Galeria
Floris van Breugel (USA)
Fitz Roy i dzierzbotyran
ARGENTYNA
Wildlife Photographer of the Year 2015
kategoria: Na lądzie
sekcja: Środowiska Ziemi
FINALISTA
Góra Fitz Roy (3 375 m.n.p.m.) została nazwana na cześć Roberta FitzRoya, kapitana okrętu HMS Beagle. Jej lokalna nazwa to Cerro Chaltén, co w języku miejscowych Indian oznacza dymiącą górę – ze względu na chmury kłębiące się zazwyczaj wokół szczytu. Na zdjęciu – w pogodnej odsłonie. Spokój dzikiej przyrody kontempluje dzierzbotyran czarnodzioby.
Zdjęcie i tekst pochodzą z wystawy Fotografia Dzikiej Przyrody 2015, której patronem medialnym jest miesięcznik Poznaj Świat. W dniach od 12 lutego do 6 marca 2016 wystawa jest prezentowana w Mińsku Mazowieckim w Muzeum Ziemi Mińskiej przy ulicy Okrzei 16.
www.fotografiadzikiejprzyrody.pl
Aleksandra Durdyń
Teoria błękitu
INDIE
Dźodhpur jest drugim największym miastem w stanie Radżastan. Popularność zawdzięcza wspaniałym zabytkom i wyjątkowej kolorystyce budynków. Jest kilka teorii tłumaczących, dlaczego mieszkańcy zaczęli malować domy na niebiesko. Niektórzy mówią, że kolor jest związany z kastą kapłańską – braminami. Inni, że przyczyną malowania domów były termity, których nie można było się pozbyć tradycyjnym wybielaniem ścian. Może być też inny powód – kolor niebieski kojarzony jest z wodą, która daje uczucie chłodu w upalne dni, a miasto położone jest w pobliżu pustyni Thar. Spacerując uliczkami, często napotyka się otwarte drzwi, które pozwalają zajrzeć w życie codzienne mieszkańców.
Kadr Roku 2015
Zdjęcie pochodzi z galerii Fundacji KADRY ZE ŚWIATA.
Można je kupić i pomóc spełnić podróżnicze marzenia dzieci.
Szczegóły na www.kadryzeswiata.pl
Joanna Jankowska
Połów na okrągło
WIETNAM
M?i Né to nieduża turystyczna miejscowość w południowo-wschodnim Wietnamie, nad Morzem Południowochińskim. Przez wieki miała charakter wioski rybackiej i do dziś wielu mieszkańców trudni się rybołówstwem. Do połowów używa się głównie kutrów, ale na plażach nadal zobaczyć można rybaków w okrągłych łódeczkach przypominających kosze na owoce. Łodzie thung chai wyplatane są z bambusa, dzięki czemu są bardzo lekkie i zwinne. Niektóre wioski oferują turystom kursy ich wyplatania.
Kamil Ordysinski
Ostatnie lądowisko
ISLANDIA
Pod koniec listopada 1973 roku, podczas lotu z Höfn do Keflaviku, wojskowy samolot transportowy US Navy Douglas Dakota typu C117 musiał lądować awaryjnie z powodu uszkodzenia silników. Na pokładzie znajdowało się siedem osób, wszyscy przeżyli. Wrak pozostał na piaskach Sólheimasandur, w pobliżu rzeki Hólsá, nieopodal miasteczka Vik. Ciekawostką jest problem z ustaleniem dokładnej daty wypadku. Informacje rządów Stanów Zjednoczonych oraz Republiki Islandii rozmijają się o całe dwa dni.
Bartosz Mrozowski
Ciężko, ale z gracją
MJANMA
Port przeładunkowy w miejscowości Mandlay, na nabrzeżu rzeki Irawadi. Mężczyzna ładuje łopatą żwir do specjalnego kosza, który potem jedna z zatrudnionych kobiet zaniesie na głowie na zacumowaną przy brzegu barkę. Taki kosz waży 50 kg. Kobieta ma do przejścia kilkaset metrów, z czego ostatnie kilka po trapie z luźno rzuconych desek. Przy załadunku pracują całe rodziny, łącznie z dziadkami i dziećmi. Mimo ciężkiej pracy w trudnych warunkach wszyscy są życzliwi i uśmiechnięci.
Bartosz Mrozowski
Ciężko, ale z gracją
MJANMA
Port przeładunkowy w miejscowości Mandlay, na nabrzeżu rzeki Irawadi. Mężczyzna ładuje łopatą żwir do specjalnego kosza, który potem jedna z zatrudnionych kobiet zaniesie na głowie na zacumowaną przy brzegu barkę. Taki kosz waży 50 kg. Kobieta ma do przejścia kilkaset metrów, z czego ostatnie kilka po trapie z luźno rzuconych desek. Przy załadunku pracują całe rodziny, łącznie z dziadkami i dziećmi. Mimo ciężkiej pracy w trudnych warunkach wszyscy są życzliwi i uśmiechnięci.
