnkę morską (el cuy). Wygląda niezbyt apetycznie, ponieważ jest pieczona w całości, a następnie serwowana na talerzu. Nie wszystkim cuy przejdzie przez gardło, ale w Andach to przysmak, a lokalnej kuchni warto próbować. Spróbowałam i wiem, że moją ulubioną potrawą nigdy nie zostanie.
Pomimo rosnącego zainteresowania zagraniczni turyści wciąż są tutaj dość rzadkim widokiem. Ale to się zapewne niebawem zmieni, bowiem władze Kolumbii wreszcie dostrzegły w Las Lajas ogromny potencjał turystyczny i pod koniec 2015 r. otwarto kolej linową, która ma ułatwić dostanie się do sanktuarium pielgrzymom, a turystom zapewnić kolejną atrakcję. Wszak teleférico łączy bazylikę z drogą z Ipiales do Las Lajas i pozwala uniknąć 4 km górskich serpentyn.
Z kolejki można podziwiać kościół i jego niezwykłe położenie w kanionie. Inwestycja pochłonęła prawie 5 mln dolarów, ale władze Kolumbii mają nadzieję, że 12 wagoników przyciągnie rzesze turystów do Las Lajas. Zapewne tak się stanie, jednak nie ze względu na kolej linową, ale na niezwykły kościół i fakt, że staje się on zauważalny na całym świecie. Zupełnie zasłużenie, chociaż warto się pospieszyć, zanim Santuario de Las Lajas zostanie zadeptane przez turystów.