Bartosz Mrozowski
Ciężko, ale z gracją
MJANMA
Port przeładunkowy w miejscowości Mandlay, na nabrzeżu rzeki Irawadi. Mężczyzna ładuje łopatą żwir do specjalnego kosza, który potem jedna z zatrudnionych kobiet zaniesie na głowie na zacumowaną przy brzegu barkę. Taki kosz waży 50 kg. Kobieta ma do przejścia kilkaset metrów, z czego ostatnie kilka po trapie z luźno rzuconych desek. Przy załadunku pracują całe rodziny, łącznie z dziadkami i dziećmi. Mimo ciężkiej pracy w trudnych warunkach wszyscy są życzliwi i uśmiechnięci.
Zdjęcie pochodzi z galerii Fundacji KADRY ZE ŚWIATA.
Można je kupić i pomóc spełnić podróżnicze marzenia dzieci.
Szczegóły na www.kadryzeswiata.pl
Michał Łyczek
Nie smuć się, braciszku
ISLANDIA
Klify Látrabjarg to najbardziej na zachód wysunięty punkt Islandii. Te opadające na prawie pół kilometra urwiska są domem dla milionów ptaków. Właśnie tam można spotkać maskonury. Sympatyczny wygląd ptaka sprawił, że nazwa łacińska określa go jako „braciszka arktycznego”. Maskonury są znakomitymi lotnikami, nurkami i pływakami. Uważane są przez ludy północne za pośmiertną postać marynarzy i rybaków, którzy zginęli na morzu.
Aneta Mikulska
Z siłą wodospadu
KANADA
Co roku ponad czternaście milionów turystów wybiera się, by zobaczyć położony na granicy USA i Kanady najsławniejszy wodospad świata. Statki pełne turystów w foliowych płaszczach przeciwdeszczowych podpływają najbliżej, jak się da, aby każdy mógł poczuć moc Niagary i zmoknąć od stóp do głów.
Rosamund Macfarlane (Wielka Brytania)
Bielak w bieli
WIELKA BRYTANIA
Wildlife Photographer of the Year 2015
kategoria: Ssaki
sekcja: Różnorodność Ziemi
FINALISTA
Zając bielak w Parku Narodowym Cairngorms w Szkocji. Jego futerko przypomina pokryte śniegiem podłoże gdzieniegdzie urozmaicone wrzosami, które są źródłem pożywienia zająca w zimie. Ten gatunek egzystuje w małych, wyizolowanych populacjach, żyjących zwykle na terenach położonych powyżej 300 m n.p.m., co sprawia, że narażony jest na niezwykle niesprzyjające warunki pogodowe.
Zdjęcie i tekst pochodzą z wystawy Fotografia Dzikiej Przyrody 2015, której organizatorem w Polsce jest Agencja Zegart, a patronem medialnym miesięcznik Poznaj Świat.
W dniach od 6 stycznia do 7 lutego 2016 wystawa jest prezentowana w Toruniu w Centrum Nowoczesności „Młyn Wiedzy” przy ulicy Łokietka 5.
www.fotografiadzikiejprzyrody.pl
Tomasz Herbich
Nie takie głuptaki
OCEAN SPOKOJNY, OKOLICE RÓWNIKA. PONAD 1 500 KM DO NAJBLIŻSZEGO LĄDU.
Głuptaki to półwędrowne ptaki z rzędu pelikanowych. Gdy na nie polowano, tak bardzo poświęcały się dla potomstwa, że nie uciekały z gniazd – dlatego nazwano je głupimi ptakami. Zdjęcia wykonano podczas rejsu jachtu s/y Selma Expeditions. 23 listopada 2015 zakończył on rekordowo daleki i trwający 62 dni rejs „Alaska – Patagonia – 8000 mil non stop” przez wszystkie strefy klimatyczne, pokonując 8 769 mil morskich (ok. 16 240 km). Głuptaki, zanim wylądowały na dziobie statku, przez kilka dni kręciły się wokół. Lądowanie nie obyło się bez przygód. Pierwszy, któremu udała się ta sztuczka, dostał od załogi owacje na stojąco. Szybko pojawił się kolejny śmiałek i kolejny, aż ostatecznie przeważyły załogę liczebnie. Okazało się, że głuptaki na koszu czują się świetnie i w ogóle się nie boją. Godzinami pozwalały się obserwować z bliska. Ostatecznie opuściły Selmę – kiedy przyszedł wiatr, załoga postawiła przednie żagle, a jacht zaczął orać dziobem fale. Możliwe, że odleciały wciąż w błogiej nieświadomości, że należy się bać bezskrzydłych dwunogów.